ogór w Świdwinie
Startowaliśmy z ostatniej grupy. Z nami pojechał jeszcze nowo poznany kolegaDarek z M2.
Po drodze złapaliśmy prawie wszystkich. Były fajne pociągi, zaciągi i urywanie ogonów...
Organizator jeszcze "dociera" imprezę, bo było parę zgrzytów (np. dystans nie zgadza się z tym podanym przez orga, zmiany przed startem w grupach).
Warto podać plusy:
- gigantyczne ilości jedzenia - nielimitowane :)
- piwo - no limit (przynajmniej na początku) :)
- sanitariat (można było wziąć prysznic), ale był jeden
- b. dobrze oznaczona trasa
- medal i dyplom dla każdego uczestnika
- dobra miejscówka na tego typu imprezę
- elektroniczny pomiar czasu
- tvp
- 2 dychy wpisowego
co mi się nie podobało:
- jeden bufet z wodą (słyszałem, że nie dla wszystkich starczyło wody)
- nagroda tylko za pierwsze miejsce (idę o zakład, że słyszałem jęk zawodu z publiki, kiedy wracali z pucharkiem tylko ci z pierwszego miejsca)
- przeciągająca się ceremonia zakończenia
wyniki: 2 w M3, 2 w Open (nieoficjalne, brak tej kategorii)
Nasza trójka miała czasy: 4:01:00, :04s, :08s. Czwarty czas - 4:06:47
Dziękuję Magdzie i Romkowi za możliwość wzięcia prysznica, i ogólnie za ten "maraton uśmiechu" :)
na starcie:
II Maraton w Świdwinie© James77
na mecie:
2 m-ce w Świdwinie© James77
p.s. filmu nie ma, bo operator dupa i nie włączył kamery :)