Nowe przejście graniczne...
Dzisiaj miała być inauguracja posługiwania się Dakotą.
Niestety po raz któryś teoria rozminęła się z praktyką bo ścieżka, która miała prosto biec przez las skończyła się nagle...ścianą zarośli. W ciemności o lampce sprawnie nawiguje po tych rejonach tylko znana bikerka Ula. Ja trochę musiałem połazić, żeby w końcu znaleźć maleńką szczelinę między krzaczorami. Tam właśnie prowadził ślad.
Później track się urwał i teraz będę musiał rozkminiać dlaczego.
A wieczorem tak się jeździ: