Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka

Dystans całkowity:15784.55 km (w terenie 989.00 km; 6.27%)
Czas w ruchu:605:53
Średnia prędkość:25.80 km/h
Maksymalna prędkość:67.70 km/h
Suma podjazdów:36035 m
Maks. tętno maksymalne:183 (98 %)
Maks. tętno średnie:166 (89 %)
Suma kalorii:117426 kcal
Liczba aktywności:168
Średnio na aktywność:93.96 km i 3h 38m
Więcej statystyk

Powrót...

Sobota, 20 października 2012 · Komentarze(5)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Czułem się psychicznie zmęczony rowerowaniem, więc na prawie 3 tygodnie wstawiłem maszynę do garażu, dałem sobie bana na BSa i kurowałem psyche piwem i kubełkami KFC. Słoneczne dni spędzałem z żonką (już nie - dyrem sportowym), robiłem prace domowe i w ogóle byłem przykładnym mężem :)

W wolnym czasie przeczytałem parę książek rowerowych, które nakreśliły mi plan przygotowań na przyszły sezon...
Mam parę pomysłów ćwiczeń na jesień i zimę, do tego sezon 2012 dał mi nowe doświadczenia o jeździe 10kkm rocznie. Nadal, oczywiście zamierzam się ścigać i nawet mam chęć złoić tyłek Trenerowi, no ale jak będzie to się okaże...

O nowych celach napiszę w Sylwestra.
Teraz tylko o głównym - ważyć... 80-81kg (jeszcze 2 lata temu nierealne, dziś wiem, że to tylko; ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz mniej KFC)...
Stan na 20.10.12:
waga: 83,5kg
tłuszcz: 13,8
woda: 59,1
mięśnie: 44,0
Pomiary obarczone jakimś tam błędem, ale ważę się regularnie, w tych samych warunkach i na tym samym urządzeniu. Widzę więc tendencje, a o to tu chodzi.


Dzisiaj było trochę zabawy mtb po puszczy + lans na mieście. Chciałem wybadać jeszcze pewien skrót przez poligon (żeby ominąć odcinek Bezrzecze-Wołczkowo-Głębokie), ale pogubiłem się trochę...
Pogoda na rower jest świetna, dzisiaj było super. Samopoczucie bardzo dobre, rower działa perfekcyjnie. Mam już trasę do ćwiczeń terenowych, mocno interwałową, dosyć zróżnicowaną (z punktem obowiązkowym - podjazdem Miodową) - myślę, że dużo mi da nie tylko przyjemności z jazdy...




na koniec eksperyment montażowy:
&feature=youtu.be

Banan nad wodą

Środa, 3 października 2012 · Komentarze(4)
Kategoria wycieczka, 100-200km
Dzisiaj mało finezyjna trasa, za to z celem - przystań w Rieth.

Fajowo się jechało. Niesamowite, że ciągle słońce jest po mojej stronie :)
Powrót - nowowyguglanym połączeniem Głębokie-Mierzyn. Całkiem niezłe (jeśli nie liczyć dziur). Omijam zfrezowaną krajówkę, na której za dnia roboczego jest sajgon, więc wolę się na niej nie pokazywać.
Po drodze spotykałem samotnych szosowców - więc to tam sobie jeżdżą ;)
Brukowaną ścieżkę rowerową - szczególnie od Pilchowa do Głębokiego radzę omijać szerokim łukiem. Po niemieckich podróżach stałem się bardziej wrażliwy na nieustanne obijanie tyłka krzywymi drogami.

Cel wycieczki:

banan na przystani w Rieth © James77


Ślad trasy:

100 urlopowa

Wtorek, 2 października 2012 · Komentarze(3)
Kategoria 100-200km, wycieczka
Dzisiaj w pełni udało się planowanie i przejazd - bez pomyłek, błądzenia czy jazdy polnymi drogami...

Celem było sprawdzenie przejazdu przez rzekę Randow. Na mapie wyszukałem tylko jeden możliwy przejazd (oprócz Gruntz-Randowtal - ale ten już wszyscy znają i jest dalej) - pozostało sprawdzić.

Przejazd mimo zamkniętej drogi jest możliwy i to pięknym niemieckim asfaltem. Na pewno tam jeszcze pojadę.
Nowością dla mnie było przekroczenie granicy w Warniku. Akurat od końca Szczecina do Lubieszyna sfrezowana jest warstwa asfaltu (wymiana nawierzchni) i jedzie się jak po tarce, postanowiłem więc ominąć ją i wjechać do krainy płaskich dróg w innym miejscu...

do krainy płaskiego asfaltu... © James77


Zwróćcie uwagę na asfalt po polskiej stronie i po niemieckiej... Tak, TO czuć rowerem, zaczyna się w końcu płynąć...

