Ubiór: wiosenny (jedna warstwa), długie nogawki, buty zimowe, plecak z ciuchami do pracy
Sprzęt: napęd do jazdy w lecie i moje zajebiaszcze kółka (3atm., RR 26x2,25), brak przedniego hamulca (zdjęty).
Psyche: Po wczorajszym serwisie jestem zdruzgotany ILE jeszcze kasy muszę włożyć w ten rower (zima i błoto niszczy wszystko), przez to lekko pod$#@ny. Poza tym późno wyszedłem i musiałem się zaginać...
Za to noga dawała. Lekkie kółka dają błyskawiczne przyspieszenie i szybkość na podjazdach. Szerokie opony za to sprawiają, że rower chce jechać prosto i na zakrętach trzeba użyć więcej siły (zimę przejechałem na dwucalówkach). Jest pierwszy rekord tego roku - oczywiśce do pobicia ;)
Niemieccy policmajstrzy ustawili się przy pieszym przejściu granicznym. Myślałem, że będą łapać cwaniaczków jeżdżących tamtędy, ale chyba maja inne rozkazy bo swojego puścili...
W końcu słońce! Wiosna nakur#@a ...yyy nadchodzi :)
Ostatni tydzień przed pierwszym maratonem Gryfa przeznaczam na jazdę terenową. Dzisiaj katałem podjazd ul. Miodową jako wstęp do treningów. Powiem jedno; jeżeli takie warunki utrzymają się do startu to albo będą spektakularne gleby albo w najgorszym przypadku zakładam kolcowaną oponę... Na forum Gryfa czytam wymiękające posty, ale ludzie... to jest wyścig, trza się spiąć i pojechać :)
Ze spraw technicznych: rower domaga się przeglądu wiosennego... ale jeszcze ten maraton i zamontuję mu co trzeba...
Zmieniłem ciśnienie w oponach z zimowego na...wiosenne :) (czyli z 1.5 na 2.5) Jakby lepiej - szczególnie na podjazdach. No i na zakrętach tył nie ucieka.