Miodowa to chyba najczęściej wymieniana szczecińska ulica na BikeStats. Stale ktoś ją podjeżdża, (a nawet cały koksiarski BS czyli jakieś 3 osoby), więc przewija się tu i ówdzie...
Tą ulicą szczecinianie dojeżdżają nad morze, więc wiecie...warto ją znać. ;)
A już uwierzyłem, że w końcu jeździ mi się przyjemnie 40km/h...Ale to było z wiatrem. Dalej musiałem się zaginać, ale i tak odpoczywałem przy 30. :) Wczoraj o 6 było 11st C, dzisiaj 20...czy to normalne?
Zapomniałem kluczy do domu. I czekałem na rodziców aż wrócą z pracy:
A tak już poważnie (ale tak poważnie, poważnie) to pojechałem na 150km z 1,5l wody przy 35 stopniach w cieniu (40 w słońcu). Ujechałem się do 120km i w Krackowie w restauracji niemieckiej żebrałem o wodę z kranu. Tam też kupiłem najdroższą colę w życiu - 250ml z lodem za 1,80 ojro...smakowała wyśmienicie. :) Ostatnie 30km to już luzik i picie bez umiaru (2 bidony zeszły). To było 5 godzin walki pod wiatr, jechałem pętlę a stale miałem wmordewind (taki na 150bpm i ledwo 27km/h)! Za to na zachód od A11 są super fajne tereny z ładnymi przewyższeniami. Południowe tereny Prenzlau - to trzeba zjeździć.
Zrobiłem małą wariację porannej pętli. Nawet fajna. Trzeba się tylko później nieźle zaginać, stąd w pracy to wrażenie: stałem a jeszcze jechałem. Takie doświadczenie tylko po rowerach. :)