bez hamulców...
Wczorajsze serwisowanie nie przyniosło skutku. Niby poprawnie je zalewam a nie mogę uzyskać mocnego ścisku, nie wiem gdzie popełniam błąd.
Skuteczność na poziomie 30% - jestem w stanie rozpędzić się na zaciśniętych klamkach, zjazdy to strach w oczach...
Zaryzykowałem i pojechałem do pracy - jak co piątek - przez las. Na Głębokim zrobiłem zdjęcie:
Głębokie nocą© James77
W lesie śnieg i -6 co daje świetne warunki do jazdy. Przyjemnie i ciepło było, chociaż pod koniec sztywniały palce. Pojechałem na Gubałówkę, a później zjazd lasem po jakiś mało pochylonych ścieżkach. Niskie ciśnienie w oponach pomagało i nie zrywałem przyczepności. Śnieg fajnie trzeszczał pod kołami. Jak temperatura się utrzyma to na łikend będzie gdzie jeździć.
Na razie mnie to ominie bo jutro wiozę rower do serwisu - Hayesy mnie pokonały...
Wieczorem powrót bocznymi drogami do domu. Siła hamowania 5% - czyli wydaje się, że hamuje - udało się przejechać bez zatrzymywania.