Rozkręcanie nogi przed jutrzejszym maratonem. Cieszę się, że minął mi DOMS po poniedziałkowej tabacie. Fakt, że całkowicie rozwalił mi mój przemyślany plan treningowy, no ale...następnym razem mam nadzieję będzie to krócej trwało...
Dzisiaj poginanie w peletonie w jakimś amerykańskim ogórze po bajecznych drogach i w palącym słońcu. W necie jest wszystko...
Ranny dystans krótszy, bo tylko 30km. W całości po polskich drogach, ale tym razem w Dobrej pognałem do Bartoszewa. Ruch mniejszy, ale bez dobrej lampki moża zaliczyć niezłe dziury.
Po poniedziałkowych ćwiczeniach mam mega bóle mięśni. Byście padli ze śmiechu widząc jak chodzę po schodach, czy siadam na... krześle. :)
Po ostatnich bandyckich wypadkach pijaków za kierownicą boję się jeździć z Dobrej do Głębokiego. Jadę tam ulicą bez pobocza w nieprzerwanym ciągu pędzących do pracy (albo nie) samochodów, jeszcze przed świtem...
Baza z chłopakami po trasach Majorki. O mały włos bym zjechał z rolek kiedy chciałem - jak oni - złożyć się do zakrętu ;-) Wypite 2l wody, zjedzony banan na bufecie. W trzeciej godzinie wyraźny ból w krzyżu...hmmm :-/ Dystans z licznika - 121km pomnożony przez Xrf daje 91 "realnych" km. cad: 84
Rozpoczęcie rolkowania A.D. 2014 Całość na 12x50 co daje odczucie jazdy po płaskim z prędkością 35-37km/h (na liczniku mam 50). Wprowadzam swój własny przelicznik rolkowych kilometrów, którego nazwałem Roller Factor (Xrf). Wynosi 0,75*dystans na rolkach. Dzisiaj było 65km więc wychodzi 49km realnych. Co moim zdaniem się sprawdza, bo na 100km mam czas 3 godz. Jak widać miałem sporo czasu na wymyślanie. ;-) Tym razem dystans z rolek będę wliczal do wszystkich przejechanych kilometrów (żeby nikt się nie czepiał to w kategorii wrotkarstwo. Wrotkarze wybaczcie). Zrobiłem błąd i nic nie piłem, co skutkowało mdłościami po skończneniu. Zmiana pozycji wywołała ból w krzyżu. cad: 85