Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:1700.12 km (w terenie 203.93 km; 12.00%)
Czas w ruchu:63:33
Średnia prędkość:26.75 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:4543 m
Maks. tętno maksymalne:185 (99 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:1800 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:53.13 km i 1h 59m
Więcej statystyk

poranna jazda wer. 3a

Wtorek, 12 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Nareszcie temperatury na które tyle czekałem...
Pojechałem więc luźno odwiedzić kota w Locknitz.
Wiaterek słaby, kręciło się miło.

dom - praca - dom

Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, praca
rano - nareszcie 20st :) ubiór letni i lekko do pracy.
wieczorem - spotykam Adama, reszta to zabawa w puszczy

Gryf Maraton - edycja II XC 2012

Niedziela, 10 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km, maraton mtb
Nie miałem chęci do walki na tym Gryfie. Pamiętałem dokładnie jeszcze ból nóg z ostatniego maratonu w Niechorzu. Żeby nie zrejterować zastosowałem stary numer i wpłaciłem pieniądze na tydzień przed, tak abym się już nie wykręcił...

Byłem przed 10, zastały mnie pustki na parkingu i w biurze. Załatwiłem wszystko bez problemu i niespiesznym tempem zacząłem się przygotowywać.
Pojechałem na objazd trasy i trochę się rozruszać.
O 11 - zonk - startuje dystans mini, a my czekamy aż skończą. Przybliżony czas startu - 12:30. Kurna - myślę - 1,5h do stracenia - przespałem ją w samochodzie - dosłownie. 15 po 12 wyłażę i idę znowu trochę pokręcić, w lesie spotykam Ojca Dyrektora od którego dowiaduję się, że teraz staruje Gryfik, a później my...
Kurna - myślę znowu - ostatecznie start mamy o 13:05.

Na starcie - jestem w sektorze 0, razem z Piotrem. Za mną Adrian Trych (mistrz świata w kolarstwie strażaków). Na szybkiego wymyślam plan pojechania na kole Adriana i sprawdzenie ile mogę na nim jechać oraz zobaczenie mistrza w akcji...
Start był na podjeździe rozjechanym singletrackiem, więc już od początku grupa się rozciągnęła. Początek mocny, udaje mi się jechać z planem (utworzył się mały pociąg 4 osób na kole Adriana).
Pierwsze koło - tempo bardzo mocne, tłok, ostre hamowania, tasowanie się z innymi. Walczę o miejsce w pociągu.
Drugie koło - jedziemy już sami. Widać doświadczenie u kolegi, 0 odpuszczania, wykorzystujemy wszystkie okazje do połykania innych. Zjazdy bardzo szybkie i po bardzo dobrych trasach.
Trzecie koło - głupio mi tak siedzieć na kole i na podjeździe z płyt betonowych ryzykuję wtopę i wyprzedzam. Mam cichą nadzieję na mikro odjazd, albo przynajmniej na danie zmiany w naszym pociągu. Coraz mniej ludzi wokół (duża grupa nam odjechała, innych wyprzedziliśmy). Ale cisnę ile mogę...
Czwarte koło - jadę sam! Parę razy oglądam się do tyłu i nikogo nie widzę. Dostaję skrzydeł (mój osobisty pesymista mówi, że Adrian się wycofał i to nie możliwe, że go wyprzedziłem).
Piąte koło - zaczynam doganiać ludzi na odcięciu, z łatwością wyprzedzam ich na podjazdach.
Szóste koło - dalej jadę sam, mijam jeszcze 2 czy 3 osoby, aż w połowie okrążenia zaczynam dochodzić Piotra. No nie, Piotr przecież jest mocny na takich górkach - myślę i nadal nie odpuszczam. Ostatni podjazd to praktycznie sprint aby go dojść, ale zabrakło mi paru sekund...

1:43:00 czas oficjalny co daje 5 miejsce w M3/10, Adrian szósty z czasem 1:44:34
Open 17/39. Do Piotra zabrakło 10 sekund...

Trasa... ZAJEBISTA, pełno podjazdów (i to mocnych) i mega-hiper-szybkie zjazdy (uwielbiam je). Przyspieszenia zapierające dech. Trasa bardzo szybka z paroma technicznymi zjazdami. Świetnie było, naprawdę jestem bardzo zadowolony, że pojechałem. Plan i atak się udał (100% satysfakcji). Moja zryta psychika tylko mi przeszkadzała, ale myślę że więcej maratonów dobrze jej zrobi. :)

