Tak. Właśnie postanowiłem zakończyć zimę. Precz z kilogramowym akkubidonem do lampki, precz z codziennym szarpaniem zamka przy neoprenach (nienawidzę tego), koniec jazdy na ciężkich topornych kołach... Śnieg niech teraz pada gdzie indziej. Czas na takie widoki:
Prosto. Wystarczy jak samochód zajedzie Ci drogę, a ty nie możesz zahamować, bo na łuku drogi, przy trzydziestce, slikach i 0 stopni oznacza glebę... Wymanewrowałem...ale było blisko. Później się uśmiałem, bo jak kobieta (znowu) zobaczyła, że zaraz w drzwiach będzie miała rower to zaparła się o szybę. :)
Sytuacja jakich tysiące na naszych drogach. Zapomnijmy i cieszmy oko wczorajszym zachodem:
W swojej zajebiaszczości po niedzielnej rundzie nie założyłem błotników. A akurat jedyna deszczowa pora tej zimy przypadła na mój powrót z pracy... Oczywiście, że dzisiaj też ich nie założyłem...doszedłem do wniosku, że szybciej się jeździ. :)
ps. A wiecie jak szybko oczyścić rower po jeździe w deszczu? Zostawić go do wyschnięcia a następego dnia w rękawiczkach typu wampirki przejechać się delikatnie po wszystkich rurach i osprzęcie i ewentualnie dać nowy olej do łańcucha. Całość nie powinna zająć więcej niż 3 minuty. I pamiętajcie zamieść piasek. :)
Zawrotne, ranne 4 stopnie spokojnie ogarnia mój strój. Nie mam już tego zimowego zacięcia i dzisiaj pozwoliłem sobie na luźne miejskie toczenie. Aż tu nagle Arek wyskoczył. W końcu ktoś mnie dogonił. Kolega zamienił samochód na rower i świeży wrażeń pędzi jak szalony. No to teraz pora na Piotra. :)
Dzień trzeci wariacji tras porannych. Zamiast jeździć stale jedną, czy dwiema pętlami powymyślałem sobie 5 różnych, wgrałem do garmina, ustawiłem cyborga w liczniku na 25km/h i...tak się męczę z nim. :) W poniedziałek i wtorek dołożył mi trochę, ale dzisiaj to ja wygrałem. Nawet licznik wygrał fanfary - ja to odczytuję jako przyzwolenie na drożdżówkę z colą do śniadania. :)
Zima podstępnie w nocy zaatakowała w Szczecinie mega opadami śniegu. Wziąłem reklamówkę, zmiotkę do kieszonki i szybko wszystko posprzątałem, a to co zebrałem wysypałem gdzieś na polu: