dom - praca - dom
Wtorek, 22 maja 2012
· Komentarze(0)
rano - padało, więc szosa została w domu, a na rower wsiadłem dopiero jadąc do pracy. Dojazd standard - ogień w nogach: 10km w 23min - samochodem jestem w 30.
wieczorem - standard przez wkrzańską z zapier$#@m pod gubałówkę ( drugi raz z rzędu na mecie 30km/h), do tego jeden z moich ulubionych fragmentów; długi podjazd Wołczkowo-Bezrzecze ze stromym finiszem też na 30...
Normalnie nie poznaję kolegi ;)
p.s. prawie codziennie rano na światłach w Mierzynie mijam się z jakimś góralem w rowerowych ciuchach. Jeszcze mi nie odpowiedział na pozdrowienia, ale dzisiaj widziałem - zadrżała mu ręka... kropla drąży skałę...
wieczorem - standard przez wkrzańską z zapier$#@m pod gubałówkę ( drugi raz z rzędu na mecie 30km/h), do tego jeden z moich ulubionych fragmentów; długi podjazd Wołczkowo-Bezrzecze ze stromym finiszem też na 30...
Normalnie nie poznaję kolegi ;)
p.s. prawie codziennie rano na światłach w Mierzynie mijam się z jakimś góralem w rowerowych ciuchach. Jeszcze mi nie odpowiedział na pozdrowienia, ale dzisiaj widziałem - zadrżała mu ręka... kropla drąży skałę...