Soul Dracula...w lesie
Piątek, 28 grudnia 2012
· Komentarze(1)
Na pustej drodze, w niemieckim lesie, w świetle księżyca wysłuchałem powitalny utwór trójkowej audycji Manna.
Taaak.
To zawsze oznacza początek łikendu, chociaż przeżyć trzeba jeszcze piątek...
Nareszcie rano przywitało mnie bezchmurne niebo. Księżyc wszystko ładnie oświetlał, do tego suche asfalty zachęciły mnie do dojazdu do pracy - objazdem.
Na razie mam dosyć terenu, więc pojechałem do Szczecina przez Dobieszczyn.
Jazda bardzo przyjemna, mimo niskiej temperatury zmarzły mi tylko stopy. Reszta ciepła. W końcu mogłem zwyczajnie pokręcić nogą przez kilka godzin...
p.s. powrót do domu przez miasto (10km).
Taaak.
To zawsze oznacza początek łikendu, chociaż przeżyć trzeba jeszcze piątek...
Nareszcie rano przywitało mnie bezchmurne niebo. Księżyc wszystko ładnie oświetlał, do tego suche asfalty zachęciły mnie do dojazdu do pracy - objazdem.
Na razie mam dosyć terenu, więc pojechałem do Szczecina przez Dobieszczyn.
Jazda bardzo przyjemna, mimo niskiej temperatury zmarzły mi tylko stopy. Reszta ciepła. W końcu mogłem zwyczajnie pokręcić nogą przez kilka godzin...
p.s. powrót do domu przez miasto (10km).