pora wrócić do rzeczywistości i kontynuować te moje jazdy, bo jednak przynoszą pewno korzyści :) O 5 rano 17st. nooo, w końcu ciepełko. Pojechałem luźno, bez sprężania, wypatrując zwierząt (3 sarny). Bardzo lubię tak rano jeździć, przed pracą, przed wszystkim... Wolniejsza jazda to i więcej widzę, nawet się zatrzymałem pooglądać okolice i posłuchać ptaków:
Nogi wcale nie zmasakrowane, bardziej bolały kiedy jechałem dookoła Zalewu. Czuję, że szybko odzyskuję siłę.
p.s. Budowa ronda na granicy weszła w kolejną fazę i krótki odcinek jedzie się bez asfaltu po ostrych kamieniach (brak pobocza). Dzisiaj się poszczęściło.
zmierzyłem nachylenie kilku ulic, którymi jeżdżę. Piotra Skargi ma 6-7% a droga z Wołczkowa na Bezrzecze ma stałe 3% by na końcu szybko skoczyć do 8%-9%. Miodową szutrem nie dało się jednoznacznie określić.
Dzisiaj miałem wyjątkową chęć pojechania dalej niż zazwyczaj stąd trzecia wersja porannej jazdy. Literka "a" bo wersja ulepszona o fajny zjazd do Plowen (przed krzyżówką obok Bismark). O świcie zwierzęta też się budzą, więc na pustych leśnych drogach zazwyczaj przeganiam je z krzaków czy też innych kryjówek. Spotkałem 2 dziki, 2 lisy, 3 sarny i kota który zaspanym krokiem wychodził na obejście terenu. :)
Po wczorajszym wysiłku czuję, że nogi mocno pracowały. Dzisiaj więc spokojnie potoczyłem się po swojej podstawowej pętli. Miło i relaksująco było... Wracając, na zakręcie hopki nr 2 pędzący dostawczak minął mnie o włos... kurna jego mać
rano - Standardowa jazda po mieście. Ciekawe jak kierowcy reagują, gdy stojąc na czerwonym na pierwszym miejscu stanie przed nimi nagle rower. Zazwyczaj agresywnie wyprzedzają. Jazda w porannym szczycie nie należy do przyjemnych, ale widzę co raz więcej rowerzystów.
wieczorem - stała trasa przez Wkrzańską, spotkałem chyba Axisa jak ćwiczył Miodową :)
nogi nadal zmęczone, jutro odpoczynek. Ponoć w sobotę koksy jadą na niemcy, może uda mi się zabrać z nimi...