trening nr 2

Wtorek, 7 maja 2013 · Komentarze(0)
2h sesji stałej
intensywność: praca

Rano z trudem wcisnąłem w siebie pół banana. Dobrze, że wziąłem bidon z wodą bo jednak plecy miałem mokre.

W Blankensee - w końcu szosowiec odpowiedział na moje pozdrowienie :)
Trasa: Mierzyn - Locknitz - Dobra - Jasne Błonia

Bądź swym trenerem...

Poniedziałek, 6 maja 2013 · Komentarze(1)
Kategoria 0-50km, praca
...i spróbuj coś wygrać.

Już w tamtym sezonie (tfu! roku) doszedłem do wniosku, że samymi jazdami o 5 rano wyżej nie podskoczę. Mimo, że trasa jest pagórkowata i można ćwiczyć na niej wiele elementów jazdy to najczęściej koncentrowałem się na jak najlepszym czasie a reszta wychodziła "przy okazji"...

Teraz chcę to zmienić.

Mam książki kolarskie, treningowe i biografie największego koksiarza wśród kolarzy - chyba literatura odpowiednia :D

Pora zrobić z tego użytek.

Do pierwszego maratonu jest równo 4 tygodnie, znalazłem plan treningowy przygotowujący do startu na czterogodzinnym wyścigu. Fajnie, że większość ćwiczeń uda mi się zrobić przed pracą (chociaż będę musiał wcześniej wychodzić). Udało mi się również przekonać żonkę, że odbiło mi tylko na miesiąc ;)


Dzisiaj dzień pierwszy - odpoczynek :)
Najktrótsza i luźna jazda do i z pracy.

Szczecińskie blokowiska:



Na koniec, coś dla podniesienia ciśnienia (i jednak argument za jazdą w kasku):
tvn

50/50 koniec!

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(1)
No i skończył się mój szumnie rozpoczęty plan wycieniowania się.
staty startowe: 82kg/12,8% tłuszczu
staty końcowe: 80,7kg/11,5% tłuszczu

Celem było 80kg/11% tłuszczu, więc...za długi czas sobie dałem i przez to poluźniłem dyscyplinę. Miałem też ćwiczyć, ale... zabrakło samozaparcia. I tak tyle co porobiłem przez (długą) zimę dało mi sporo i nie mogę powiedzieć, że straciłem czas...
Oficjalnie też kończę etap budowania bazy, a skupiam się nad trenowaniem do pierwszego maratonu szosowego.
Jutro kolejny plan. :)

przed śniadaniem

Niedziela, 5 maja 2013 · Komentarze(0)
Pojechałem sobie wczesnym rankiem na lekką, regenerującą jazdę.
Toczyłem się tak wolno, że wypatrzyłem zająca, bażanta i posłuchałem sobie śpiewu ptaków...
W Krackow pokręciłem się po wsi i odkryłem muzeum automobili, w zabytkowym pięknie odrestaurowanym dworku. Muszę tam jeszcze wrócić (rano zamknięte było).

poranny trening © James77


Nad morze!

Piątek, 3 maja 2013 · Komentarze(7)
Czyli mój ośmiogodzinny trening wytrzymałości metodą ciągłą :)

Mówiąc po ludzku: pojechałem nad morze posłuchać, czy w tym roku szumi sobie inaczej.

Stwierdzam, że tak samo, ale co sobie pojeździłem, to moje.

A już pisząc dokładniej: rano miałem sen, w którym wchodzę do nadmorskiego baru z szaszłykiem, zostawiam rower przed wejściem, a po posiłku stwierdzam...złodziejskie rozebranie roweru do gołej ramy! he, he, tak - złodziej zostawił mi ramę ;) co się we śnie zestresowałem... obudziłem się i oznajmiłem zaspanej żonie, że jadę dziś do Międzyzdroi zjeść tłustego szaszłyka.

Po 3,5 godzinie od wyjścia - lansuję się na promenadzie szukając gdzie by tu zaparkować. I powiem Wam, że ludu było tyle, że nie było wolnych miejsc! Wobec czego szukałem chociaż lodziarni, ale przypomniał mi się poranny sen (może to była lodziarnia?) i zrezygnowałem. Postanowiłem skoczyć na tutejsze hopki i śmignąć do Międzywodzia - może tam...

