VII Maraton dookoła Miedwia 2012

Sobota, 4 sierpnia 2012 · Komentarze(17)
Zapewne wiele jest osób, które ten maraton wpisują w swój kalendarz wyścigów...
Należę do nich i ja, bo mimo, że mtb to nie jest, ale tylko na takim rowerze da się go szybko przejechać, to trasa jest fajna i b. szybka.
Nawierzchnie od asfaltowych (b. dobrych i dziurawych), przez płyty, szuter, żwir, piach no i różne rodzaje bruku... Do tego sporo kałuż, których nie da się ominąć...

Tegoroczny maraton przebiegł w 99% po mojej myśli (o tym 1% później).
To już mój trzeci start, znałem trasę, warunki oraz specyfikę jazdy w (bardzo) dużej grupie rowerzystów.
Do maratonu przystąpiłem wypoczęty, ze "świeżą" nogą i nastawiony na walkę - chciałem być w pierwszej dziesiątce M3.
Trzydziestolatków startowało... 280, najliczniejsza grupa. Ważnym więc było zajęcie właściwej pozycji startowej...
Udało się ustawić w drugim rzędzie, co automatycznie ułatwiało wyścig. Pozostało utrzymać pozycję i zaatakować na końcu...
Po starcie mimo odcięcia 260 osób okazało się, że wcale nie było łatwiej. Jechaliśmy odcinkiem asfaltowym po 37-40 zbici ciasno w kupie, co chwilę ktoś krzyczał "uwaga", słuchać było otarcia opon, ktoś mnie popychał, zajeżdżał drogę, dotykałem ramieniem kolegę... Było niebezpiecznie i nerwowo. Skutkiem czego na polnym odcinku (bruk) doszło do dużej kraksy przede mną i brakowało dosłownie milimetrów abym był kolejnym kolesiem na kupie innych (chyba z 7 się położyło).
Wypadków były jeszcze 3 i za każdym razem dzieliły mnie centymetry od wjechania komuś na rower, albo zakończeniem jazdy spektakularnym OTB. Na odcinku z płyt byłem chłostany przez pobliskie krzaczory, jakaś osa czy coś wbiła mi się w ramię i jechałem z rwaniem w mięśniu (wieczorem wyszedł bąbel).
Najfajniejsze były kałuże, jadąc w grupie nie sposób ich ominąć, więc rower i ja byłem całkowicie pokryty zaschniętym błotem. Napęd rzęził, ale do końca dał radę.
Udało się nie wywrócić i ciągle jechać na czele grupy. Na początku było nas ok 30 osób, by na finiszu grupka stopniała do 10...
Stale pilnowałem Adriana Trycha, który był faworytem (zwyciężył ubiegłoroczny maraton), jak zauważyłem robili chyba tak wszyscy ;)

Najbardziej zadowolony jestem z finiszu, który zasługuje na upamiętnienie (dla mnie).
Końcówka trasy przebiega przez leśny odcinek by na ostatnich 500 metrach biec już wybrukowaną promenadą do mety. Wyjeżdżając z lasu było nas 10-11 osób, ja na końcu (puls wysoki). Z powodu oblepionego napędu biegi nie pewne, grupa zaczyna finiszować, ja nie chcę stracić koła, cisnę co sił...
Jedziemy już sporo brukiem, a ja dalej gonię ostatniego w grupce. Wspinam się na wyżyny swoich umiejętności i... kosmicznie przyspieszam...
Wyprzedzam prawie wszystkich i na kole pierwszego wpadam na metę... :) (wg. licznika miałem 52km/h w co nie wierzę).
Na najbliższym trawniku padam na ziemię i ciężko dysząc dochodzę do siebie...
Po złapaniu oddechu zdaję sobie sprawę z ogromnego wysiłku. Ostania minuta była najtrudniejsza, najcięższa z całego wyścigu.
I z niej jestem najbardziej dumny, to zapamiętam z tego maratonu.

Teraz ten 1% - otóż dosyć szybko zawinąłem się do domu, nie czekając na losowanie, nawet nie jedząc posiłku regeneracyjnego...
Już w domu dowiedziałem się od Roberta, że mega burza spowodowała obsunięcia czasowe i kłopoty z wynikami. O 17 udało mi się je znaleźć w necie i... oczom nie wierzę ale mnie nie było!
Nie jechałem, to wszystko co napisałem to mój wymysł.

Wsiadam w samochód i po 45min. jestem ponownie, gnam do orgów, tam dostaję maila do gościa z poleceniem opisu zdarzenia...
Więc koledzy (i koleżanki) w zależności od rozwoju sytuacji: albo mam bujną wyobraźnię, albo chip nawalił (albo jeszcze coś innego).

Dołączam jeszcze sprokurowany ślad (licznik zatrzymany sporo za metą):


I obrobiona w fotoszopie fota, jaką zrobiłem czekając na start:
przed startem © James77


Gdzieś na trasie:
Maraton dookoła Miedwia © James77


A że finisz był ostry to widać po twarzach:
maraton dookoła Miedwia © James77



Film kolegi Jaszka
Jestem od 1 do 13s ;)



p.s. czas z garmina szacuję na 1:42:31 - 1:42:50, co plasuje mnie w pierwszej 10... open
Przyjechałem przed Adrianem Trychem, na kole gościa w lajkrach Turowskiego.

p.s.2. Prowadzącym był Adam Probosz - znany z komentowania kolarstwa w Eurosporcie. Sympatyczny gość. Wielki plus dla organizatorów!

Howgh
idę na piwo

Komentarze (17)

Widzę, że zmienili teraz dystans..

J. 22:02 poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Też znalazłem kawałek czarnej taśmy pod srebrną, a wszystkie czasy są obliczane dla dystansu 55 km, sprawdzałem. Już nawet nie będę, się starał by poprawili mój wynik, klapa totalna z tymi wynikami, skreślam tą imprezę i będę wszystkim odradzał, co z tego, że tyle nagród jak najważniejsze wylosowali "swoi". Z resztą to jest oszukiwanie zawodników, najpierw wmawiają, ze elektroniczny pomiar czasu i 2 punkty pomiarowe na trasie, a następnie gościu z kartką wpisuje kto na mecie, biorąc czas startu tych pierwszych z grupy. Porażka.

J. 21:41 poniedziałek, 6 sierpnia 2012

O by się wyjaśniło... a spodziewałem się, że wylosowano Twój numer i samochód przeszedł koło nosa ;)

flash 07:22 poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Mam to samo... Nie istnieje w wynikach.. juz dziś dzownilem.. gosciu cos tam ogarnia

koval1021 23:18 niedziela, 5 sierpnia 2012

Grześ, zależy od firmy. Na liczyrzepie wszyscy mieli ten sam czas startu.

wober 19:35 niedziela, 5 sierpnia 2012

Romek, jak są czipy to każdy ma start liczony od momentu przekroczenia bramki...
dzięki za graty :)

James77 18:56 niedziela, 5 sierpnia 2012

W starcie wspólnym zawsze trzeba szykować się na początek stawki i za każdym razem puszczając całą grupę liczą start tak samo wszystkim. Dekoracja długa ale liczba nagród można by było obsłużyć cały sezon supermaratonów. Cieszmy się że aż tyle nagród było bo to szanse zwiększa.

ps. Grześ gratulacje wyniku :)

wober 18:35 niedziela, 5 sierpnia 2012

ha, ha Adam pamiętam... :)
Moja grupa krzyczała swoje numery do tego gościa z nadzieją, że dobrze usłyszy i zdąży wszystkich zanotować :)
Ja nie wiem, dlaczego orgi nie wprowadzają czipów. To powinno być standarem, wykluczany jest czynnik ludzki. Chyba że obsługa przez te firmy to jakiś kosmiczny koszt, ale nie chce mi się w to wierzyć...

