trochę dłuższa setka - awaria - znowu
Niedziela, 16 września 2012
· Komentarze(2)
Wymyślona trasa - jak zwykle na szybkiego - nie zapowiadała niespodzianek (na pierwszy rzut oka).
Całość szacowałem na max 4 godziny, więc 2 bidony wody 0,7l +... batonik musli (więcej w domu nie było).
Trasa jak to trasa po Niemczech b. dobre asfalty, tylko przy autostradach ruch zwiększony. Było kilka widoków, ale ogólnie to standardowe poginanie.
Przez 3/4 trasy walka z wiatrem, który był na tyle silny, że przeszkadzał nie tylko od czoła...
Poznałem baaardzo ciekawy kawałek trasy (tak sobie zaplanowałem ;)) Ahlbeck - Hintersee - bruk, piasek i szuter to na tym odcinku zabiłem średnią (a było 33km/h w trzeciej godzinie jazdy).
Na samej granicy strzał z tylnego koła...dętka
Szybka wymiana i już widzę co się dzieje... jednak załatwiłem w piątek jazdą na kapciu oponę i z boku powstała dziura... Mcgajwer czuwa, pomógł kartonik z opakowania dętki wsunięty pod oponę...
Jedzenia wziąłem tyle (rano magiczna owsiana), że pod koniec tak mi spadł cukier, że zacząłem zasypiać na rowerze... myślałem stale o kupnie jakieś coli i pączków (a kasy nigdy nie biorę)...
Ostatnia godzina to walka z wiatrem i snem... Przegięcie - to nie było fajne.
Nauczka na dziś: 5cm musli NIE starczy na 130km (za to 2 bidony wody tak).
EJMEN
p.s. już w Mierzynie spotkałem Roberta, który atakował z kolegą dojczlandy
Ale się zgadaliśmy...
p.s.2 w poniedziałek znowu kurs do ulubionego sklepu rowerowego po kolejne dętki i nową oponę (ale już nie Schwalbe).
Całość szacowałem na max 4 godziny, więc 2 bidony wody 0,7l +... batonik musli (więcej w domu nie było).
Trasa jak to trasa po Niemczech b. dobre asfalty, tylko przy autostradach ruch zwiększony. Było kilka widoków, ale ogólnie to standardowe poginanie.
Przez 3/4 trasy walka z wiatrem, który był na tyle silny, że przeszkadzał nie tylko od czoła...
Poznałem baaardzo ciekawy kawałek trasy (tak sobie zaplanowałem ;)) Ahlbeck - Hintersee - bruk, piasek i szuter to na tym odcinku zabiłem średnią (a było 33km/h w trzeciej godzinie jazdy).
Na samej granicy strzał z tylnego koła...dętka
Szybka wymiana i już widzę co się dzieje... jednak załatwiłem w piątek jazdą na kapciu oponę i z boku powstała dziura... Mcgajwer czuwa, pomógł kartonik z opakowania dętki wsunięty pod oponę...
Jedzenia wziąłem tyle (rano magiczna owsiana), że pod koniec tak mi spadł cukier, że zacząłem zasypiać na rowerze... myślałem stale o kupnie jakieś coli i pączków (a kasy nigdy nie biorę)...
Ostatnia godzina to walka z wiatrem i snem... Przegięcie - to nie było fajne.
Nauczka na dziś: 5cm musli NIE starczy na 130km (za to 2 bidony wody tak).
EJMEN
p.s. już w Mierzynie spotkałem Roberta, który atakował z kolegą dojczlandy
Ale się zgadaliśmy...
p.s.2 w poniedziałek znowu kurs do ulubionego sklepu rowerowego po kolejne dętki i nową oponę (ale już nie Schwalbe).