Poranne 1,5h szybko minęło w temperaturze 0 st. Mała zmiana ubrania - zamiast koszulki i '"zimowych" rękawków - bluza. Niestety,, intensywność jazdy jest na tyle duża, że wiatrówka (bezrękawnik) skutecznie poci mi korpus. Z kolei jak zwolnię, to robi się zimno...i tak muszę 30 nak%$#ać. :)
Ranny dystans krótszy, bo tylko 30km. W całości po polskich drogach, ale tym razem w Dobrej pognałem do Bartoszewa. Ruch mniejszy, ale bez dobrej lampki moża zaliczyć niezłe dziury.
Po poniedziałkowych ćwiczeniach mam mega bóle mięśni. Byście padli ze śmiechu widząc jak chodzę po schodach, czy siadam na... krześle. :)
Po ostatnich bandyckich wypadkach pijaków za kierownicą boję się jeździć z Dobrej do Głębokiego. Jadę tam ulicą bez pobocza w nieprzerwanym ciągu pędzących do pracy (albo nie) samochodów, jeszcze przed świtem...
Nareszcie jakaś aktywność w świetle dnia. Pobiegłem swoją dużą pętlę przez wsie na luzie, a okazało się ze wykreciłem rekord trasy: 58:52. Lepiej być nie mogło, poprawiłem czas z listopada o 5min (a tam spinałem poślady).
Trza mieć "luz w dupie", a będą efekty. Sprawdzone.
Kolejny rok z BSem minął...
Nadal udaje mi się jeździć ponad 10kkm rocznie, co uważam za swój mały sukces.
W tym roku zdecydowałem się na jeden maraton: 23.08.2014 - 26.08.2014 - Bbtour
oraz kwalifikacje do niego (20.06 - Włocławek) czyli 480km/24h
Nie wiem czy to przejadę, nie wiem czy dam radę, nic nie wiem... :)
Jako przygotowanie to chcę przed BBtourem ważyć 80kg, mieć 10% tłuszczu a w nogach 8kkm - wtedy nabiorę trochę pewności.
Dzisiejsza jazda za sprawą stroju i działającego wreszcie roweru była przyjemna. Asfalty i samochody białe, przez niemieckie wsie mknęło się pewnie i szybko.
A to lubię.