fitnessowanie dzień 7 - test

Niedziela, 10 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Pierwszy tydzień rewolucji żywieniowej za mną.
Rezultaty:
waga: 81,7kg (spadek o 2kg od zeszłej niedzieli)
tłuszcz: 14,7% (spadek o 0,3% - on zawsze wolno się zmienia)
reszta parametrów w normie. 
Czyli pełen sukces.

Dzisiaj przyszedł czas na test, czyli mały duathlonik na dystansie zbliżonym do mojego przyszłego startu:
30km zaginania się 29erem po mojej starej asfaltowej trasie - czas 1:12 czyli jeszcze ok, chociaż byłem ubrany na długo i w zimowych butach.
Strefa zmian w domu i tu porażka - zeszło 10 minut! Nad tym muszę popracować aby to było max 3.
10km biegu - pierwsze wrażenia - brak siły, nie czuję nóg, robię kroki na wyczucie...Ale tempo 12-13km/h czyli jak zwykle początek za szybki. Testowy podbieg bez kozakowania i później na 5km odzyskałem pewność, wpadłem w rytm i cieszyłem się prędkością. 11km/h (tam zazwyczaj jest 10) i lekkość dawała frajdę z ruchu. Czułem te 2 kilo mniej (a 5 mniej od lutego)! Brakuje mi jeszcze szybkości. Mam wrażenie, że ruszam się jak mucha w smole. Za to przyjemnie gładzi się po napiętym brzuchu. :)

Dieta też zaczyna pasować. Jak zwykle łikend zaburza godziny posiłków, ale po prostu trzeba ich bardziej pilnować. Jeszce coś: w piątek odbyliśmy z żonką/trenerem rytuał: KFC i na zakupy. Tym razem sałatkę z grillowanym kurczakiem zjadłem ja, a zawijasa z frytkami trenerka. :) Później kolejny test: zakupy i aleja piw...dałem radę. Nic. Nawiasem mówiąc teraz w całym hipermarkecie najważniejszy jest warzywniak. Później półka z kefiarmi, wodą, mrożonymi warzywami (jedyny skrót w przygotowywaniu posiłków), mięsem z kurczaka/indyka...Reszta to zło. :)

No i wracam do planka:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 6

Sobota, 9 kwietnia 2016 · Komentarze(2)
Ranny trening zupełnie mi się posypał, kiedy odkryłem, że nie zapiąłem bagażnika i zgubiłem portfel z dokumentami.
Po 30km jazdy mógł być wszędzie. Zdenerwowałem się to mało powiedziane. Już widziałem te problemy przez które będę musiał przechodzić. Załamka poszukiwawcza trwała godzinę, kiedy odebrałem telefon z policji, że...portfel jest u nich. 
Dosłownie przyleciałem z Locknitz do Mierzyna. No i mam...wszystko, nic nie zginęło.
Wiara w ludzkość przywrócona.

6 dzień super diety zaczyna przynosić pierwsze wyniki. Mniej jem - szybciej się najadam, mniej mi z przodu wystaje i ogólnie czuję luz w pasie.
Jutro ważenie. :)

Kolarski net żyje jutrzejszym Piekłem Północy, tyle do obgadania:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 5

Piątek, 8 kwietnia 2016 · Komentarze(0)
Oj nie chciało się znowu wstać o 5.
"Witaj piątku - jeszcze cię przeżyć i sobie odpocznę" - naszła mnie taka myśl (jak co piątek ;)).
Ranne 50km było chyba najdłuższe. Raz, że tylko 1st i zmarzłem w dłonie. Dwa, że odczuwam lekki brak energii i kręcę bez powera.
W sumie odchudzam się więc to chyba dobrze. :)

Życie zweryfikowało moje ambitne plany wieczornych ćwiczeń i po prostu zabrało mi czas. Po 22 nie mam ochoty na żadne planki, pompki czy burpees. Zasypiam na stojąco.

...ale czas na neta jest ;)
Rower z MadMaxa:

(żródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 4

Czwartek, 7 kwietnia 2016 · Komentarze(2)
No i po trzech dniach zaczął wychodzić brak energii. Dieta raczej nie ma 2kkcal, a ruch spala z 1k, więc raczej jadę na sporym minusie. I jest to złe.
Dlatego do drugiego śniadania (po rowerze lub biegu) dorzuciłem jeszcze butelkę tymbarka (fruk tajl się zwie) i 3 owsiane ciastka (b. słodkie). Miałem korekty robić raz w tygodniu, ale chyba bym nie dociągnął...