Gryf Marataon - XC © James77


Gryf Maraton XC © James77




Pierwsze (całe) okrążenie dystansu giga:
&feature=youtu.be
start mini:
&feature=youtu.be

wycieczka nad wodę

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Kategoria wycieczka, 100-200km
Po wykonaniu domowych obowiązków chciałem wykorzystać słoneczny dzień i mimo jutrzejszego Gryfa pokręcić się po okolicy. Celowałem w Altwarp, ale że słabo znam te rejony i jechałem na pamięć to zajechałem... do Uckermunde (prawie).
Chciałem sobie usiąść gdzieś nad wodą i trochę odsapnąć po robocie.
Fajnie się jechało autostradą dla rowerów:
autostrada dla rowerów © James77


Znalazłem w końcu przesmyk z ulicy nad wodę i tam w ciszy, prawie samotnie posiedziałem i wygrzałem się na słońcu:
relaks na Zalewem Szczecińskim © James77


Na trasie dojechał do mnie kolarz, jak się okazało - pośrednio się znaliśmy z BSa. Chwilę pojechaliśmy razem, po czym Daniel pojechał w swoją stronę.
Wiatr był dzisiaj wyjątkowo upierdliwy, mimo pętli nie można było znaleźć odcinka z wiatrem, ciągle wiało w twarz. Nawet zalesione tereny nie osłaniały i stale walczyłem. Jazda miała być lekka, ale czuję że trochę przeholowałem i jutro będzie wielka niewiadoma. Czas razem z postojami (w tym wyszukiwania gpsem - gdzie ja k%$@a jestem i tankowanie w stoleckim warzywniaku).

ślad:

Dobieszczyn - pętla autorska

Piątek, 8 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Ranek w końcu ciepły, odświeżyłem więc starą trasę i pojechałem przez Dobieszczyn.
Jechało się całkiem dobrze. Podniosłem o 0,5cm siodło i czuję, że to był dobry ruch. Jeszcze coś z kierą muszę wymyślić, bo po 1,5h bolą plecy.

Mimo pracującego dnia pustki na drogach. Niemcy też szaleją z flagami na samochodach.
Moim małym celem jest przejechanie 100km w 3h. Zabieram się do tego jak pies do jeża, ale po dzisiejszej jeździe widzę, że jest to w zasięgu. Jeżeli miałbym o to walczyć to na tej właśnie trasie z zahaczeniem o Krackow.
Dzisiejsza trasa:

poranna jazda wer. 4

Czwartek, 7 czerwca 2012 · Komentarze(1)
Korzystając z wolnego dnia wygooglałem sobie nową trasę na moje poranki. Poczekałem do jakieś sensownej temperatury i pojechałem ją sprawdzić. Przy Krackow trochę pobłądziłem, ale ogólnie jest ok.
Huczy mi tylna piasta a niedawno ją smarowałem. Może to ostatni maraton wypłukał smar...
Nowa pozycja powoduje ból w krzyżu i lekko niewygodne leżenie na kierownicy...
Ostatnio coś czuję, że ta rama jest jednak na mnie za duża...

Ale narzekam. :)

dom - praca - dom

Środa, 6 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 0-50km, praca
Ranki są ciągle b. zimne - stwierdziłem, że nie będę się katował marznięciem o 5 rano.
Dojazd do pracy w 22min. Jazda przez miasto - bez ognia, ale chyżo :)
wieczorem - standardowa trasa potraktowana ostro. Kółka nadal proste - ciągle zachwycam się przyspieszeniem.

dom - praca - dom

Wtorek, 5 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km, praca
rano - przyjechałem mocno spóźniony z pętelki, więc cisnąłem ile fabryka dała a nawet więcej. Nowy rekord - 22min.
wieczorem - z powodu złapania mega głoda w pracy powrót przez miasto i cmentarz (stąd trochę terenu - spoko, bez jazdy po grobach ;)), na wyjeździe z miasta złapałem tira i na wieś fullem pojechałem z Vmax-52km/h.

poranna jazda wer. 3a

Wtorek, 5 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Ranki ciągle są w okolicach 10st. Dzisiaj dodatkowo mokry asfalt znowu usyfił mi rower...
Sprawdzałem nogę - jeszcze musi odpocząć, ale na spokojne kręcenie idzie dobrze.
Podjazd do tablicy Dobra ze śmieciarą na kole co dało mi +3 do prędkości i mega ogień w nogach.
Nowa pozycja na rowerze chyba nie utrzyma się długo, kiera jednak za nisko i czuję dyskomfort.

poranna jazda wer. 1

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · Komentarze(2)
Rozjazd. Tempo spokojne, z braku czasu pętla podstawowa.
Niedzielne przedpołudnie minęło mi na czyszczeniu roweru. Usunąłem jeszcze jedną podkładkę spod kierownicy. Czuć już zmianę pozycji, i chyba czeka mnie wymiana mostka na krótszy.