Pogoda na moim urlopie jest - o dziwo - idealna na rowerowe wycieczki:
wycieczka rowerowa © James77


Elektrownie wiatrowe największe wrażenie robią z bliska. Dopiero wtedy widać ich ogrom:
czesacz wiatru © James77


Do Penkun wjechałem od nieznanej mi dotychczas drogi. Jedzie się fajnym asfaltem i tylko do samego miasta jest ok. 500 metrów bruku z restauracją do której muszę wpaść jak będę jechał z innymi szczecińskimi koksami ;)
rowerowa restauracja © James77


W Penkun GPS prowadził przez zamkniętą dla ruchu drogę, jednak złamanie zakazu opłaciło się, bo droga jest jak najbardziej przejezdna. Co więcej, mamy takie fajne widoki:
po niemieckich drogach © James77


Po jakimś czasie dojeżdżamy do wioski Woddow. Oczywiscie nic w niej nie ma, ale i tak mi się podoba:
tymczasem w Woddow... © James77


Widok do tyłu:
Woddow do tyłu © James77


Jak widać, nie ma asfaltu, ale po tych płytach da się spokojnie jechać 35km/h. Ciągną się przez ok. 4km, by droga połączyła się a asfaltówką do Locknitz, więc prędkość wzrasta do 40 ;)

Locknitz na wylotówce północnej dalej rozkopane, powoli jakoś wyjechałem...
Jak widać na mapie kluczyłem po bardzo fajnych wioskach, do których prowadzi świetny asfalt i b. mały ruch...
W Glashutte remont drogi, przejazd praktycznie niemożliwy, chyba że z buta, na szczęście jest objazd przez wioskę...

I na koniec dobra wiadomość: droga z Dobieszczyna do Nowego Warpna jest remontowana pełną parą:
dorga Dobieszczyn - Nowe Warpno © James77


Pamiętam jak - nie wiedząc o stanie tej drogi - pojechałem nowiutkim rowerem (pierwsza wycieczka szosą) do Nowego Warpna... Myślałem, że nie wrócę i koła będą do centrowania... Teraz pojawia się fajny szlak po polskiej stronie...
W końcu...







wycieczka rozpoznawcza

Poniedziałek, 1 października 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 100-200km, wycieczka
Pora wykorzystać resztę urlopu do wycieczek krajoznawczych.

Na początek serwis roweru:

bąbel z dętki © James77


Tak się kończy jazda 20km na kapciu - nowa opona do kosza, na szczęście miałem nową, więc rower po 20 minutach był gotowy do jazdy.

Trasa wymyślona po przestudiowaniu zdjęć googla. Nie trafiłem na opisy wycieczek w interesujących mnie rejonach, więc jak zwykle jechałem w nieznane (dętkę tym razem wziąłem)


W sumie nie przejechałem całej zaplanowanej, bo w kilku miejscach musiałem się cofać (polna droga) i czasu trochę straciłem, ale "seta" wyszła.
Odkryłem ciekawą drogę za Fahrenwalde - tam gdzie skręca się na Brussow jedzie się prosto - trasa na szosę całkiem znośna (gładki asfalt i b. dobrze spasowane betonowe płyty). Przed Caselow - 1 km bruku, ale da się jechać ubitym poboczem, więc jak dla mnie problemu nie ma. Dalej pięknym asfaltem do Rossow na niemiecką krajówkę 104, gdzie można już tylko do Locknitz (w Rossow jest droga UER26 do Bergholz, ale brukowana).

Przy okazji przejechałem się nowo wybudowana ścieżką rowerową Grunhof-Glashutte - jest gładka jak stół - Niemcy jednak potrafią.

wiatr! k%$a i tyle

Niedziela, 23 września 2012 · Komentarze(4)
Kategoria 100-200km, wycieczka
Jedna z ostatnich ustawek w tym sezonie, więc nie mogło mnie zabraknąć.
Miałem jeszcze wymyślić trasę. Tym razem przyłożyłem się bardziej i starannie zaplanowałem ślad ze szczególnym uwzględnieniem podjazdów :)
Wiało porządnie, tempo zapowiadane - lajt, czas jazdy: 4h - ubrałem się zimowo i pognałem na miejsce zbiórki.
Na Głębokim byli: Romek, Robert, Mateusz, Michał, Bartek i Olaf.
Sama jazda - jak to na lajcie; pogaduchy, trochę szarpania, małe skoki, próby nogi i takie tam...
Gdzieś w połowie dystansu Bartek odpada (wiem, miało być lekko, ale nie wszyscy tego się trzymali i trochę było za szybko), Romek w Mescherin skacze do siebie, a w Lubieszynie Olaf z Mateuszem kierują się na Dobrą (Michał jak zwykle nam odjechał). Do celu (Mierzyn) dojeżdżamy ja z Robertem, gdzie się żegnamy.


