powrót do korzeni
Sobota, 10 sierpnia 2013
· Komentarze(0)
Po ostatnim maratonie szosowym nie mogę patrzeć na stałe, zjeżdżone na maksa trasy asfaltowe...
Dlatego, żeby nie odstawić roweru w kąt pojechałem pobawić się fullem w lesie.
Trasa...nieplanowana,
czas...dwie godziny,
miodność... duża :)
Dobrze jest mieć dwa rowery w różny teren. Jak się jeździ samemu to taka odmiana dobrze robi, bo ileż można odwiedzać kota w Locknitz ;)
Inna sprawa, że maraton w Zieleńcu dał mi tyle wrażeń, że moje stałe trasy straciły dla mnie całkowicie atrakcyjność. Takie "zatracenie" się (do zabłądzenia) na nieznanych ścieżkach w lesie dobrze robi na steraną psyche (jeszcze z dobrą muzyką w uszach - świetnie).
Lubię tu podjeżdżać:

Gdzieś w lesie:

A jak się wyjedzie z lasu, to robi się płasko jak stół:
Dlatego, żeby nie odstawić roweru w kąt pojechałem pobawić się fullem w lesie.
Trasa...nieplanowana,
czas...dwie godziny,
miodność... duża :)
Dobrze jest mieć dwa rowery w różny teren. Jak się jeździ samemu to taka odmiana dobrze robi, bo ileż można odwiedzać kota w Locknitz ;)
Inna sprawa, że maraton w Zieleńcu dał mi tyle wrażeń, że moje stałe trasy straciły dla mnie całkowicie atrakcyjność. Takie "zatracenie" się (do zabłądzenia) na nieznanych ścieżkach w lesie dobrze robi na steraną psyche (jeszcze z dobrą muzyką w uszach - świetnie).
Lubię tu podjeżdżać:

Szczecińska Gubałówka© James77
Gdzieś w lesie:

W lesie© James77
A jak się wyjedzie z lasu, to robi się płasko jak stół:

Szczecińskie krajobrazy© James77