Jak stale od tygodnia... skakanie za pekaesami, autobusami i tirami...
Ostatni tydzień potraktowałem eksperymetalnie - jak tu dobrze zjeść (właściwie to tylko zrezygnowałem z fastfoodów i jasnego pieczywa) i nie przytyć...
Kontrola:
waga: 80,3kg - lekko w górę, ale i tak jest super.
tłuszcz: 11,9% - tu za to stale w dół, więc nie odkłada się to co wciągam.
Rano - 12km biegu w oślepiającym słońcu...
Wieczorem już nie mam ochoty na wysiłek. Chyba dołączę do (większego) grona ludzi, którzy zaczęli a nie skończyli A6W...
Poranny bieg o wschodzącym i czerwonym - jak dobrze wyhodowanym żółtku - słońcu...
Przez chwilę było mi gorąco i już myślałem że tak, to idzie to ciepłe, wyczekane wiosenne powietrze...
Ale nie, przez pół godziny biegłem z wiatrem... ech...
10km/1godz.
Rano padało to białe g... Podczepiłem się pod Tira i udało się pół trasy przejechać bez wiatru (ale za to w błotnej chmurze).
W pracy usłyszałem, że do Szczecina płyną okręty Niemieckiej Marynarki Wojennej...
Z pokojową wizytą ma się rozumieć.
Wieczorem pognałem na Wały, sprawdzić czy są...tzn. czy okręty są :)
stały:
okręt baza typu 404 "Elbe" (wytęż wzrok i znajdź rower):

Niemiecki okręt w Szczecinie
© James77
4 okręty rakietowe Frettchen, Zobel, Ozelot i Wiesel:

okręty
© James77
Dalej, już standardowo przez centrum na wieś, bez przygód...
rano - rowerem do pracy przez Ladenthin i Warzymice w tym białym czymś.
wieczorem - legł w gruzach mój plan cieniowania... ach te Książęce (miałeś rację Adam) i inne takie. Typowy objaw po odstawieniu - wytrzymaj ile wlezie, a później sobie odbijesz... Najwyżej będę więcej jeździł/biegał...
czirs
Jak słusznie zauważył wczoraj Adam, nic w przyrodzie nie ginie, wczorajsze browce trzeba było dzisiaj spalić...
rano - 10 kilosów biegiem, w towarzystwie saren :) (pola pod Redlicą)
wieczorem - kontynuacja przyjmowania "plynnych" kalorii...
Rano przyjąłem na rower z 3 kilo błota, śniegu i soli. Napęd rzęzi... ja nie.
w Rilu jest pięciopak Fortuny z fajną szklanką...
właśnie wiśniowe piję...
Warunki zdecydowanie najtrudniejsze w jakich jechałem do pracy.
Plus dla drogowców za odśnieżone drogi rowerowe (tzn. poziom śniegu na nich był o 3cm niższy od reszty terenu) o 7 rano...
Wiało, do tego gruba warstwa śniegu na ulicach dosyć mocno utrudniała jazdę.
Wjeżdżałem do miasta od ul. Kolumba - tam było bardzo niebezpiecznie (stawałem nawet aby przepuścić tramwaj i samochody).
Kto by pomyślał, że 2 dni temu siedziałem na ławce i grzałem się w słońcu...
Będargowo, godz. 6:37:

atak zimy
© James77
Powrót - bocznymi ulicami - ruch mniejszy, ale błota więcej.