Wpisy archiwalne w kategorii

jazda treningowa

Dystans całkowity:13483.16 km (w terenie 432.00 km; 3.20%)
Czas w ruchu:484:57
Średnia prędkość:27.86 km/h
Maksymalna prędkość:77.90 km/h
Suma podjazdów:22861 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:77737 kcal
Liczba aktywności:271
Średnio na aktywność:49.94 km i 1h 47m
Więcej statystyk

poranna 30tka

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Po zmianie czasu obawiałem się, że znowu będzie jazda po ciemku...
Jednak o 6 z każdą minutą robiło się jaśniej, a mi co raz przyjemniej się kręciło. Przy -4 oczywiście ubiór zimowy, dobrze że drogi są całkowicie suche i można śmigać nawet szosówką.

Na niemieckich polach - nagroda za wczesne wstanie - dziesiątki saren. One chyba tutaj śpią.

poranna 30tka

Czwartek, 28 marca 2013 · Komentarze(1)
Pojechałem na swoją poranną pętlę sprawdzić co słychać na polach i w spokoju godzinę sobie pokręcić.

Sarny w ilościach hurtowych skubały coś spod śniegów na polach (nawet jak stały daleko to jestem pewien, że słyszały jazgot moich opon - widziałem jak mnie obserwowały), często w towarzystwie kormoranów (?)...

słońca dziś nie będzie © James77


Zapowiadają śnieg... ja pi$%%lę

Zimowa ustawka i pierwsze odcięcie

Niedziela, 10 lutego 2013 · Komentarze(3)
Korzystając z dobrej pogody podłączyłem się do ustawki Roberta na Głębokim.
Mimo pewnego zmęczenia wczorajszym poginaniem trasa była do ogarnięcia, nawet na jazdę w parę osób.

Godzina 10 - zbierają się mastersi:
mastersi z Głębokiego © James77


Chwilę później jedziemy w czwórkę do Dobieszczyna.
Miło było pogadać z Robertem i przypomnieć sobie jazdę w zmianach (chociaż tempo była szarpane). Prędkość dosyć wysoka, praktycznie stale powyżej 30. Dotrwaliśmy tak do Pampow, gdzie Roberto daje nam odpocząć zarządzając krótki odpoczynek. ;)
Korzystam z okazji i uwieczniam tą chwilę na wsze czasy w necie:
ekipa © James77


Intensywność wysiłku jest dosyć wysoka, wychodzi mój brak przygotowania żywnościowego, bo nie wziąłem nic do picia ani jedzenia a pić się chce.
Robert - jak zwykle perfekcyjnie przygotowany - użycza mi swojego drugiego (!) bidonu.
Mimo zjedzenia śniadania nie czuję się zbyt dobrze - mam wrażenie że jadę na czczo. Umawiam się z chłopakami, że w najbliższej Biedronie kupię colę na wzmocnienie...
Zgon nadszedł na falbankach do Lubieszyna; siły mnie opuściły, oczy zaczęły się zamykać, a ja myślałem stale o śnie - wiedziałem, że to ostatnie ostrzeżenie organizmu przed zasłabnięciem...

Dotoczyłem się do Lubieszyna, gdzie czekali koledzy. Robert widząc co się dzieje poratował mnie batonem i bidonem. Podziałało i chwilę później już bez przygód dojechaliśmy do domu...

Panie Robercie, uratował mi Pan życie - wypiję kolejny raz Twoje zdrowie.
Dzięki. :)

poranna 30tka

Poniedziałek, 28 stycznia 2013 · Komentarze(1)
Odwilż idzie...
0st - jedna warstwa mniej.
Wiatr słaby, po rozgrzaniu było ciepło...
Przyjemnie dziś się jechało, mimo świeżego śniegu.

poranna 30tka

Czwartek, 24 stycznia 2013 · Komentarze(0)
Nawet polubiłem ten mrozik (pewnie za sprawą zimowych butów). Stabilna pogoda utrzymuje się od początku tygodnia. Warunki praktycznie takie same...

