Moja majówka

Piątek, 4 maja 2012 · Komentarze(8)
Kategoria 100-200km, wycieczka
Wolny dzień majówki wypadł mi w piątek. Postanowiłem zrobić sobie dłuższą rowerową wycieczkę. Celowałem z długością podobną do maratonu w Świnoujściu, aby sprawdzić organizm na długie obciążenia.
Prognozy były niepewne, ale czas miałem tylko dzisiaj więc trochę zaryzykowałem.
Wiatr był zachodni, więc trasę zaplanowałem w kierunkach N-S.
Spakowałem wszystkie potrzebne rzeczy do kieszonek koszulki i po 10 ruszyłem.

Jazda na południe mijała mi wśród takich widoków:
pola niemeckie © James77


Chciałem unikać głównych tras, więc jak się dało to zbaczałem z nich i jechałem według mojej prowizorycznej, świeżo drukowanej mapy.
Skuteczność jej szybko się potwierdziła, kiedy dojechałem do wiochy, do której nie spotkałem żadnego znaku.
zapomniana wioska Nadrensee © James77


Dalej mapa ze szlakiem, którym pewnie kiedyś pojadę:
kamienna mapa © James77


Na całej długości trasy w zasięgu wzroku były liczne elektrownie wiatrowe. Widać, że Niemcy mocno w nie inwestują.
wiatrowa farma © James77


Pod jeden dało się trochę podejść:
elektryczny wiatrak © James77


Trasa do Schwedt jest płaska jak stół:
do Schwedt © James77

Szkoda, że nie ma nawet jednego wzniesienia, na które można by wjechać i pooglądać okolice.
Tak mijały mi kolejne wioski, aż dojechałem do krzyżówki przed samym Schwedt.
prawie Schwedt © James77


Tu robię zwrot na północ i wracam do Locknitz.
Mijane wioski są na prawdę urocze i mimo, że później zaczęły mi się zlewać bo jednak są dosyć podobne to miło się je oglądało.
Blumenhagen wita © James77


albo taki widok:
kolejna wioska © James77


Niemcy, również sieją rzepak, aż do znudzenia. Przed Kunow trafiłem na uprawy sięgające prawie do horyzontu (daleko był las), z obu stron jezdni.
rzepak po horyzont © James77


Stwierdzam stanowczo, że ten widok już mnie nie rusza, rzepaku mam po dziurki w nosie. Czekam aż zboże wyrośnie :)

Zapewne jadąc przez tyle wiosek powinno się trzasnąć fotkę jakiemuś kościółkowi z XV czy XVI wieku, ale te kościoły -moim zdaniem- są wszystkie takie same i każdy jeżdżący trochę po niemieckich drogach takie spotykał.
Trafiłem na jakiś większy, ale się w kadrze nie zmieścił więc fota ta przedstawia kierunkowskaz ;)
kierunek do wyboru © James77


Po odpoczynku, jadę do Grunz. Z pewnym niepokojem obserwuję kończące się napoje, zostaje mi również jeden baton i kilka żelków. Zaczynam reglamentować sobie picie niczym rozbitek na tratwie :)
Siada też samopoczucie, bo jako lotny finisz ustaliłem sobie Locknitz, a do niego jeszcze w ch... yyy daleko :)
Prawdziwy kryzys nadchodzi przed Randowtal, kiedy mijam węzeł autostrady. Droga prowadzi długim podjazdem w dodatku z wmordewindem. Styrałem się strasznie, pociągnąłem z 5 racji picia, 3 żelki i próbuję przetrwać, nie stawając aby się nie wychłodzić.
W końcu dojeżdżam do większej mieściny - Brussow.
uliczka w Brussow © James77


Inna zabudowa, więcej ulic i nawet mały rynek jest:
mały rynek w Brussow © James77

Odpoczywając studiuję mapę - Locknitz jest już na prawdę blisko. Sięgam po rezerwy (głównie psychiczne) i cisnę mocniej. Jadę fajną ścieżką rowerową, która później się kończy, ale jadę z wiatrem więc 4 jest stale na liczniku.
Po niedługim czasie jest! Wyczekane miasto, jeszcze dojazd do "kota" i obiecany popas ;)
postój w Locknitz © James77

