Do miasta podjechałem pksem, akurat osłonił mnie od wmordewindu. W cieple silnika wróciło mi czucie w palcach...
Treningowo -błotnie, brak hamulców...

Jak co rano - wschód w Blankensee:

6:10 Blankensee © James77

Dalej też zwyczajnie: stada saren, klucze żurawi i nikogo więcej...
Tylko ja wyciem opon wprowadzam zamieszanie...

Do - standardowo
Z - podjazd Miodową, dalej podjazd bocznym stokiem na Gubałówkę, i zjazd na Głębokie przez las.

Dużo mniej śniegu i jeszcze więcej błota - idzie w dobrym kierunku...

taaa, jeszcze to liczę :)

Test:
waga: 81kg
tłuszcz: 11,9%
Ujdzie... Jeszcze ten kilogram i wystarczy mi cieniowania. Zejście z tłuszczem do 10% (lub poniżej) jest bardzo trudne a jeszcze utrzymanie tego... permanentna dieta i inne takie...

Dziś już mocniej, by sprawdzić nogę...
Jest całkiem nieźle, wszystkie odcinki testowe bez odpuszczania - oby tak dalej.

Rano 3st, nareszcie można zdjąć jedną warstwę.

W końcu słońce! Wiosna nakur#@a ...yyy nadchodzi :)

Ostatni tydzień przed pierwszym maratonem Gryfa przeznaczam na jazdę terenową.
Dzisiaj katałem podjazd ul. Miodową jako wstęp do treningów. Powiem jedno; jeżeli takie warunki utrzymają się do startu to albo będą spektakularne gleby albo w najgorszym przypadku zakładam kolcowaną oponę...
Na forum Gryfa czytam wymiękające posty, ale ludzie... to jest wyścig, trza się spiąć i pojechać :)

Ze spraw technicznych: rower domaga się przeglądu wiosennego... ale jeszcze ten maraton i zamontuję mu co trzeba...

wiosenna Miodowa © James77

wiosenna Miodowa © James77

Lubię ten podjazd (z boku Gubałówki):

Gubałówką w dół © James77

Na koniec (wypocony) filmik:

&feature=youtu.be

1 godz. biegu
uff, gorąco

Dzisiaj miałem zieloną falę przez całe miasto.
Wszędzie pierwszy...

Jak co rano... przegoniłem stada saren po niemieckiech polach...

p.s. 2 st. na plusie, chyba coś drgnęło...

nic ciekawego...