Do Międzywodzia zanim dojechałem, to zjadłem część swoich zapasów i nie widziałem sensu szukania dodatkowego jedzenia - skręciłem do Wolina. A tam... hulaj dusza - wiatru nie ma - piękna, szybka jazda w fajnymi widokami i do tego w pełnym, majowym słońcu...
W Wolinie musiałem uzupełnić bidony i dokupić sobie trochę słodkości. Nawiasem mówiąc - wiecie czym się różnią niemieckie wsie od polskich? Oczywiście tam jest czyściej i ładniej, ale nie o to mi teraz chodzi. W polskich wiochach - jakie by one nie były - ZAWSZE są 2-3 otwarte spożywki. W Dojczach można przejechać 10 wsi i nawet stacji benzynowej nie trafić, a wiejskich spożywek nie ma (najmniejsze to Lidl). Dzisiaj nie musiałem się martwić o zapasy - 10 min. i mam pełne bidony. To plus.

Wyjechałem o 9, wróciłem o 18. Samej jazdy to niecałe 8 godzin. Rower spisał się jak należy - zawiózł mnie szybko tam gdzie chciałem. :)

Garmin podaje 10tyś spalonych kalorii, czyli realne 5 - nieźle - starczy na powiększonego Mcdonalda, sałatkę i 2 piwa. Już uzupełnione ;)

Nie ma wycieczki, bez foty na bloga - ja, przy ostatnim zejściu na plażę w Międzyzdrojach:


Zdjęcie trochę za duże, bo photo.bikestats nie działa i wrzucam z innego miejsca.

przewietrzenie płuca

Czwartek, 2 maja 2013 · Komentarze(2)
Początek majówki odbił się porannym bólem głowy...
Na moje stękanie żonka zaleciła właśnie tytułowe przewietrzenie płuca.
Na jej propozycję oczka mi błysnęły, ból już jakby mniejszy się zrobił a ja po chwili wyskoczyłem na swoją standardową, poranną pętlę z zamiarem wykręcenia dobrego czasu.

Wyszło całkiem nieźle, szczególnie po wczorajszych "maratonach".
Ból minął, uśmiech wrócił... Można grilować dalej :D

Kochany Dyro Sportowy

majówka :)

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(5)
Kategoria 100-200km, wycieczka
No w końcu... pogoda na zamówienie: najpierw lekki chłodzik, a później już mnóstwo słońca i praktycznie bez wiatru.
Majowo sobie pojechaliśmy w składzie:
Adam,
Roman,
Daniel.

Na początku razem z mastersami z Głębokiego, by w Dobrej rozjechać się w swoim składzie. Parę pomysłów na trasę było, ale ostatecznie Daniel poprowadził naszą grupkę (a taką fajną setę wymyśliłem :)).
Ponieważ ostatnio trochę odczuwam zmęczenie i bóle ud, to wszyscy odetchnęli, że nie będzie zaginania :D Marny żart oczywiście - jazda miała być lekka i przyjemna i taka - mam nadzieję - była.

W Schmolln (wiocha za tym fajnym podjazdem za autostradą) robimy sobie przerwę na złapanie oddechu i parę uwag o tym jak kto się na ten sezon wycieniował ;):
faceci w rajtuzach © James77


Za Brussow łapie nas grupka mastersów, z którymi się później ścigamy (albo oni podkręcają tempo do powyżej 50km/h)...
Wracamy przez Locknitz, gdzie każdy odjeżdża własnym tempem w swoją stronę...
Do następnego :)


dom - praca - dom

Wtorek, 30 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, praca
Rano o mały włos a wjechałbym w tył samochodu.
Przez brak przedniego hamulca sprawność hamowania jest mocno ograniczona (leciałem na niego z zablokowanym kołem).
Inna sprawa, że facet nie włączył kierunkowskazu i myślałem że będzie jechał prosto...


p.s. nogi bardzo zmęczone - wołają o odpoczynek...

45/50

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · Komentarze(1)
ostatni tydzień "Wielkiego Planu"...
staty wagowe:
81,5kg/12,1%
Przybieram na wadze - więcej jeżdżę to więcej jem - niestety chyba za dużo i to waga pokazuje. Dobrze, że tłuszcz jest na stałym poziomie.
Już niedługo kolejny plan :)

poranna 30tka + praca

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · Komentarze(0)
Rano lekko, miałem sobie odpuścić, ale jak już wstałem...

Jak zwykle - odcinek Dobra - Głębokie to jazda z duszą na ramieniu. Można zobaczyć wszystkie "fantastyczne" wersje wyprzedzania...