Z żarciem też jest spora zmiana, teraz wszystko mam przygotowane dzień wcześniej i zabieram całą torbę jedzenia! Waży to chyba z 3 kilo i wszystko zjadam do ostatniego okruszka. :)

Jak zwykle przeglądnąłem za Was cały net i wybrałem najlepszą fotę wrzuconą tego dnia:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 3

Środa, 6 kwietnia 2016 · Komentarze(4)
Jak dobrze, że rano już jest 10st. To akurat bezpieczna granica dla lżejszego ubrania.

Po trzecim dniu diety i aktywności fizycznej zauważyłem, że organizm domaga się większej porcji energii. Rano spalam ok. 1kkcal a uzupełniam to tylko jedną kanapką z jajkiem. W sumie jem 5 lekkich posiłków, ale czuję że po tygodniu jeden dołożę.
Bez ćwiczeń w domu...o 22 już nie zmuszę się...

Co w netach?
Czasem jest...zaskakująco:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 2

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
Ranny bieg...za szybki, no ale tak lubię. :)
Za to wieczornych ćwiczeń już nie bardzo. Trudno, trzeba się zmusić.

A co w netach?
Ano warto wiedzieć, że gdzieś po świecie jeździ bajkerka, która tak wita poranki:

(źródło: Instagram)

fitnessowanie dzień 1

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · Komentarze(5)
Rano 50km roweru
wieczorem 15km.

Nowa dieta, kurna jaka kolorowa. :)
W łikend godnie pożegnałem ulubione piwo (Klasztorne, jakbym zapomniał :)) i nawet jest spoko. :))

Wieczorem jeszcze zestaw ćwiczeń wg aplikacji pościąganych z netu. Głównie mięśnie głębokie, bo jestem wiotki niczym trzcina na wietrze. Na razie plank (5 ćwiczeń po 2 minuty) wyciska siódme poty...

Co tam w netach?


Acha, wszyscy już wycieniowani, piękna pogoda, dobre rowery...
Wiosno przybywaj. :)

(źródło: Instagram)

to nie prima aprilis

Sobota, 2 kwietnia 2016 · Komentarze(1)
W czynie sąsiedzkim: 100 taczek ziemi + załadunek.
Rozwijać się trzeba harmonijnie, nawet z łopatą :)
W kwietniu postanowiłem zmienić charakter bloga z rowerowego na...odchudzający. Tak. Istnieje platforma blogowa dla cięższych, publikują tam ludzie swoje wypociny z treningów. Mi się nie chce w kolejnym miejscu w internecie rejestrować, więc będę Was tu zamęczał.
Cel: w miesiąc zgubić 5kg (obecna waga 83,7kg, tłuszcz 15%, wzrost 190cm).
Metoda: zbilansowana dieta (żonka, jako Treneiro po wielomiesięcznym "treningu" dietetyka - super skutecznym) + rower (w końcu!) + bieganie (najlepsza forma ruchu do spalania kalorii)
Wiem, że BS to rowery i inne takie, ale to mój skrawek netu i póki co piszę co chcę.

Więc...najlepiej jak się przed światem przyznam, że się odchudzam, wtedy...jakoś większy wstyd będzie jak się nie uda. ;)
Z celów długodystansowych: BBt jest moją motywacją (nawiasem mówiąc: kolejny "cywil" nie ogarnia, że można przejechać 1000km i przeżyć, a 2kkm? Przestanę w ogóle mówić, że jeżdżę rowerem.)

Jeszcze coś: są ludzie, którzy całym dniami siedzą na siłowni, no i to filmują np. to: wideo.
Maj god, a ja macham jakimiś hantelkami; 
Kwiecień plecień...

Wygrzać się

Sobota, 26 marca 2016 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, bieganie
No jak termometr za oknem pokazuje 23st C w słońcu to... może być złudne. Na rower całkiem dobrze, ale na bieganie jeszcze lepiej. Ubiór już lekki (jeszcze na długo), ale nareszcie było ciepło i przyjemnie.
O to chodzi.
Endorfiny mode on. :))

człapanie

Piątek, 25 marca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria bieganie
Za długą przerwę w bieganiu zrobiłem. W tym czasie chyba udało mi się znowu doczepić coś do bęca bo...coś mnie ciągnie w dół.
Jeszcze tylko te święta i robię rewolucję.