zimowe Rieth

Środa, 26 grudnia 2012 · Komentarze(6)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Drugi dzień świąt należy do mnie, więc - jak zwykle - wyguglałem trasę, wgrałem do gpsa i pognałem.

Wymyśliłem asfalty do Dobrej, a później teren do samego Zalesia.
Oj to było mocne, i nie ukrywam - trudne. Asfalt się skończył, zaczęło się błoto, kałuże jak jeziora, do tego wszechobecny lód...
za Grzepnicą © James77

Było tak ciężko, że prędkość spadła do 7-8km/h, miejscami prowadziłem rower (bo wszędzie lód)...
do Zalesia © James77

Były miejsca, że prowadziłem samą kierownicę...bo reszta ślizgała się bokiem, sam z trudem szedłem. Oczywiście, nie muszę dodawać, że skarpety nasiąkły wodą. Skutkiem czego zaczęło mi być zimno w stopy (po godzinie jazdy!). Te parę kilometrów z największym trudem przejechałem (100% błota/lodu) i jak tylko wjechałem na asfalt to od razu nacisnąłem mocniej aby nadrobić stracony czas.
Przed Dobieszczynem minąłem grupkę szosowców i dogoniłem jakiegoś turystę...

Plan na dziś nie zakładał luksusowego poginania asfaltem. Co więcej za Hintersee, trasa zakładała zjazd z drogi i ponownie jazdę lasem do Rieth.
do Rieth © James77

Buty już mocno przemoczone, zaczyna mi być mocno zimno... Do tego gdzieś utykam w mokrym śniegu i... kładę się na ziemię, bo nie mogę się wypiąć. Kuwa, cały bok w błocie. Otrzepuję się, chwilę na pozbieranie myśli... jestem gdzieś w niemieckim lesie, mam mokre stopy i ręce... ale rower cały...jadę dalej...
Po dwóch i pół godzinie dojeżdżam do przystani w Rieth (uff).
Tu robię sobie małą wigilię na pomoście:
przystań © James77

Taką symboliczną, z racji dużego dystansu (rocznego)...
Jeszcze rzut oka na resztę:
Rieth © James77

Rower uwalony błotem, łańcuch "świerszczy" od litrów wody...Trzeba jechać...
Z Rieth już asfaltami i niemieckimi drogami rowerowymi docieram do naszego kraju. Stamtąd krajówką do domu... Ujechałem się mocno. Przyjechałem bez czucia w stopach i powiem, że ten raz zdecydował o zakupie zimowego obuwia. Mam dosyć odmrażania sobie nóg i albo przestanę jeździć, albo zęby w tynk a będę jeździł jak człowiek.

howgh

Komentarze (6)

hej Ula :)
od Hintersee do (mam nadzieję) Ludwigsdorf jest nowy asfalt (przynajmniej do mojego zjazdu do Rieth - a to prawie połowa długości). A zdaje się - był tam bruk.

James77 13:08 piątek, 4 stycznia 2013

Łukasz - jakbym wiedział, że to tak wygląda to bym do lasu nie wjeżdżał... ale nie mam w zwyczaju zawracania, więc parłem jak gąsienica naprzód :)

Jarek - to wszystko są półśrodki... wczoraj to zrozumiałem. Kupię jesienny but trekkingowy spd, tak żeby móc w tym chodzić bez ocieplaczy. komfort powininien się poprawić, bo obecnie to mam warunki spartańskie...

James77 07:04 czwartek, 27 grudnia 2012

niezła rzeźnia :)
wczoraj jak jechaliśmy chłopaki mówili o uszczelnianiu spd-ów od spodu silikonem, żeby nie nasiąkały wodą.

jarrek-removed 02:39 czwartek, 27 grudnia 2012

W taką pogodę takimi drogami taki dystans to naprawdę elegancki wyczyn, podziwiam, ja bym się od asfaltu w tych warunkach nie oderwał.

lukasz78 20:17 środa, 26 grudnia 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa awten

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]