Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:27685.60 km (w terenie 644.00 km; 2.33%)
Czas w ruchu:1139:23
Średnia prędkość:23.89 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:4238 m
Suma kalorii:18700 kcal
Liczba aktywności:596
Średnio na aktywność:46.45 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Popłynąłem...

Wtorek, 30 września 2014 · Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, praca
Nie trafiłem w okienko pogodowe i już nie mogłem czekać - dorzuciłem wiatrówkę na grzbiet i spłynąłem z wodą po ulicach.

Wczoraj za to miałem inną akcję: przez rozpiętą koszulkę wpadł jakiś owad. Nie zatrzymując się zacząłem wytrzepywać koszulkę, ale nic nie znalazłem...do czasu jak mnie nie uj%$bie coś w plecy! Raz, dwa - ból jakbym był chłostany - zanim się rozebrałem (na ulicy) to jeszcze trzeci raz mnie użarło. Nie wiem co to było (raczej jakaś "kuńska mucha" - przy łące to było), na plecach pojawiły się wielkie placki typu jak po komarach.
Ech, niebezpieczne jest życie bikera ;)

ciemność widzę

Poniedziałek, 29 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
Najpierw lekko pod górkę, krótkie wypłaszczenie i pierwszy zjazd. Początkowe minuty jazdy, więc czasem zimno jeszcze przejdzie. Dalej es - prawo, lewo i drugi zjazd - tu już rozpędzam się mocniej i cisnę do granicy. W Lubieszynie płasko z lekkim podbiciem w okolicy skrętu do Dobrej. Koniec rozgrzewki na rondzie przy granicy...
Ten stały - 6cio kilometrowy odcinek - od września pokonuję w całkowitej ciemności.
Tak będzie przez najbliższe pół roku.



ps. Flower Power!

"Epicka" jazda do pracy

Piątek, 19 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
"Naszła" mnie wczoraj wieczorem taka ochota na kręcenie (pewnie zasługa Kasztelanów), że postanowiłem zrobić sobie "epicką wyprawę" do pracy. :)

Ulubiona droga prowadzi przez las (już po niemieckiej stronie). Do wschodu słońca mam jeszcze godzinę, więc mocna lampka bardzo się przydaje:

Zdjęcie trochę podrasowane, bo telefon nie oddaje całej sytuacji.
Straszno? Dołóżcie deszcz, dziurawą drogę, 3 godz. wstecz i temp. 10st. a będzie jak na BBt przed PK w Gąbinie ;)

Po godzinie mijam Locknitz. Jadę dalej na zachód, nad Polską właśnie zaczyna się rozjaśniać:

Mimo, że temperatura jest komfortowa to chce się pić. Niestety mam jeden koszyk, który został zajęty przez akkubidon lampki. W bagażniku mam rezerwową puszkę oschee, więc jadę ile wytrzymam.
Za miasteczkiem skręt na północ i pierwsze poranne mgły - jak je nazywam - killery - bo nic przez nie nie widać. Mijam paru niemiaszków toczących się na rowerach do pracy i samochody jadące do centrum. Chłodno.


Przed samą granicą w Buku robię postój. Odłączam się od radia, zmieniam szkła na ciemne, otwieram napój i chłonę ciszę...zaraz jaka cisza? Z nieba dobiega nieustanny krzyk ptaków - znak, że jesień się zbliża i dziesiątki pticów leci do ciepłych krajów. Prawdziwy Animal Planet.

Polska, 6:45 - Słońce świeci dopiero od 10 minut ciemne szkła przydają się od pierwszych chwil:

Jeżeli się przyjrzeć, to w oddali jest mgła i akurat tam prowadzi moja trasa. Zawsze o tej porze roku można się ładnie zmrozić. Niby tylko 6-7 minut jazdy, ale często przydałaby się dodatkowa warstwa. Nic dziwnego, że mimo iż są tam działki do zamieszkania to od kilku lat wybudował się...tylko jeden dom i to od razu z banerem do sprzedania.
W Dobrej łapię PKSa i do Wołczkowa jadę 50km/h testując przy tym moje bolące kolano (nie jest źle, urwać się nie dałem).

Szczecin, 7:30 - melduję się w pracy.
Pierwszy...jak zwykle.

za miedzą

Czwartek, 18 września 2014 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, praca
Roadtripping...DDR:


Rzuć pracę! Idź pojeździć!

Czy jakoś tak gdzieś czytałem.

pokręcić...

Środa, 17 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
Już za chwilę, już za momencik...

LAMPA :D (i pora na zmianę szkieł - 6:20, Schmagerow).


A to dowód, że na płaskim też można zdobyć "górskie" oznaki (za to):

Wczoraj przyszło pocztą...Królewską ;)
Swoją drogą, jak Rapha może wysyłać te odznaki ludziom z całego świata to już wiadomo, dlaczego rękawiczki kosztują 150...euro (fakt, że stylowe), a spodenki "jedyne" 185. A się trzymałem za portfel przy Castelli...

monster garage

Wtorek, 16 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
Wszystko rozwalone... rowery, kolano, liczniki...



Mimo wyczuwalnego bólu kolana przy porannym macaniu zdecydowałem się skoczyć na zwyczajową trasę do pracy.
Jechałem z kadencją niczym Froome próbujący zerwać Contadora pod Puerto De Ancares. Kolano nie bolało, więc decyzja zapadła - wpisowe wpłacone. Teraz czekam na dobre wiatry.

poranne kółko

Środa, 3 września 2014 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km, praca
Znalazłem sobie nowy powód do wstawania o 5 rano i jeżdżenia po niemieckich wioskach... maraton szosowy za 3 tyg. w Rewalu.
Zapisałem się...po czym złapałem kontuzję kolana.
Praktyka czyni mistrza...