Łęknica (Locknitz) + test sprzętu

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(5)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Piękna pogoda i mały upgrade roweru sprawiły, że zorganizowałem wycieczkę do Locknitz. Akces na jazdę zgłosiła też żonka, więc byłem już szczęśliwy na starcie :)
Przygotowałem wałówę i spokojnym tempem wyruszyliśmy do granicy w Lubieszynie.
Z powodu sporego natężenia ruchu na krajówce jazda była trochę nerwowa, ale jak zwykle po przekroczeniu granicy nastał błogi spokój. Zaczęliśmy delektować się przyrodą (a ja jeszcze nowymi kołami;)).
Przed Bismark zjechaliśmy do Hohenfelde tym samym zostawiając szum samochodów za sobą. Przed nami były pola i lasy oraz mnóstwo ptaków.
wycieczka © James77


Kierowaliśmy się na Plowen, po drodze mijając sporo podróżników z sakwami i innych turystów.
wycieczka © James77


Droga wiła się przez pola i małe lasy, co rusz ukazując pełne spokoju widoki:
wycieczka © James77


Przez senne (i ładne) Plowen przejechaliśmy bez postoju. Próbowałem uczestników wycieczki zainteresować tamtejszym kościołem ale zostałem zignorowany. Poprowadziłem więc dalej:
wycieczka © James77


wycieczka © James77


Kolejny postój na wodę i cukierka:
wycieczka © James77


Stamtąd już rzut beretem do Locknitz. Niespiesznym tempem poturaliliśmy się do Locknitzkiego kota robiąc mu pamiątkowe zdjęcie (dokładnie 1459). Lidia dołączyła tym samym do zacnego grona szosowców robiących tam często popas ;)
(cukierek był), odwiedziliśmy też rosyjski cmentarz, wieżę obronną i bocznymi drogami dojechaliśmy do celu podróży - Locknitzer See.
wycieczka © James77



Zabrana wałówka spożyta w takich okolicznościach przyrody była nadzwyczaj smaczna:
wycieczka © James77


Okolica zachęcała do dłuższego postoju. Niedaleko nas posilała się grupka polskich rowerzystów (kulturalnie), ktoś się kąpał w jeziorze... pełen relaks.
wycieczka © James77


Locknitz oferuje jeszcze kilka atrakcji, które zamierzam odwiedzić.
wycieczka © James77


No i jeszcze ostatni atrakcja - 1000 letni dąb (w czasie bitwy pod Grunwaldem miał juz kilkaset lat! - ciekawe ilu ludzi pod nim składało przysięgi, umierało czy walczyło...):
wycieczka © James77


Wyjeżdżając z miasta skierowaliśmy się na drogę rowerową do Ramin. Szybko jednak z niej zjechaliśmy bo chciałem sprawdzić pewien skrót wypatrzony na mapie. Droga prowadziła przez pola i była dobrej jakości.
wycieczka © James77


Lidia może teraz mówić, że zaliczyła jazdę w terenie:
wycieczka © James77


Dojechaliśmy do Schmagerow, dalej do Gelin gdzie jeszcze sprawdziliśmy nowy skrót do Grambow (nie bezprośrednio).
Trasa jest oznaczona jako szlak rowerowy i ciągnie się przez pola. Nawierzchnia wykonana jest z idealnie spasowanych płyt. Jazda była miła i przyjemna, chociaż co niektórzy zaczęli opadać z sił.
wycieczka © James77


Scieżka łączy się z drogą B113, gdzie jest miejsce postojowe i plac na odpoczynek. Tam urządziliśmy sobie popas, po którym plecak stał się pusty. Nastał czas na relaks (kolejny):
wycieczka © James77


Słońce ładnie przypiekało, aż zaczynało być mocno gorąco. W tym czasie Lidia złapała drugi oddech i można było się zwijać.
Przy granicy w Linken opuszczamy niemiecki system ścieżek rowerowych:
wycieczka © James77


i wjeżdżamy na polski:
wycieczka © James77


Jeszcze dwie hopki, po których żonie wyłącza się tryb "bike on" i "na oparach" dojeżdżamy do domu. Dystans 42km przejechany, czas na regenerację, masaże, dobre słowo, ciepły posiłek i za 2 tygodnie można znowu coś wspólnie planować ;)

Ze spraw technicznych:
Koła prezentują się znakomicie, ważą w porównaniu ze starymi mniej (waga "ręczna"), toczą się b. lekko, myślę że inwestycja bardzo dobra.
Siodełko (prezent mikołajowy) ze sztycą też ok, chociaż czasami zaskrzypi - ponoć na początku to się może zdażać (inf. Fizika). Wymaga jeszcze poszukania optymalnego ustawienia.
Aktualnie rower prezentuje się tak:
Radon 2.0 © James77


W pudełku czekają jeszcze: nowy napęd i inne szpeje. Muszę też odświeżyć lakier, bo wtarty jest pył maratonów przez co stracił fabryczny odcień ;)

Nasza trasa:
<a href="" title="GPSies - malownicza trasa Szczecin - Locknitz"><img src="http://www.gpsies.com/images/linkus.png" border="0" alt="GPSies - malownicza trasa Szczecin - Locknitz" /></a>

Komentarze (5)

ja też nie mam z nimi problemów, kapcie w każdej oponie można złapać, jakoś szczególnie częściej mi się na nich nie zdarza (na RR jeżdżę 4ty sezon). Z minusów to dosyć szybkie ścieranie się na asfalcie no i "wycie" przy 40km/h ;)

James77 13:44 niedziela, 27 maja 2012

Myślałem, że to jakiś gotowiec, a to własna konfiguracja.
Mam w góralu na tylnym kole Racing Ralpha i nie mam złych doświadczeń.

widmo 08:02 niedziela, 27 maja 2012

...miałem kiedyś w swoim góralu Racing Ralphy,ale w/g mnie są słabe.Lekkie i słabe.Jak dojeżdżałem kiedyś do pracy do Pucic przez drogę rowerową na ul.Przestrzennej to w ciągu 2 dni miałem 3 kapcie.Jadąc do pracy(w pracy zmieniałem dętkę)i wracając z pracy też złapałem kapcia!Zmieniałem w domu.Rano pojechałem do pracy i znowu kapeć.Masakra.Wyrzuciłem w cholerę ten shit...ale to tylko moje zdanie.Jeżdżę na Geax''ach.Od roku nie zmieniałem laczków.A wcześniej kombinowałem,mam na zbyciu komplet Maxxis Detonator 26/1.0.Kilka już rozdałem.Continental X-king,po pierwszym Gryfie odpadło mi 56 klocków z bieżnika!!!Oddali mi kasę.Co do opon to się naszukałem.

Bodi-removed 07:45 niedziela, 27 maja 2012

obręcze: DT Swiss XR400
piasty: Novatec D711/712
kaseta: CS-M770
szprychy: CN Spoke Aero 424
nyple: Sapim alu
opaski: Schwalbe
dętki: Continental Light
opony: Schwalbe Racing Ralph EVO
tarcze: przekładka ze starych kół - Hayes

James77 06:56 niedziela, 27 maja 2012

Sielankowo :)Co to za kółeczka?

widmo 19:06 sobota, 26 maja 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zogad

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]