Nareszcie... 0st. W końcu mniej można ubrać. Jazda przyjemna, o blasku wschodzącego słońca. Za Blankensee trafiłem na porę śniadaniową saren. Kilkadziesiąt rodzinek osobno skubało sobie trawę...
Pierwszy raz na krajówce zostałem obtrąbiony nie wiem za co. (młoda) Baba tak się piekliła i rzucała za kierownicą, że jedynie co ją uspokoiło to międzynarodowy znak pokoju...
Droga dla rowerów zaczyna się w Mierzynie, wjeźdżam na nią na jej początku. W Skarbimierzycach jest tylko wąski, krzywy chodnik - jeżdżę nim z żonką. :)
...a miałem dziś napisać, że na szosie schodzę poniżej 50 minut. ;) Tempo jeszcze "zimowe", latem się zacznie...
Ale miło mi za dobre słowo. Ja lubię czytać Twoje opisy - zawsze są ciekawe :)
Nerwuska jechała czerwonym matizem (czy czymś podobym) i było to w Skarbimierzycach. Jechała obok mnie, wrzeszczała i machała rękami za kierownicą... mówię Ci...atak furii.
Zazdroszczę Ci tych Twoich 30-tek w takim tempie :) Po wczorajszej mojej 30-tce miałem nawet pomysł na tytuł wpisu "Być jak James77" ale się nie odważyłem się nawet równać! Jednak muszę przyznać, że inspirujesz mnie swoimi "wyczynami"! DZIĘKI! PS. w którym miejscu zostałeś "obtrąbiony? Miałem taki sam przypadek ale na drodze Grambow - Linken zaraz za tym starym spichlerzem... Kobieta się nawet zatrzymała, otworzyła okno i zaczęła coś wykrzykiwać.