No to zaczynamy: 38tys. ludzi z całego świata podjęło wyzwanie Raphy na Stravie podjechania 8800m w ciągu 9 dni. Mieszkający w górach śmieją się, że to jeden dzień jazdy, Ci z nizin szukają podjazdów na które będą wjeżdżać kilkadziesiąt razy...
Generalnie - super zabawa - w Szczecinie oczywiście jak podjazdy to ul. Miodowa (2.9km, 89m przewyższeń, nawet są lekkie serpentyny). Dzisiaj 20 razy. Ale do 2km w pionie zabrakło 21 razu. Jutro krócej bo grill i łomżing czekają (dzisiaj zresztą też)...
Warunki na trasie: gorąco! 4 godziny podjazdów, 6 bidonów z czego 1l wylany na siebie. 2 puszki coli, drożdżówka, 2 żele. Kilka szosowców też podjeżdżało, ale najlepszą motywację ever to miałem jak spotkałem dziewczynę na mtb, która na moim - mniej więcej 15tym podjeździe - jechała ze mną. Miodową robiła 5 razy! (pogadaliśmy nawet chwilę, super kobita). :)
Niedokładnie zamknąłem zamek w bagażniku i gdzieś na wybojach wypadł telefon, klucze i zapasowe szybki okularów (futerał został!). W%^&rw z rana na maksa, ale wystarczyło zadzwonić na swój numer a miła pani powiedziała gdzie mam się zgłosić po zgubę. Reszta przepadła...
Coś mi wlazło pod łopatkę i nie mogę spojrzeć się przez lewe ramię. Akurat w mieście ta "funkcja" jest często potrzebna, więc trochę się tym martwię...
Obecnie rano jest chyba najprzyjemniej jeździć. O 5:30 - 21st, "lekkie" słońce, brak wiatru - szkoda, że jestem w stanie wyrwać tylko 2 godziny. Od pierwszego budzika do wpięcia się w spdy mija zaledwie 25min. - za to prawie nikogo na drogach nie ma. 55km - 1:50- średnia utrzymana.