maraton na rolkach
Sobota, 18 lutego 2012
· Komentarze(1)
Kategoria trenażer
Wzięło mnie na jazdę rolkową po wczorajszym ;)
Wymyśliłem sobie mikro teścik:
30min na 75%HRmax
30min na 85%
30min na 70%
Przy czym bacznie obserwowałem co się ze mną dzieje.
Wykres tętna:
pierwsza część: luzik, spokojne kręcenie, pot się oczywiście leje (kręcę w garażu, 10*C) ale bez przesady, oddech spokojny, nogi czują lekkie obciążenie, skupiam się na trzymaniu zadanego tętna. (max BPM 145)
druga część: wrzucam najcięższe przełożenie i jazda. oddech przyspiesza, pocę się dużo mocniej, obciążenie wyraźnie wyczuwalne, skupiam się na utrzymaniu kadencji, a tętno "samo" się robi, pod koniec nie mogę się doczekać przerwy, walczę o utrzymanie parametrów. (max BPM 166)
trzecia część: lekki bieg, nogi "nie czują" obciążenia, kręcę wolno aby trzymać zadane tętno, po 15min organizm się wychładza (mokra koszulka też) i zaczyna mi być zimno (10*C!), zaczynam też się wiercić na siodełku, ręce ok. (max BPM 144)
Po 1,5h schodzę. Uff, rekord, dłużej już chyba nie wytrzymam.
Mam zamiar jeszcze tak pojechać za kilka miesięcy i po sezonie, z ciekawości jakie będę miał odczucia i czy coś się zmieniło.
Na koniec ciekawostka - przed i po się zważyłem:
waga: 87,5 / 85,8 (tego się spodziewałem)
% tłuszczu 15,2 / 15,2 (tego się nie spodziewałem ;)
% wody 59,2 / 58,4 (to oczywiste)
% mięśni 44,1 / 43,7 (a tego nie wiem?)
oczywiście nie należy wyników traktować poważnie, raczej patrzę na trend parametrów.
jeszcze jedno: między częściami na minutę stawałem, żeby się napić (nie umiem jeszcze pić w czasie jazdy) i rozprostować ciało. W tym czasie wypiłem 0,75l czystej wody. Po jeździe zrobiłem sobie streczing podobny do tego co robiłem na spinningu. A i zgłodniałem strasznie, więc jeszcze był napad na lodówkę.
Pisząc to wszystko wypiłem duże piwo - dawno tak nie smakowało ;)
Wymyśliłem sobie mikro teścik:
30min na 75%HRmax
30min na 85%
30min na 70%
Przy czym bacznie obserwowałem co się ze mną dzieje.
Wykres tętna:
%HrMax© James77
pierwsza część: luzik, spokojne kręcenie, pot się oczywiście leje (kręcę w garażu, 10*C) ale bez przesady, oddech spokojny, nogi czują lekkie obciążenie, skupiam się na trzymaniu zadanego tętna. (max BPM 145)
druga część: wrzucam najcięższe przełożenie i jazda. oddech przyspiesza, pocę się dużo mocniej, obciążenie wyraźnie wyczuwalne, skupiam się na utrzymaniu kadencji, a tętno "samo" się robi, pod koniec nie mogę się doczekać przerwy, walczę o utrzymanie parametrów. (max BPM 166)
trzecia część: lekki bieg, nogi "nie czują" obciążenia, kręcę wolno aby trzymać zadane tętno, po 15min organizm się wychładza (mokra koszulka też) i zaczyna mi być zimno (10*C!), zaczynam też się wiercić na siodełku, ręce ok. (max BPM 144)
Po 1,5h schodzę. Uff, rekord, dłużej już chyba nie wytrzymam.
Mam zamiar jeszcze tak pojechać za kilka miesięcy i po sezonie, z ciekawości jakie będę miał odczucia i czy coś się zmieniło.
Na koniec ciekawostka - przed i po się zważyłem:
waga: 87,5 / 85,8 (tego się spodziewałem)
% tłuszczu 15,2 / 15,2 (tego się nie spodziewałem ;)
% wody 59,2 / 58,4 (to oczywiste)
% mięśni 44,1 / 43,7 (a tego nie wiem?)
oczywiście nie należy wyników traktować poważnie, raczej patrzę na trend parametrów.
jeszcze jedno: między częściami na minutę stawałem, żeby się napić (nie umiem jeszcze pić w czasie jazdy) i rozprostować ciało. W tym czasie wypiłem 0,75l czystej wody. Po jeździe zrobiłem sobie streczing podobny do tego co robiłem na spinningu. A i zgłodniałem strasznie, więc jeszcze był napad na lodówkę.
Pisząc to wszystko wypiłem duże piwo - dawno tak nie smakowało ;)