maraton Gryf mtb edycja I

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(11)
Kategoria 0-50km, maraton mtb
O mały włos nic by z tego nie wyszło.
Dzień przed maratonem zrobiłem podstawowy serwis roweru co zajęło mi 5 godzin (szczęśliwy posiadacz Hayes Nine), już po zachodzie wybrałem się jeszcze na przejażdżkę sprawdzić jak to wszysko działa. Wynik był zadowalający, więc ze spokojną głową poszedłem spać...

Rano spakowałem wszystko, pojechałem zatankować auto...i już nie odjechałem. Wtopa na całego, szczególnie, że czekał Bartek na transport.
Na szczęście coś tam zatrybiło i już razem, na dwa auta (Bartek przyjechał mnie ratować) dojechaliśmy na miejsce.
Tam: rejestracja, przygotowanie rowerów, pogaduchy z kolegami i takie tam napięcie przedstartowe :)

Gdy wybiła 11:10 ruszyliśmy zrobić te 50km. Dystans jechało (szałowe) 50 osób - taka to Gryfowa frekwencja...
Trasa była ustalona z dużą ilością błota i kałuż czego należało się spodziewać, dodatkowo poprowadzona była przez kilka trudnych zjazdów (kamienistych oraz z grubymi gałęziami przykrytych liśćmi) no i oczywiście z mnóstwem podjazdów (jak to w naszej Puszczy Bukowej).
Moja kondycja pozwoliła na ścieganie się tylko na jednym okrążeniu - na nim czułem się mocny i ścigałem się z "młodymi" ;) Na podjazdach noga dawała i cieszyłem się, że te zimowe poranki przyniosły efekty. Sytuacja zmieniła się na drugim, kiedy po prostu skończyła mi się energia. Miałem jakieś żele (nie testowane wcześniej), w bidonach samą wodę ale nie pomogły. Prędkość zmalała i wcześniej wyprzedzeni koledzy doszli mnie i odjechali...

Jadąc tak samotnie przez las miałem sporo czasu na rozmyślania co zrobiłem źle, co z tego że głowa każe, jak noga nie chce... (mam już parę teorii)
Właściwie drugie koło przejechałem samotnie, miałem wrażenie, że jadę ostatni co dodatkowo demotywowało...

W końcu po prawie trzech godzinach mijam metę... Zmęczony jestem mocno, napęd rzęzi, wszystko w błocie, ale... za to zapłaciłem więc jest ok.

Po ogłoszeniu wyników okazuje się, że jestem 3 w M3 na 9 osób (18/49 w open). Trafiło się podium, chociaż mam uczucie farta - Robert miał awarię i musiał się wycofać a był przede mną...

Podsumowując:
Gryf odbija się od dna - moim zdaniem był to ostatni moment na ratowanie imprezy, gdyby zostało to jak rok temu to byłoby nas jeszcze mniej. Widać starania orgów; jest więcej sponsorów, sporo nagród, i nawet TV przyjechała :)
W końcu wprowadzili czipy, bufety bardzo skromne (woda i banany) ale wystraczające na trasie, oznakowanie b. dobre - nikt nie mógł się zgubić. Cała impreza skończyła się o 15, gdzie ludzie rozjechali się do domów.

Mój sprzęt za to jest na wykończeniu. Maraton przejechałem bez przedniego hamulca (który jeszcze wczoraj działał), z wyciągniętym łańcuchem (już w domu przy myciu odkryłem wbity między kółka przerzutki kawałek drewna), który stale trzeszczał jak jakiś wysłużony holender...

Dzień pełen wrażeń, pogoda dopisała (a tydzień temu wcale nie była pewna).

Jeszcze ukradzione zdjęcie od Bartka:


dajesz, dajesz! © James77



Komentarze (11)

Fajny filmik :-)

Bodi-removed 21:13 wtorek, 23 kwietnia 2013

jest film!

James77 03:28 wtorek, 23 kwietnia 2013

filmik będzie jak się uporam z serwisem obu rowerów... czyli pewnie w przyszłym tygodniu.

James77 06:25 środa, 17 kwietnia 2013

Kiedy filmik ?

g286 19:29 wtorek, 16 kwietnia 2013

dzięki Panowie :)

James77 20:03 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Gratulacje!! :)

maccacus 18:11 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Szacunek za udział i wynik! Chyba dobrze zrobiłem rezygnując... nie dałbym rady! :)

lenek1971 13:38 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Gratulacje! Kolejny medal do kolekcji ;)

saren86 20:26 niedziela, 14 kwietnia 2013

Graty!!!! No to będziesz mocarz w sezonie ;)

wober 20:10 niedziela, 14 kwietnia 2013

Gratuluje Grzesiu,liczy się miejsce.Ja miałem pecha a za wrażenia artystyczne medali nie dają.

Bodi-removed 18:53 niedziela, 14 kwietnia 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa gowdu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]