sobotnie męki
Sobota, 27 kwietnia 2013
· Komentarze(0)
Przewiało mnie do kości. Po dwóch godzinach siedziałem skulony na rowerze myśląc tylko o gorącym prysznicu...
W Locknitz przy kamiennym kocie jedząc kolarskie śniadanie już nie miałem ochoty na dalszą jazdę. Dawno tak się nie cieszyłem, kiedy w domu zsiadłem z roweru...
Ślad wyrysowany, bo gdzieś wcisnąłem stop i wcięło 30 min. jazdy (czasu też nie znam).
wietrzna jazda© James77
W Locknitz przy kamiennym kocie jedząc kolarskie śniadanie już nie miałem ochoty na dalszą jazdę. Dawno tak się nie cieszyłem, kiedy w domu zsiadłem z roweru...
Ślad wyrysowany, bo gdzieś wcisnąłem stop i wcięło 30 min. jazdy (czasu też nie znam).