Pojechałem nową wersją dojazdów do pracy (ciągle jeszcze mogę coś nowego wymyślić). 6:20 Głębokie i Miodowa x3 - spokojnie się wyrabiam, żeby po wszystkim luźno potoczyć się do pracy.
Fajnie, bo niedługo Rapha Rising i 8800m przewyższeń w 9 dni do zrobienia - dzisiaj wyszło 360m - i tak będę to ciułał, a resztę w łikend.
GPS coś zgłupiał, bo pokazuje złą datę, a jechałem to dzisiaj - chyba nie zresetowałem go przed jazdą, albo coś innego jest.
Kolejna wycieczka, tym razem nareszcie w pełnej lampie z minimalnym wiatrem. Jak zwykle trasa zahaczająca o nieznane tereny i nawierzchnie, byłem ciekaw czy uda mi się zrobić zdjęcie takie jak sobie wymyśliłem u celu wycieczki.
Po sobotnim grillingu z łomżingiem i oglądaniu angielskich wiosek na tegorocznym TDF z jedynym słusznym duetem komentatorów i ja zapragnąłem pokręcić nogą... Trasa maksymalnie poboczna z miłym akcentem wsłuchiwania się w wiejską ciszę:
Czwartkowa realizacja mega planu treningowego przebiegła bez niespodzianek. 55km w 1:52.
Niespodzianki miałem za to podczas wczorajszego serwisu:
A to przyczyna pisku hamulców:
Pęknięcie odkryłem przez przypadek, podczas zamiany miejscami opon. Na razie będę się z tym kulał bo żadnych niepokojących oznak nie odczuwam. Z hamulcami lipa, bo ciekną uszczelki przy tłoczkach i cała okolica tarcz i zacisków jest uwalona brudnym płynem hamulcowym. Z hayesami nigdy takich problemów nie miałem (a ponoć takie to badziewne hample były - 8 lat, z 15kpl klocków i jedna uszczelka-przepona w zbiorniczku wyrównawczym). Za to Shimano M575 ciekną już po jednym sezonie. A cieszyłem się, że jeden miesiąc przejechałem bez żadnych inwestycji w sprzęt.
Poranna pętla 44km w 1:26 - za późno wyszedłem i był ogień do pracy. Chyba rekord padł (czas razem z miastem). Dając nogom odpocząć zwalniałem do...30. Lubię to.
Na 3 godziny przed otwarciem gruntownie przebudowanego miejskiego kąpieliska dla szczecinian:
Za 33mln pln i po prawdziwym bólu budowy wyszedł ponoć full wypas. Do tego przez pierwszy miesiąc prezydent naszego pięknego miasta ustalił darmowe wejście. Z rowerowego punktu widzenia to nie widziałem stojaków na rower, ale może są w środku. Za to obok zrobili niezwykle równą DDRkę. No i super. Na drugie - na wpół - dzikie kąpielisko (Głębokie) będą przychodzić już chyba tylko amatorzy całonocnego grillingu z łomżingiem. Też fajnie. :)
Nadwodna droga do pracy:
Rano spotykam tu najczęściej wygrzewających się żuli, śpiących imprezowiczów lub wędkarzy (nie mam pojęcia jak tu można coś łowić). Za to wieczorem jest na tyle dużo ludzi, że wylegają aż na ścieżkę rowerową ("drugi poziom" bulwaru) i właśnie w tym miejscu używam koteła na kierze ("miauczy" jak opętany).