James77 18:20 niedziela, 5 sierpnia 2012

Gratuluję Grześ! Fantastycznie pojechany maraton, widać że walczysz do końca i masz charakter do rywalizacji! Lipa niesamowita z tymi wynikami... Z resztą to zliczanie to jakaś pomyłka. Nie wiem czy pamiętacie ale na tegorocznym Świnoujściu na PK przed Międzywodziem też była dwójka orgów, która RĘCZNIE wpisywała numery przejeżdżających... Nikogo z nas na szczęście nie pominęli ale wyobraźcie sobie rozpędzony peleton ponad dwudziestu kolarzy, jak niby oni w tą jedną, dwie sekundy mają wpisać na listę tyle numerów?? I jeszcze org na starcie pouczał, żeby się upewnić, że zostaliśmy zanotowani, to co, mam stanąć i spojrzeć im w kartkę a grupa mi wtedy odjedzie czy jechać z grupą i zaryzykować DNF-a? Bez sens totalny... Takie metody to można na pielgrzymkach stosować a nie wyścigach rowerowych!

maccacus 16:02 niedziela, 5 sierpnia 2012

O kurde! 7/902, ale wynik! Wielkie gratulacje :) W przyszłym roku to chyba będziesz zdobywał podium za podium :)

saren86 11:00 niedziela, 5 sierpnia 2012

Uwaga, uwaga:
jestem już na liście. Opisałem w mailu co trzeba i po 5min. przyszła odpowiedź z poprawką.
Już oficjalne wyniki:
M3 4/261
Open 7/902 (Open_M 7/755)
czas: 1:42:31:00 (te setne to już mogli wszystkim darować, bo ciekawe jak je zmierzyli)

Jednak się starają :)

James77 09:37 niedziela, 5 sierpnia 2012

Szkoda tych błędów ze zliczaniem wyników na mecie, chociaż ostro pojechałeś z tego co piszesz ale wyniku nie ma :(

Eryczek 08:41 niedziela, 5 sierpnia 2012

...po prostu nie zostałeś zauważony.Podczas rozdania nagród.Wyczytany numer a w zasadzie jego właściciel chyba musiał zmienić płeć bo w wynikach był jako facet a po nagrodę szła kobieta!Faktyczna właścicielka numeru,nie mylić z jego żoną.!!!ZACHŁYSNĄŁ SIĘ KTOŚ ILOŚCIĄ UCZESTNIKÓW I NAGRÓD KTÓRE ROZDAJĄ.Jak Ci nie uznają wyniku to szkoda.Tylko zakładając,że mógłbyś być nawet w trójce to w gazecie nikt sprostowania nie napisze :-)...a pier...ni koksiarze nadal jeżdżą i mogą stać na podium.

Bodi-removed 06:19 niedziela, 5 sierpnia 2012

Faktycznie, 2cm taśmy izolacyjnej + srebrna lasotaśma.
Jak to możliwe, że wyniki były na stronie firmy obsługującej imprezy sportowe właśnie z czipami
(może orgi zamówiły jakąś wersję budżetową z ręcznym zliczaniem 1000 osób)?
wyniki: http://www.timepro.pl/liv/n043/index.php?site=results&add=OPEN_M
(adres raz działa, raz nie)
jak to możliwe, że czasy podawane są z dokładnością do 0,01s????
Jeżeli start liczony był wspólnie dla całego sektora to lipa, i faktycznie pozbawione sensu było ściganie z głębi stawki...
Teraz jest jasne dlaczego mnie nie ma - panienka na mecie pewnie nie zdążyła wszystkich zanotować bo grupa ostro finiszowała... co za lipa...a było tak fajnie

James77 05:39 niedziela, 5 sierpnia 2012

To chyba jakiś żart...

rowerzystka 03:47 niedziela, 5 sierpnia 2012

...Grzesiek tam nie było żadnego czipa!!!Weź odklej z numeru startowego szarą taśmę,pod spodem jest kolejna ,a pod nią NIC!!!Startowałem gdzieś z 120-150 pozycji a dojechałem 23.Co z tego jak czipa nie było i strata na starcie była ogromna ponieważ start dotyczył całej grupy a nie z czytnika czipa.Spierdolona impreza.Od startu zanotowałem stratę i musiałbym w tym chujowym terenie jechać 50 km/h żeby dogonić czołówkę.Impreza trwała 0d 10.00-21.00.Dobrze ,że nie dojechałeś na dekorację.Narzekanie na sędziów było powszechne w mikrofonach.

P.S

NAJGORSZA IMPREZA NA KTÓREJ BYŁEM!!!

Bodi-removed 23:40 sobota, 4 sierpnia 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oprze

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]