niedzielna planowana wycieczka
Niedziela, 12 lutego 2012
· Komentarze(3)
Wpadłem na pomysł obejrzenia jeziora Szmaragdowego. Chciałem się przekonać czy jest zamarznięte. Pogoda niezła, lekki wiaterek, -7, sucho i śnieżnie. W planowaniu wycieczek jestem daleko za kolegami z Rowerowego Szczecina, ale jeszcze nikt nie wpadł na pomysł pojechania tam tej zimy. Więc pomysł był dobry. Wziąłem aparat, mp3, banana, ubrałem się ciepło i bryknąłem sobie na drugą stronę Szczecina.
Miasto wybudowało akurat ścieżkę rowerową w tamtym kierunku, więc podróż odbywała się w "komfortowych" warunkach:
Jako, że to była jazda bez napinki (byle utrzymać ciepło - min 25km/h ;) ) więc pozwoliłem sobie na krótki przystanek na moście cłowym:
Pojechałem przez osiedle Bukowe i miejsce spotkań rowerowych z ludźmi z BSa, ale nikogo nie zastałem (ok. 11:05). Zimno nie docierało jeszcze do nóg, co mnie bardzo cieszyło i pozytywnie nastawiony wjechałem w las. I tu kolejna miła wiadomość po śniegu jedzie się fajnie! Ameryki nie odkryłem (może własną), ale po tych zamarzniętych koleinach, miejscami z pokrywą lodową, liśćmi przykrytych luźnym śniegiem czy udeptaną ścieżką jechałem z wielką frajdą. Tył często tańczył, koło buksowało, full fajnie bujał na zjazdach i co ważne było mi ciepło. Sama esencja jazdy po lesie w zimie :)
Robiłem sobie przerwy na rozruszanie stóp w ciekawszych miejscach:
Ciekawe ile tych kamer mają i czy są w kształcie pieńka, kamienia, a może jakaś wypchana wiewiórka? :D
drogi leśne miały wydeptane ścieżki przez pieszych i często ślady nart, sanek i kilka opon rowerów. Dało się wyczuć, że zasypane ścieżki mają pod śniegiem liście, i podłoże jest miękkie.
W końcu dojechałem do celu podróży - jęziora Szmaragdowego:
Jak widać całkowicie zamarzło. Prawdopodobnie za tydzień lód puści, bo ponoć idzie odwilż, więc była to ostatnia okazja tej zimy (ha! unikat ;) )
Oczywiście zaliczyłem jeszcze punkt widokowy (przejrzystość powietrza bardzo dobra), gdzie skonsumowałem zamarzniętego banana (czułem później tą kostkę lodu w brzuchu). Zdjęcia nie robiłem bo było trochę luda, wsród których oczywiście byli palacze (palce dogrzewali?), więc ulotniłem się czym prędzej.
Na koniec widok na Odrę, też zamarzła:
nie całkiem jednak:
Zadowolony jestem z tej jazdy, ostatecznie zmarzłem tylko w stopy (brak czucia) i to już wracając. Rękawice grzeją aż miło, dłonie po trzech godzinach były ciepłe. Reszta ciała też. No i muzyka Wojciecha Manna... tylko wsiadać i jechać
Miasto wybudowało akurat ścieżkę rowerową w tamtym kierunku, więc podróż odbywała się w "komfortowych" warunkach:
ścieżka rowerowa zimą© James77
Jako, że to była jazda bez napinki (byle utrzymać ciepło - min 25km/h ;) ) więc pozwoliłem sobie na krótki przystanek na moście cłowym:
Regalica zimą© James77
Pojechałem przez osiedle Bukowe i miejsce spotkań rowerowych z ludźmi z BSa, ale nikogo nie zastałem (ok. 11:05). Zimno nie docierało jeszcze do nóg, co mnie bardzo cieszyło i pozytywnie nastawiony wjechałem w las. I tu kolejna miła wiadomość po śniegu jedzie się fajnie! Ameryki nie odkryłem (może własną), ale po tych zamarzniętych koleinach, miejscami z pokrywą lodową, liśćmi przykrytych luźnym śniegiem czy udeptaną ścieżką jechałem z wielką frajdą. Tył często tańczył, koło buksowało, full fajnie bujał na zjazdach i co ważne było mi ciepło. Sama esencja jazdy po lesie w zimie :)
Robiłem sobie przerwy na rozruszanie stóp w ciekawszych miejscach:
monitoring miejski© James77
Ciekawe ile tych kamer mają i czy są w kształcie pieńka, kamienia, a może jakaś wypchana wiewiórka? :D
drogi leśne miały wydeptane ścieżki przez pieszych i często ślady nart, sanek i kilka opon rowerów. Dało się wyczuć, że zasypane ścieżki mają pod śniegiem liście, i podłoże jest miękkie.
leśna droga zimą© James77
W końcu dojechałem do celu podróży - jęziora Szmaragdowego:
zamarznięte jezioro Szmaragdowe© James77
jezioro Szmaragdowe zimą© James77
Jak widać całkowicie zamarzło. Prawdopodobnie za tydzień lód puści, bo ponoć idzie odwilż, więc była to ostatnia okazja tej zimy (ha! unikat ;) )
Oczywiście zaliczyłem jeszcze punkt widokowy (przejrzystość powietrza bardzo dobra), gdzie skonsumowałem zamarzniętego banana (czułem później tą kostkę lodu w brzuchu). Zdjęcia nie robiłem bo było trochę luda, wsród których oczywiście byli palacze (palce dogrzewali?), więc ulotniłem się czym prędzej.
Na koniec widok na Odrę, też zamarzła:
zamarznięta Odra© James77
nie całkiem jednak:
Odra© James77
Zadowolony jestem z tej jazdy, ostatecznie zmarzłem tylko w stopy (brak czucia) i to już wracając. Rękawice grzeją aż miło, dłonie po trzech godzinach były ciepłe. Reszta ciała też. No i muzyka Wojciecha Manna... tylko wsiadać i jechać