Kolejna wycieczka, tym razem nareszcie w pełnej lampie z minimalnym wiatrem. Jak zwykle trasa zahaczająca o nieznane tereny i nawierzchnie, byłem ciekaw czy uda mi się zrobić zdjęcie takie jak sobie wymyśliłem u celu wycieczki.
Po sobotnim grillingu z łomżingiem i oglądaniu angielskich wiosek na tegorocznym TDF z jedynym słusznym duetem komentatorów i ja zapragnąłem pokręcić nogą... Trasa maksymalnie poboczna z miłym akcentem wsłuchiwania się w wiejską ciszę:
Już przy pierwszym podjeździe czułem, że wczorajsze browce mi nie pomagają. Brak mocy i ogólnie "musk" na nie. Miodową podjechałem tylko 3 razy, za drugim miałem większą motywację bo ktoś podjeżdżał i go goniłem (przy pętli doszedłem i odjechałem na Gubałówce). Przynajmniej się porejestrowałem na czelendżach, chociaż wszystkie właściwie do poprawy.
Wstawił sobie fan lotnictwa samolot jako altanka na działce. Ta "atrakcja turystyczna" była dzisiejszym celem ustawki. Pojechałem na szybką setę ze zgraną ekipą. Podobało mi się dzisiaj, jesteśmy objechani ze sobą i można powiedzieć, że rozumiemy się na szosie bez słów. Trochę wiatr przeszkadzał, ale kilka komów na Stravie wpadło.
Samolotu własnego nie mamy, ale za to ujeżdżamy się na czymś takim:
Ustawka, która prawie się nie odbyła. Plan miałem na 200km, zapodałem, zareklamowałem i czekałem... Do 8:00 (godz. odjazdu) był czas na zjechanie. Równo o 8:01 kierownik wycieczki ogłosił reszcie grupy, że pora wsiadać na swoje maszyny i trzasnąć fajną dwusetkę.
Nikt nie miał nic przeciwko, więc odpalam ślad i jedziemy! Oczywiście kierunek Niemcy, nowe trasy, a jeszcze lepiej aby odkryte tereny przyniosły fajne asfalty, do których warto będzie wrócić.
Bajeczne drogi. Dlaczego nikt po nich nie jeździ? Może Niemcy robią takie drogi jako minimum w ogóle budowania ulicy? Równo i...wietrznie :) Raz na parę minut mija mnie jakiś Volkswagen czy inne BMW (ale nie takie trupy jakie w Polsce jeżdżą).
Nie wiem, czy w naszym kraju rolnicy też sieją rzepak na potęgę, ale Niemcy robią to do oporu. Rzepak często był po horyzont. A w nim elektrownie wiatrowe oczywiście.
Asfalt znośny. Dalej minimalny ruch. Wiatr lekko w mordę ale i tak ponad 30 lecę... Dawno minęła pierwsza setka. Z bidonu ubyło...zaledwie połowa zawartości. Baaardzo oszczędnie racjonuję picie, ale sikustopy robię więc nie jest źle. W całkiem fajnym mieście Woldegk następuje zmiana trasy, bo ślad zaczął prowadzić po drodze gruntowej takie nawet Niemcy nie asfaltują. Pojechałem krajówką nr 104 w kierunku następnego miejsca na popas - Strasburga. Na garminie widzę, że pierwotna droga prowadzi równolegle do krajówki w odległości ok. 500-800m. Na pierwszym zjeździe w jej kierunku skręcam bo widzę, że dobry afsfalt i przez las dochodzę do tego co wyznaczyłem siedząc przed kompem 2 dni wcześniej (ach ta technika!)
W bidonach już prawie pusto (jakoś tak mam, że na początku prawie nic, a później to ciągnę równo). Wszystkie zapasy zjedzone. Odkrytych mnóstwo fajnych tras. Coś tam nowego zobaczyłem. Kondycyjnie przejechałem to bez żadnego problemu. Jedynie wkładka obtarła mi uda (dziwne, bo po 300km nie miałem takich problemów). Wiatr w sumie nie przeszkadzał, dało się jechać "pod" 33 a "z" 38. Wszystko przejechałem na jednym biegu - bez dokręcania na zjazdach. Przełożenie tak dobrałem, żeby jechać z kadencją 100 i tętnem 130-140. Ostanie 2 godziny to był bardziej sprint bo sobie wymyśliłem, żeby być o 15:00 w domu (byłem 15min. po).
