Zmieniłem ciśnienie w oponach z zimowego na...wiosenne :) (czyli z 1.5 na 2.5) Jakby lepiej - szczególnie na podjazdach. No i na zakrętach tył nie ucieka.
Jadąc do pracy byłem świadkiem niezłego dzwonu. Gość chciał zjechać ze środkowego pasa z ronda i zajechał temu, który był na skraju - łupnęło tak głośno, że słyszałem przez muzykę w słuchawkach...
Po pracy miałem za to cały wolny wieczór. Pojechałem do Kościna i tam terenowo przeprawiłem się do Niemiec, wcześniej jeszcze zaliczyłem Miodową (w końcu! Nie było tak źle) i pokręciłem się po wiejskiej okolicy.
Po zmianie czasu obawiałem się, że znowu będzie jazda po ciemku... Jednak o 6 z każdą minutą robiło się jaśniej, a mi co raz przyjemniej się kręciło. Przy -4 oczywiście ubiór zimowy, dobrze że drogi są całkowicie suche i można śmigać nawet szosówką.
Na niemieckich polach - nagroda za wczesne wstanie - dziesiątki saren. One chyba tutaj śpią.
Poranny bieg - 1:01 - lepiej Kontrola wagi: 81,9kg - święta - za tydzień tego nie będzie tłuszcz 12% - pierwszy wzrost i sygnał ostrzegawczy, albo.. błąd pomiaru ;)
Minął półmetek i dobrze, bo przestałem się przykładać a tak - zrobiłem rachunek sumienia i nie wyszło najlepiej...