I znowu problem z hamulcami - przedni dziwnie skrzeczy, tylny hamuje max lub wcale... Pora udać się do warsztatu, bo akurat przy hamulcach to nie mam ochoty grzebać. Inna sprawa, że rano jadąc przez wsie hamuję może raz, za to wieczorem w mieście to obciach tak skrzypieć ;)
Sucho i ciepło jeszcze... Skoczyłem do pracy przez niemiecki wiochy. Fajny klimat miałem, gdy jechałem do Gellin przez las na lampce i w blasku księżyca a w radiu leciał Thriller Jacksona. Kiedyś to były wilkołaki a nie to co teraz...Pattinsony kurna jakieś...
Ładne słońce wyciągnęło mnie na dwór. Wiatr nadal był silny, ale dało się jechać. A dzień po orkanie (kiedy w głębi kraju była masakra pogodowa) niebo nad Szczecinem wyglądało tak:
Niby ciepło i spokojnie, ale było 3st i zachodnie wietrzycho.
No i tak sobie jadę do tego Locknitz walcząc z wiatrem i czekając tylko na zmianę kierunku na domowy, gdy... w szczerym polu, na wygwizdowie łapię gumę! (ok. 20km od domu). Ha, ha to już chyba ostatnia guma w tym roku (zyżyłem już 2 pudełka łatek). Napiszę tylko, że 30min próbowałem znaleźć dziurę, 10min pompowałem, nic z tego nie wyszło. Jechać na flaku się nie dało, prowadziłem godzinę rower wydzwaniając ciągle do żonki. Czekałem na Nią 25min, siedząc skulony w wiacie przystankowej w Rammin. Z silnymi dreszczami, bez czucia na twarzy, w rękach... Od przebicia do przybycia pomocy (już po zmroku) minęły prawie 2h... i dlatego od teraz bezwzglęnie będę zabierał zapas.
To była lekko szalona decyzja aby dzisiaj jechać rowerem do pracy. Zdążyłem przed najsilniejszym uderzeniem zapowiadanego huraganu (ale łatwo nie było).
Wczoraj mocno zmarzły mi kolana, więc nabyłem "Knee Warmers" z D... Tym sposobem mój ubiór na 0 st. urósł do 22 części (bez okularów i zawartości kieszeni, z kaskiem i butami).