Przez noc dorzuciło jeszcze śniegu. Teraz już można powiedzieć, że to jest zimowe jeżdżenie (chociaż na kolce to wciąż za mało). Pod zimowe rękawice z D. dołożyłem cienkie z lajkry, reszta ok.
O 7:15 robi się już jasno, cieszy mnie to niezmiernie. Cieszy mniej niekonsekwencja w odśnieżaniu dróg, raz jest sucho by za chwilę wjechać w koleiny, czy na lód. Przeżyć jeszcze luty i w marcu zaczną się pierwsze cieplejsze dni...
Półmaraton za mną. Nie była źle, chociaż ze względu na zimowe warunki 2 razy leżałem. Teraz lewe kolano mam obite od roweru, a prawe od biegania. Oba wyglądają, jak za czasów podstawówki kiedy łaziło się po drzewach. :)
Staty na początek lutego: waga: 83,8kg (+0,8 od 1 stycznia) fat: 13,4% (+0,1% od 1 stycznia) ilość wydanej kasy na sprawy rowerowe w styczniu: 360zł (łańcuch, klocki ham., 2 uchwyty do bagażnika, wpisowe na P1000J)