W szóstym dniu podjazdów zauważyłem pewną prawidłowość... więcej jem. :) Jeden dodatkowy posiłek - tak na oko to akurat tyle, ile od soboty spalam sobie codziennie z bęca.
Ach ty płaski Szczecinie, Ile trzeba się namęczyć przy 9km w pionie Ten tylko się dowie... Kto chciał je zrobić.
Połowa wyzwania za mną... Jednak łikend znowu spędzę na Miodowej (ew. Panoramie). Vmax 64km/h na zjeździe ze Strzałowskiej - bez dokręcania - patrzyłem jak szybko rośnie prędkość i równie szybko maleje margines bezpieczeństwa (krzywy asfalt, kręcące się żule i samochody).
No to zaczynamy: 38tys. ludzi z całego świata podjęło wyzwanie Raphy na Stravie podjechania 8800m w ciągu 9 dni. Mieszkający w górach śmieją się, że to jeden dzień jazdy, Ci z nizin szukają podjazdów na które będą wjeżdżać kilkadziesiąt razy...
Generalnie - super zabawa - w Szczecinie oczywiście jak podjazdy to ul. Miodowa (2.9km, 89m przewyższeń, nawet są lekkie serpentyny). Dzisiaj 20 razy. Ale do 2km w pionie zabrakło 21 razu. Jutro krócej bo grill i łomżing czekają (dzisiaj zresztą też)...
Warunki na trasie: gorąco! 4 godziny podjazdów, 6 bidonów z czego 1l wylany na siebie. 2 puszki coli, drożdżówka, 2 żele. Kilka szosowców też podjeżdżało, ale najlepszą motywację ever to miałem jak spotkałem dziewczynę na mtb, która na moim - mniej więcej 15tym podjeździe - jechała ze mną. Miodową robiła 5 razy! (pogadaliśmy nawet chwilę, super kobita). :)
Udało się pojechać z koksami i przećwiczyć wspólną jazdę na najbliższy wyścig w Drawsku.
Stwierdzam, że...było zadżebiście, kilka rzeczy jeszcze dograliśmy, strategia też obgadana i ustalona...
Pora golić nogi ;)
Tempo było mocne ("prawie" takie jak na zdjęciu), przez większość czasu wgapiałem się w licznik i koła kolegów i właściwie tyle widziałem.
Sucho i ciepło jeszcze... Skoczyłem do pracy przez niemiecki wiochy. Fajny klimat miałem, gdy jechałem do Gellin przez las na lampce i w blasku księżyca a w radiu leciał Thriller Jacksona. Kiedyś to były wilkołaki a nie to co teraz...Pattinsony kurna jakieś...
Doinwestowałem się rękawiczkami z D. (level 7), no i nareszcie 2h w 5st mogłem bez problemu przejechać. To byłaby zwykła jazda, gdyby nie palant w Dobrej, który wyprzedzając samochód zmusił mnie do ucieczki z asfaltu na pobocze (jechał na czołówkę ze mną). I dlatego nie cierpię jeździć po polskich ulicach..