zimowa wycieczka
Niedziela, 23 grudnia 2012
· Komentarze(4)
Dzisiaj ostatnia okazja jazdy przed odwilżą...
Szybko wyklikałem trasę, wgrałem do gpsa, mp3 w ucho, aparat do kieszeni, dodatkowa termoizolacja i już jadę.
Wczoraj jeszcze trochę dosypało, więc dróg czarnych nie było. Co więcej, na drodze rowerowej do Bismark jechałem jako pierwszy.
Odkryłem parę dróg nadających się do letniego szosowania. Warunki mimo silnego wiatru znośne, jednak już wracając od Locknitz zaczęło padać śniegiem.
Do Bismark:
Tu, gdzieś na asfaltowej drodze w lesie:
Na tym moście pierwsza rozgrzewka. Zacząłem marznąć w stopy, więc parę machnięć rowerem, trucht po moście i... zadziałało, w stopy wlało się miłe ciepło :)
Trochę terenu też było. Za tym mostem można było jechać dalej do Krugsdorf, ale zaplanowany miałem skrót do Rossow (nie wiedziałem tylko, że "terenowy" i dzisiaj wyjątkowo wietrzny). Tam też była farma zwierząt.
Gdyby nie ogrodzenie pod napięciem, na pewno tak blisko bym nie podszedł. Ale fajne uczucie jak całe stado patrzy się na mnie :)
Parę razy jeszcze rozgrzewałem palce nóg prowadząc rower (zawsze działało) Szczególnie na odcinku Rossow-Bergholz - bruk z XIX wieku, na wozy drabiniaste, trudno było jechać.
W końcu docieram do dobrze znanego wszystkim punktu orientacyjnego - kota i jego pana w Locknitz:
Tu już się warunki pogorszyły, bo doszedł padający śnieg. Wracałem centralnie pod wiatr, prędkość oscylowała wokół 20km/h.
Buff się tu bardzo przydał bo zakryłem nim praktycznie całą twarz. Dodatkowo wydychane powietrze jeszcze mi ją ogrzewało.
W domu okazało się że wyhodowałem na brodzie sopel na 10cm - żonka mi go z uśmiechem odłamała zanim zdążyłem zaprotestować.
- Wracam na dwór utoczyć drugiego :) - żartuję, ale no cóż, jutro odwilż, śnieg zniknie, nawet deszcz ma być. Na drugiego muszę jeszcze poczekać :)
Szybko wyklikałem trasę, wgrałem do gpsa, mp3 w ucho, aparat do kieszeni, dodatkowa termoizolacja i już jadę.
Wczoraj jeszcze trochę dosypało, więc dróg czarnych nie było. Co więcej, na drodze rowerowej do Bismark jechałem jako pierwszy.
Odkryłem parę dróg nadających się do letniego szosowania. Warunki mimo silnego wiatru znośne, jednak już wracając od Locknitz zaczęło padać śniegiem.
Do Bismark:
rower zimą© James77
Tu, gdzieś na asfaltowej drodze w lesie:
w lesie zimą© James77
Na tym moście pierwsza rozgrzewka. Zacząłem marznąć w stopy, więc parę machnięć rowerem, trucht po moście i... zadziałało, w stopy wlało się miłe ciepło :)
rozgrzewka© James77
Trochę terenu też było. Za tym mostem można było jechać dalej do Krugsdorf, ale zaplanowany miałem skrót do Rossow (nie wiedziałem tylko, że "terenowy" i dzisiaj wyjątkowo wietrzny). Tam też była farma zwierząt.
krowy© James77
Gdyby nie ogrodzenie pod napięciem, na pewno tak blisko bym nie podszedł. Ale fajne uczucie jak całe stado patrzy się na mnie :)
Parę razy jeszcze rozgrzewałem palce nóg prowadząc rower (zawsze działało) Szczególnie na odcinku Rossow-Bergholz - bruk z XIX wieku, na wozy drabiniaste, trudno było jechać.
W końcu docieram do dobrze znanego wszystkim punktu orientacyjnego - kota i jego pana w Locknitz:
opiekun kota w Locknitz© James77
Tu już się warunki pogorszyły, bo doszedł padający śnieg. Wracałem centralnie pod wiatr, prędkość oscylowała wokół 20km/h.
droga rowerowa do Linken© James77
Buff się tu bardzo przydał bo zakryłem nim praktycznie całą twarz. Dodatkowo wydychane powietrze jeszcze mi ją ogrzewało.
W domu okazało się że wyhodowałem na brodzie sopel na 10cm - żonka mi go z uśmiechem odłamała zanim zdążyłem zaprotestować.
- Wracam na dwór utoczyć drugiego :) - żartuję, ale no cóż, jutro odwilż, śnieg zniknie, nawet deszcz ma być. Na drugiego muszę jeszcze poczekać :)