Wcinam ostatni baton, zostawiam sobie 3 łyki w bidonie i 2 żelki. Tu miałem zadecydować, czy jadę już prosto do domu, czy...
Wpadłem na genialny plan, aby spróbować po takim dystansie podjechać Miodową :)
Trasa znana, wiatr sprzyjający... może się udać ;)
Pojechałem aż do Dobieszczyna, dawno przekraczając granicę nie czułem takiej ulgi :)
Tu kolejny odpoczynek, po którym w bidonie został jeden łyk - na zdobycie Miodowej ;)
odpoczynek na granicy © James77


No musiałem:
miszczu na oparach © James77


:D
W dobrym humorze pognałem na Głębokie.
W Tanowie nie wytrzymuję i staję aby kupić trochę wody, izotonika i banana.
Wypijam prawie całą butelkę, wcinam banana po czym z nowymi siłami ruszam dalej.
W końcu nadchodzi - podjazd prawdy, po 150km, rozpędzam się do 30 i próbuję jak najdłużej jechać w kadencji 80. Prędkość spada do 25, ale niżej już nie i tak dojeżdżam do Gubałówki. :) Nie było tak źle, zjadam w nagrodę ostatniego żelka i zjeżdżam na dół i dalej przez Dobrą do domu.

Trasa:


Wniosek mam taki, że 170km nie przejadę z 1,5l płynów. Muszę po drodze gdzieś zatankować. Nie lubię wozić plecaka (mam w nim bukłak), a kieszonki były pełne, więc jednak będę z bufetów na maratonie korzystał.

całkowity czas: 7:11
czas jazdy: 6:16
kalorii niby 8000 - ale forerunner znacznie zawyża, ludzie na forum biegowym szacują, że 40% trzeba obcinać - wychodzi więc że spaliłem 5000. Nieźle.

Komentarze (8)

dzięki za dobre słowo :)
Miodową mam zjeżdżoną do oporu, znam każdym metr wzniesienia, a to w takich chwilach bardzo sie przydaje.

James77 08:11 sobota, 5 maja 2012

To już wiesz co czuje jak do domu za każdym razem wracam. Co prawda ja to zazwyczaj ten podjazd biorę z prędkościami 18 - 22 km/h a ostatnio to nawet wolniej. Gratuluje formy.

rtut 23:22 piątek, 4 maja 2012

Ładnie :) Dla mnie podjazd w takim tempie pod Miodową jest jeszcze nie osiągalny... ;)

saren86 20:37 piątek, 4 maja 2012

Jesteś niesamowity, po tylu kilometrach jeszcze podjazd na Miodowej!!!
Część Twojej, dzisiejszej trasy, znana mi z ostatnich wycieczek majówkowych, ale ja jeździłam raty :)

rowerzystka 20:24 piątek, 4 maja 2012

no cóż... miałem silną motywację: w domu czekała żona z obiadem to się spieszyłem :D

James77 19:56 piątek, 4 maja 2012

Przy takim dystanse każdy będzie korzystał z bufetów. Szkoda że nie powiedziałeś że jedziesz bo bym się zabrał z tobą :)
Piszcie jak jeździcie bo zawsze w grupie lepiej :)

ps. wyslij mi swój nr tel bo nie mam

wober 19:44 piątek, 4 maja 2012

Kurna 25km/h pod miodową po takim wytyraniu??? Wober mnie pulsami demotywuje, Ty teraz miodową w takim tempie (ja na świeżaka ją katuje 20-22km/h)... A się łudziłem, że skoro na płaskim mi kopyta brak to chociaż w "górach" z racji postury poszarpie, - nadzieja matką głupich :D
Szkoda, że jedziesz dłuższą pętlę na Świnoujściu, ja będe klepał krótką bo nie czuje się na siłach pokonywać okolice Wisełki dwa razy z rzędu ;)

maccacus 19:39 piątek, 4 maja 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa okojn

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]