Nie powiem, zmachałem się "letko", trasa trochę za długa. Wezmę poprawkę przy następnych ustawkach (jeżeli dacie mi jeszcze prowadzić) :)





Ślad bez dojazdu na Głębokie, (w statystykach ujęte) +13km i 25min.

trochę dłuższa setka - awaria - znowu

Niedziela, 16 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 100-200km, wycieczka
Wymyślona trasa - jak zwykle na szybkiego - nie zapowiadała niespodzianek (na pierwszy rzut oka).
Całość szacowałem na max 4 godziny, więc 2 bidony wody 0,7l +... batonik musli (więcej w domu nie było).
Trasa jak to trasa po Niemczech b. dobre asfalty, tylko przy autostradach ruch zwiększony. Było kilka widoków, ale ogólnie to standardowe poginanie.
Przez 3/4 trasy walka z wiatrem, który był na tyle silny, że przeszkadzał nie tylko od czoła...
Poznałem baaardzo ciekawy kawałek trasy (tak sobie zaplanowałem ;)) Ahlbeck - Hintersee - bruk, piasek i szuter to na tym odcinku zabiłem średnią (a było 33km/h w trzeciej godzinie jazdy).
Na samej granicy strzał z tylnego koła...dętka
Szybka wymiana i już widzę co się dzieje... jednak załatwiłem w piątek jazdą na kapciu oponę i z boku powstała dziura... Mcgajwer czuwa, pomógł kartonik z opakowania dętki wsunięty pod oponę...
Jedzenia wziąłem tyle (rano magiczna owsiana), że pod koniec tak mi spadł cukier, że zacząłem zasypiać na rowerze... myślałem stale o kupnie jakieś coli i pączków (a kasy nigdy nie biorę)...
Ostatnia godzina to walka z wiatrem i snem... Przegięcie - to nie było fajne.

Nauczka na dziś: 5cm musli NIE starczy na 130km (za to 2 bidony wody tak).
EJMEN

p.s. już w Mierzynie spotkałem Roberta, który atakował z kolegą dojczlandy
Ale się zgadaliśmy...

p.s.2 w poniedziałek znowu kurs do ulubionego sklepu rowerowego po kolejne dętki i nową oponę (ale już nie Schwalbe).



wycieczka krajoznawcza z dyrem

Niedziela, 9 września 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Wyciągnąłem żonkę na krótka wycieczkę po międzyodrzu.
Pojechaliśmy do Schwedt samochodem, by stamtąd zrobić rundę wokół wyspy na Odrze.

Wycieczka była miła i fajna, chociaż nie zobaczyliśmy specjalnie jakiś pięknych widoków. Droga z płyt biegła poniżej wału, więc widzieliśmy najczęściej tereny zalewowe.

wycieczka © James77


Szlak był znośny, co jakiś czas mijaliśmy śluzy i miejsca na postoje:
droga na międzyodrzu © James77


Jedna z nich nie była całkowicie domknięta i przez drogę płynął wartki strumyk.
Mój Dyrektor Sportowy pokazał jak się powinno przejeżdżać takie przeszkody:
przeszkoda terenowa © James77


Co ciekawe, tereny zalewowe to w lecie pastwiska, często mijaliśmy krowy, konie a najczęściej owce:
czarna owca © James77


Owce żarły trawę aż uszy im się trzęsły. Do tego robiły mnóstwo hałasu głośno bekając (a może to barany?).
Przyrody też trochę było ;)
na wale przeciwpowodziowym © James77


Wiatr wiał z południa (zawsze tak jest jak tam jadę), ale nie był dokuczliwy. Już na szlaku Odra-Nysa mijaliśmy sporo sakwiarzy i inne parki na rowerach (w różnym wieku).
Wycieczka udana, żonka przeżyła i nawet była zadowolona :)
Ja też.


100 po dojczach

Niedziela, 2 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Wykorzystując dobrą pogodę, na szybko zaplanowałem pętelkę i pojechałem ją sprawdzić.
Cel główny: sprawdzić czy szosą da się jechać nad Odrą już od Mescherin (da się)
cel poboczny: poszukiwanie terenów do jazdy dla mojego dyra sportowego (znalezione).

Zjazd z wału drogą z krzywych płyt betonowych (w końcu to tereny zalewowe), ale da się spokojnie przejechać.

Zdjęć niet.
prowiant: bidon wody (najnowsze odkrycie; tak samo się jedzie jak z izotonikami a jest neutralne dla żołądka), banan.

Ciekawe, że gpsies i garmin podają różne przewyższenia. Gpsies jednak zawyża, bo 860m to na pewno nie było.