Wczoraj odcinek lodowy (ok 5km) był przykryty świeżym śniegiem i jechałem mocno na wyczucie. Dzisiaj samochody ubiły co trzeba a wiatr rozwiał resztę i można było jechać pewniej (szybciej).
Oczywiście kolcowana opona ma co robić.

poranna 30tka

Wtorek, 22 stycznia 2013 · Komentarze(1)
Warunki podobne co wczoraj.
Mróz i wiatr na powrocie wyciskał łzy...

Napadał drobny śnieg i przykrył "lodową drogę" - parę razy było gorąco...

poranna 30tka

Poniedziałek, 21 stycznia 2013 · Komentarze(1)
Teraz mogę powiedzieć, że jestem przygotowany na warunki zimowe.
Kolce, buty, rękawice... Lód, zimno, śnieg już nie straszny...

Pognałem na swoją pętelkę zmierzyć się z lodowym odcinkiem Blankensee - Bismark.
Niemcy dalej tego nie chcą sprzątnąć. Jest lepiej bo miejscami leży piasek. Lodu jakby mniej i widać asfalt.
Kolce się przydały, bo kilka razy czułem jak przednie koło nieznacznie ucieka na boki.

Komfort termiczny odpowiedni - wszystko ciepłe. Sukces

poranna 30tka - gleba

Wtorek, 15 stycznia 2013 · Komentarze(1)
Dzisiaj moja stała poranna trasa dała mi w kość. I to dosłownie. Warunki takie same jak wczoraj, na oblodzonym odcinku straciłem równowagę i upadłem na kość ogonową...
Leżałem na ziemi dobrą chwilę zanim doszedłem do siebie...

Sprzęt dał dzisiaj radę. Akku lampki przejechał "na zielonym", dłonie w połowie trasy straciły czucie, ale na końcu było już ok, stopy przyjemnie ciepłe...

Jutro chyba rolki...

poranna 30tka - lodowo

Poniedziałek, 14 stycznia 2013 · Komentarze(3)
W końcu temperatury prawdziwie zimowe: -8. Zapowiadała się jazda po suchym i prawdziwy test butów. Właśnie na takie warunki je kupiłem.

Na trasie asfalty suche, gorzej do Dobrej, jeszcze gorzej do Buku a od Blankensee... lód! Cała droga pokryta grubym, równym lodem - bez posypki, czy innych ułatwień. Pozostało wrzucić miękki bieg, zwiększyć czujność i równo pedałować...
Miejscami muszę jechać zasypanym poboczem, bo asfaltem nie ma jak. Prędkości 10-15km/h. Zaczynam się wychładzać, ale nie na tyle żeby marznąć. Niskie ciśnienie i gruby bieżnik pozwala jednak na szybszą jazdę... Parę razy ratuję się przed upadkiem błyskawicznie się wypinając, ale ogólnie da się jechać...
Od Bismark wjeżdżam na drogę rowerową... nieodśnieżoną! Kurde, Niemcy coś dali ciała, nie ma lodu, ale jest dosyć gruba pokrywa śniegu...

Przyznaję: niskie ciśnienie, jazda po lodzie i dziewiczym śniegu nieźle mnie zmęczyły. No i ta psychiczna presja, czy zdążę przed końcem lampki...

Okazało się, że w czasie jazdy całkowicie wyładowałem 2 pełne akumulatory lampki! jeden starczył na 40min (w lecie na jednym: 5x1:15). Masakra, ostatnie 5 minut jechałem na migającej diodzie informującej o pustym akku. Momentalnie z zielonej przechodziła do czerwonej. Następnym razem wezmę dodatkową na baterię, jako zabezpieczenie przodu.

Dłonie w połowie trasy zmarzły, później pojawił się ból i w końcu brak czucia (w Blankensee stanąłem na wymachy rąk, na krótko pomagało). Na szczeście od granicy przy mocniejszej jeździe wszysko wróciło do normy i w domu miałem zupełnie ciepłe.

Stopy... Noooo rewelka. Wydatek bolesny (bo nieprzewidziany), ale róźnica w stosunku do letnich butów kolosalna... Palce nóg tylko zimne, reszta znośna. W czasie jazdy czuć ciepło i całkowitą szczelność. Jak dla mnie pełen komfort. Miałem grube trekkingowe skarpety i neopreny. Na 1:30 do -10 całkowicie wystarczające - czyli dla mnie idealnie :)

Na koniec fotka mojego trofeum, bo lekko nie było:
sopel © James77