Do dystansu doliczam dojazd na start 10km i czas 20min.
To znaczy da się ale tylko metr, później rower staje a Ty lecisz dalej (kask się wtedy bardzo przydaje)...
Cóż, ustawka z Głębokim tym razem mi wyszła bokiem. Do kraksy było bardzo fajnie, lekko, ostro, walka o miejsce, gaz na maksa, pod wiatr było 50. W końcu na wąskiej drodze ktoś przede mną ostro zahamował a mi zostało przy 45km/h odbicie w pole.
Sprzęt trochę ucierpiał (koło do centrowania i wymiana szprychy), twarz porysowałem... Ale to pikuś w porównaniu do Daniela z poprzedniej ustawki.
Dzięki chłopaki, że zatrzymaliście się i wróciliście ze mną. Jednak to zawsze jakiś szok jest, mimo że każdy gada ze nic mu nie jest.
No i nadszedł dzień, w którym pociąłem asfalt Niemcom. Tym razem polska bułę z Biedry zjadłem na rynku w Ueckermunde. Pogoda taka sobie do jazdy, ale nie mogłem już wytrzymać. Od tygodnia nie jeździłem, byłem głodny prędkości i łapania much zębami.
Moser ma nowy set na ten rok. Nowy napęd z kasetą o jeden ząbek mniej niż zawsze. Co daje +5 do Vmax na płaskim. Dzisiaj rozkręciłem się do 61 z kad. 100, teraz będę mógł odpowiadać na ataki koksów. Nowe siodło ze sztycą (tu była niewiadoma co "powie" dupa ale jest zadzebiscie), krótszy mostek i polecana kiera, która bardzo mi się spodobała, a że byłem grzeczny przy Mikołaju to ją dostałem. Jeszcze parę innych drobiazgów.
Pół dnia grzebałem przy rowerze, aż w końcu nadeszła pora na testy. Zalożyłem letni napęd, kółka z nowymi oponami + parę innych pierdół. Tak mi się dobrze jechało, za skoczylem do koteła w L.
Teraz to są "normalne" prędkości, opony są ciche, nowe tarcze i klocki ostre jak brzytwa. Do wymiany są tylko 2 koronki w kasecie bo nie przyjmują nowego łańcucha, ale to szczegół.
ps. Co z tym wiatrem dzisiaj było? Przez całą pętlę jechałem z wmordewindem.
Gdzie by tu pojechać...myślałem jeżdżąc myszką po Google Earth... Tereny przygraniczne do Locknitz - objechane Tereny między Locknitz - Pasewalk - objechane (ale mniej) Tereny Pasewalk - Strasburg - bardzo rzadko, więc tam zjem dzisiaj drugie śniadanie.
Warto tu jeszcze podjechać bo miasto ma samo centrum ładnie odrestaurowane i można pojeździć wsród XIXw. kamienic. Sam rynek to jednak dla roweru mina - wszędzie na bruku leży porozbijane drobne szkło. Ale za to obok jest kebabowania i jakieś netto, więc podczas zmiany dętki przynajmniej się nie zgłodnieje.
Coś tam jeszcze zfociłem, ale telefonem to za dużo zachodu, więc tylko kilka fotek będzie.
Jak widać jechałem traktorem, więc trochę odważniej wybierałem drogi i trafiłem na bruk (taki prawdziwy z XIX wieku), szuter, leśne drogi ale i sporo asfaltu (ok. 85%). Wycieczka ciekawa, w Krugsdorf jest pałac z polem golfowym (wjechałem trochę i faktycznie Niemcy ganiają z kijkami), za Pasewalkiem zwiedziłem małe lotnisko z samolotami, no i napatrzyłem się na nieznane mi wioski, które jak zwykle w Niemczech są zadbane i "uczesane".
ślad trasy: width="465" height="548" frameborder="0" src="http://connect.garmin.com:80/activity/embed/457742453">
ps. nie ogarniam wklejania teraz zdjęć, raz wychodzą duże, raz małe, ale po kliknięciu robią się wielkie. BS nie zmienia rozmiaru, photobikestats zmienia, 6 kodów, przy pisaniu wklejać sam link, czy przez ikonkę "wstaw zdjęcie"...po co tyle komplikacji?