Zrobiłem małą wariację porannej pętli. Nawet fajna. Trzeba się tylko później nieźle zaginać, stąd w pracy to wrażenie: stałem a jeszcze jechałem. Takie doświadczenie tylko po rowerach. :)
W przygranicznych niemieckich wioskach pełno jest opuszczonych domów. Dla Niemców nie ma w nich przyszłości (chyba że wypas krów kogoś kręci) ale dla Polaków już takie domy są ciekawą alternatywą (często w cenie kawalerki w mieście). Praktycznie wszystkie do gruntownego remontu, ale taki oldskulowy domek...fajna rzecz. :) Wielu naszych rodaków zamieszkało w takich domach i jak słyszę to sobie chwalą. Niemcy też.
Chciałem sobie pojechać luźniej tak na 27-28, ale gdy na granicy w Kołbaskowie wybiła godzina 7, to wiedziałem że tylko ogień mnie uratuje. Miło było jechać w porannym słońcu...Kiedy ostatni raz tak było?