mtb po szczecińsku
Niedziela, 11 listopada 2012
· Komentarze(3)
Dzień zabawy po lasach szczecińskich. Mam lekki przesyt stałych ścieżek po których jeżdżę. Postanowiłem jechać tylko po nieznanych trasach.
Wybrałem żółty szlak.
Zapowiadał się obiecująco:
Miałem mnóstwo zabawy z utrzymaniem równowagi. Zawieszenie miało stale co robić. Liście zakrywają wszystko. Czasem wręcz nie wiedziałem gdzie jechać:
Oznaczenia były na tyle skąpe, że po 20min. wróciłem skąd zacząłem :/. Muszę pojechać nim jeszcze raz, bo w ogóle nie znam tych rejonów, a szlak wyglądał ciekawie.
Dalej była już luźna jazda, jechałem wszędzie tam gdzie wypatrzyłem jakiś podjazd.
Przyszło mi nawet przenosić rower przez kilkanaście powalonych drzew na czerwonym szlaku (ok. 100m).
MTB to też błoto.
Było.
Trafiłem na rozjechaną przez ciężki sprzęt drogę, na której zaliczyłem piękną wywrotkę. Straciłem równowagę, nie zdążyłem (albo nie mogłem) wypiąć nogi i położyłem się na stronę napędu w rozmiękłe błoto...
Zanim się wygrzebałem i doszedłem "na brzeg" nasączyłem sobie jeszcze stopy (po kostki)...
Patrzę na rower: cały, pedały się kręcą... można jechać.
Jednak nie długo, bo za chwilę coś się dzieje z napędem, koło nie chce się kręcić.
Spojrzenie na przerzutkę - o fak - co to jest?
Po bliższych oględzinach okazuje się że hak jest skrzywiony i przerzutka jest ustawiona pod kątem... Pięknie: nie wiem gdzie jestem, mam mokre stopy i dłonie, przerzutka nie działa... Ale rowerzyści to twarde chłopaki, ręcznie ustawiam możliwy bieg i dotaczam się do jakiegoś szlaku a nim na Głębokie i dalej ze strzelającą przerzutką przez miasto do domu...
Na dzisiaj mam dość. Jutro dzień wolny, znowu czeka mnie przymusowy serwis. Pora już założyć zimowy napęd i koła (szkoda, że nie mam zapasowej przerzutki)...
p.s.1: rano bieg 7x(1:30/3:30), wczoraj z powodu lenia nawet żona mnie ruszyła...
p.s.2: niedziela dzień ważenia:
waga: 81,8kg
tłuszcz: 13,7%
woda: 60,3%
mięsko: 44,9%
Kg mniej niż 2 tyg temu. Tłuszcz dalej bez zmian. Chyba ustaliła się równowaga między tym ile jem a ile się ruszam... Bez modyfikacji się nie obejdzie, te 2 kilo będzie chyba najtrudniejsze niż ostatnie 10...
czirs
Wybrałem żółty szlak.
Zapowiadał się obiecująco:
jesień w lesie© James77
Miałem mnóstwo zabawy z utrzymaniem równowagi. Zawieszenie miało stale co robić. Liście zakrywają wszystko. Czasem wręcz nie wiedziałem gdzie jechać:
więcej liści© James77
Oznaczenia były na tyle skąpe, że po 20min. wróciłem skąd zacząłem :/. Muszę pojechać nim jeszcze raz, bo w ogóle nie znam tych rejonów, a szlak wyglądał ciekawie.
Dalej była już luźna jazda, jechałem wszędzie tam gdzie wypatrzyłem jakiś podjazd.
Przyszło mi nawet przenosić rower przez kilkanaście powalonych drzew na czerwonym szlaku (ok. 100m).
MTB to też błoto.
Było.
Trafiłem na rozjechaną przez ciężki sprzęt drogę, na której zaliczyłem piękną wywrotkę. Straciłem równowagę, nie zdążyłem (albo nie mogłem) wypiąć nogi i położyłem się na stronę napędu w rozmiękłe błoto...
Zanim się wygrzebałem i doszedłem "na brzeg" nasączyłem sobie jeszcze stopy (po kostki)...
Patrzę na rower: cały, pedały się kręcą... można jechać.
Jednak nie długo, bo za chwilę coś się dzieje z napędem, koło nie chce się kręcić.
Spojrzenie na przerzutkę - o fak - co to jest?
przerzutka czy hak?© James77
Po bliższych oględzinach okazuje się że hak jest skrzywiony i przerzutka jest ustawiona pod kątem... Pięknie: nie wiem gdzie jestem, mam mokre stopy i dłonie, przerzutka nie działa... Ale rowerzyści to twarde chłopaki, ręcznie ustawiam możliwy bieg i dotaczam się do jakiegoś szlaku a nim na Głębokie i dalej ze strzelającą przerzutką przez miasto do domu...
Na dzisiaj mam dość. Jutro dzień wolny, znowu czeka mnie przymusowy serwis. Pora już założyć zimowy napęd i koła (szkoda, że nie mam zapasowej przerzutki)...
p.s.1: rano bieg 7x(1:30/3:30), wczoraj z powodu lenia nawet żona mnie ruszyła...
p.s.2: niedziela dzień ważenia:
waga: 81,8kg
tłuszcz: 13,7%
woda: 60,3%
mięsko: 44,9%
Kg mniej niż 2 tyg temu. Tłuszcz dalej bez zmian. Chyba ustaliła się równowaga między tym ile jem a ile się ruszam... Bez modyfikacji się nie obejdzie, te 2 kilo będzie chyba najtrudniejsze niż ostatnie 10...
czirs