Pod wiatr...
Sobota, 8 sierpnia 2015
· Komentarze(2)
Zapomniałem kluczy do domu.
I czekałem na rodziców aż wrócą z pracy:
A tak już poważnie (ale tak poważnie, poważnie) to pojechałem na 150km z 1,5l wody przy 35 stopniach w cieniu (40 w słońcu). Ujechałem się do 120km i w Krackowie w restauracji niemieckiej żebrałem o wodę z kranu. Tam też kupiłem najdroższą colę w życiu - 250ml z lodem za 1,80 ojro...smakowała wyśmienicie. :)
Ostatnie 30km to już luzik i picie bez umiaru (2 bidony zeszły). To było 5 godzin walki pod wiatr, jechałem pętlę a stale miałem wmordewind (taki na 150bpm i ledwo 27km/h)!
Za to na zachód od A11 są super fajne tereny z ładnymi przewyższeniami.
Południowe tereny Prenzlau - to trzeba zjeździć.
I czekałem na rodziców aż wrócą z pracy:
A tak już poważnie (ale tak poważnie, poważnie) to pojechałem na 150km z 1,5l wody przy 35 stopniach w cieniu (40 w słońcu). Ujechałem się do 120km i w Krackowie w restauracji niemieckiej żebrałem o wodę z kranu. Tam też kupiłem najdroższą colę w życiu - 250ml z lodem za 1,80 ojro...smakowała wyśmienicie. :)
Ostatnie 30km to już luzik i picie bez umiaru (2 bidony zeszły). To było 5 godzin walki pod wiatr, jechałem pętlę a stale miałem wmordewind (taki na 150bpm i ledwo 27km/h)!
Za to na zachód od A11 są super fajne tereny z ładnymi przewyższeniami.
Południowe tereny Prenzlau - to trzeba zjeździć.