Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:23444.27 km (w terenie 636.19 km; 2.71%)
Czas w ruchu:860:14
Średnia prędkość:26.71 km/h
Maksymalna prędkość:77.90 km/h
Suma podjazdów:19886 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:166 (89 %)
Suma kalorii:69636 kcal
Liczba aktywności:359
Średnio na aktywność:65.30 km i 2h 26m
Więcej statystyk

praca - końsko

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
Już myślałem, że nic ciekawego rano się nie zdarzy...a tymczasem w Grzepnicy koń przeszedł mi przed rowerem...później drugi... Jak się rozglądnąłem co się dzieje, to okazało się, że po bocznej uliczce bezładnie spaceruje sobie jeszcze z 10 sztuk. Chyba właściciel jeszcze spał, bo nie widziałem nikogo kto by je łapał (ok 6:40).

A propos wstawania; sam bym dzisiaj zaspał więc w ekspresowym tempie wyekspediowałem się na rower. Założę się, że poduszka jeszcze była ciepła, kiedy wdychałem ranne, "rześkie" powietrze. :)

praca - słońce

Poniedziałek, 17 lutego 2014 · Komentarze(3)
Kategoria praca, 50-100km
Pierwsze w tym roku oślepienie słońcem - jeszcze będę je przeklinał, ale tym razem cieszy oczy...

Rano 2 stopnie - znowu owiewy i narciarskie rękawice.

praca - krowy

Środa, 12 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
Krowy... mnóstwo krów. Pod Plowen, jest wielkie pastwisko i tam sobie śpią. Nie wszystkie jednak, bo widzę jak na mnie się gapią (jeszcze przed wschodem słońca, ok. 6:20). Szkoda tylko, że na drodze leży pełno błota z pola a i fetorek jest niezły ;)

praca - 50km

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
W niedzielę sobie odpocząłem i zrobiłem podstawowy serwis roweru z nadzieją, że będzie "sam jechał". Nową pętlę przez Plowen (50km) jeszcze nie przejeżdżam tak szybko jakbym chciał, ale wydaje mi się, że to kwestia temperatury (dzisiaj 1st). Czas ok. 1:50 (w tym 20 min. przez miasto) - zdecydowanie do poprawienia.

praca - poranna 50tka

Czwartek, 6 lutego 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
1st powyżej zera - długa termo, zwykła krótka, cienka wiatrówka, nogawki 3/4, spodnie długie przeciwdeszczowe (luźne) + zimowa izolacja dłoni i stóp, buff - na 2h bardzo ciepło (ale trzeba stale napierać).
Nowa pętla - przez Plowen i Bartoszewo (czas ok. 1:45, w parku  miejskim jazda po lodzie).

ode wsi dode wsi...

Niedziela, 15 grudnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Właśnie na taką pogodę wymyślono trenażery. Wietrznie i deszczowo. Typowo jesiennie, dlatego tak krótko.
Gdzieś nawet skręciłem z utartego szlaku, ale to nie była dobra decyzja. Asfalt się kończył, później płyty, dalej ubity piach a jeszcze dalej...wjechałem na pole młodego rzepaku jakiegoś Niemca. Na szczęście nikogo nie było i jechałem "na azymut" - do kolejnej asfaltowej drogi.

toczenie 11 - sarny

Wtorek, 15 października 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
"Rybkę z dohamowaniem" musiałem zrobić aby ominąć dwie sarny. Wyskoczyły mi nagle za Bismark jeszcze przed wschodem słońca. Musiały chyba tam spać.
A w Dobrej po ulicy spacerowały 2 dziki :)

toczenie 10

Poniedziałek, 14 października 2013 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, praca
Batmany dwa cholerne.
Jeżdżą sobie tacy dwaj obok siebie do pracy, bez najmniejszego odblasku. Nie obchodzi mnie ich życie, ale dzisiaj mogli wpłynąć na moje.
Akurat mijaliśmy się na drodze (brak latarni, mgła, jeszcze przed wschodem słońca, wąska, wiejska droga), kiedy samochód nadjeżdżający zza ich pleców musiał mocno hamować, bo nie mógł ominąć nagłej przeszkody ze względu na mnie. Wyhamował, ale jakiś inny wariat mógłby wybierać: tych dwóch debili albo ja...

toczenie 9

Piątek, 11 października 2013 · Komentarze(3)
Kategoria praca, 50-100km
Jest taki niewielki, niemiecki cmentarz, na skraju lasu za Gellin...
Jeżdżąc tam tyle razy grubo przed wschodem znam już bardzo dobrze wszystkie błyszczące punkciki (śmieci, słupki, znaki drogowe). Dzisiaj niebo było mocno zachmurzone a jakiekolwiek światło pochodziło tylko do mojej lampki. I właśnie w tym miejscu między drzewami błysnęły mi dwa dziwne punkciki mniej więcej na wysokości głowy "ludzia" i akurat w odległości typowym dla oczu...
Chora wyobraźnia od razu podpowiedziała mi kilka możliwości, ale chłodny umysł kazał wyrzucić adrenalinę do krwi - włosy na plecach mi się zjeżyły, a w nogach poczułem moc torowca...

Po kilku sekundach było już po wszystkim. I jak to czytacie, to znaczy że natura zadziałała prawidłowo i teraz skrobiąc tego posta piję sobie ulubione piwo i śmieję się z całej historii.

czirs