Moja stała zimowa pętla. Na rozruch interwałowo: 5min. biegu x1min. marszu x12 Cieszę się, że bolą tylko mięśnie a nie stawy. Bieganie zimą teraz procentuje. Jako Treneiro - żonka obok na rowerze. Ponoć nie było tragicznie i w środę też że mną pojedzie...
cotygodniowa kontrola: 81kg/12,2% - skutek wyjadania czekolad ze świąt...
serwis roweru: w niedzielę 2 godziny mycia i łatania dziury w dętce (a jak) dzisiaj całe popołudnie wygrzebywania zaschniętego błota z uszczelek i montaż letniego napędu. Na serwis poświęciłem już 2 razy więcej czasu niż trwał wyścig. A jestem w połowie...
Wieczorem: bieg z żonką - 35min. - bolą okolice kolan i piszczeli (zła rozgrzewka)
Propozycja ustawki: W któryś dzień majówki chciałbym trzasnąć 300km dookoła Zalewu z małym naddatkiem (z dojazdami max 350km)...na mojej nowej szosie :)
Poranny bieg - 1:01 - lepiej Kontrola wagi: 81,9kg - święta - za tydzień tego nie będzie tłuszcz 12% - pierwszy wzrost i sygnał ostrzegawczy, albo.. błąd pomiaru ;)
Minął półmetek i dobrze, bo przestałem się przykładać a tak - zrobiłem rachunek sumienia i nie wyszło najlepiej...
Ostatni tydzień potraktowałem eksperymetalnie - jak tu dobrze zjeść (właściwie to tylko zrezygnowałem z fastfoodów i jasnego pieczywa) i nie przytyć...
Kontrola: waga: 80,3kg - lekko w górę, ale i tak jest super. tłuszcz: 11,9% - tu za to stale w dół, więc nie odkłada się to co wciągam.
Rano - 12km biegu w oślepiającym słońcu...
Wieczorem już nie mam ochoty na wysiłek. Chyba dołączę do (większego) grona ludzi, którzy zaczęli a nie skończyli A6W...
Poranny bieg o wschodzącym i czerwonym - jak dobrze wyhodowanym żółtku - słońcu... Przez chwilę było mi gorąco i już myślałem że tak, to idzie to ciepłe, wyczekane wiosenne powietrze... Ale nie, przez pół godziny biegłem z wiatrem... ech...
rano - nowa pętla - 10km/1godz. ciągłego biegu - poprzednia trasa mi się znudziła... wieczorem - A6W
kontrola postępów: waga: 79,4kg tłuszcz: 12,1% woda: 61,9% mięsko: 46,2%
Całkiem nieźle, szczególnie, że pozwalam sobie na małe skuszenia (z alkoholem włącznie). Na jakiś czas zawieszam NW (jakoś się nie przekonałem a technikę - myślę, że - mam właściwą) zamiast tego poranna jazda rowerem do pracy (ok. godziny). Z racji poważnej awarii samochodu, jestem zmuszony codziennie jeździć rowerem, więc wieczory to tylko już A6W. Nie ma co się zarzynać...