Dystans całkowity: | 19117.14 km (w terenie 1174.93 km; 6.15%) |
Czas w ruchu: | 790:03 |
Średnia prędkość: | 23.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.60 km/h |
Suma podjazdów: | 8497 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 161 (86 %) |
Suma kalorii: | 23697 kcal |
Liczba aktywności: | 580 |
Średnio na aktywność: | 33.02 km i 1h 22m |
Więcej statystyk |
Najszybsze i najcieplejsze w tym roku poranne kółko. 1:25 do pracy, 3 st. na plusie. To oznacza koniec z neoprenowymi owiewami i narciarskimi rękawicami. Do łask wracają wiosenne ciuchy...
Super.
...na swojej porannej pętli. Chyba musi być już ciepło, skoro rano spotkałem szosowca lecącego na hopki niemieckie. Wietrznie za to jest i to z tej najgorszej strony.
Zająca bym przejechał - widziałem jak sie czaił by przed samym rowerem wyskoczyć jak z procy...
Odjazd z czasem. Zmieniłem opony na zwykłe bo sucho wszędzie (chociaż -2), trochę dołożyłem do ubrania (bo...-2) i pognałem.
Cieńsze i lżejsze opony dają natychmiastowy przyrost prędkości - bieg o jeden więcej i ogień po wsiach :)
Poranny dystans w 1:25 (w najzimniejszym momencie było 1:40)
Jeszcze będąc w połowie porannej trasy zacząłem obserwować nieśmiały wschód słońca. Na razie tylko lekkie zaczerwienienie nieba, ale widok cieszy niczym rozbitka stały ląd...
Zima w Szczecinie już się skończyła. Odchudziłem mocno swój ubiór. Kolce jeszcze zostały, ale nie ma potrzeby w nich jeździć, wszędzie tylko mokro.
Udało się przez miesiąc dojeżdżać do pracy rowerem.
Nie udało ćwiczyć tyle ile sobie założyłem (ha, ha, a tyle myślałem jak je rozpisać na cały tydzień).
Wiejący od kilku dni z jednego kierunku wiatr, naniósł na mojej polnej drodze tyle śniegu, że miejscami utykałem. Na osłoniętych drzewami odcinkach widać było suchy i czysty asfalt, a na odkrytych przestrzeniach zaspy na 20-30cm.
Po jednej z takich wysp musiałem sobie usiąść szczególnie, że znalazłem osłoniętą miejscówkę:
Pi$##lę nie jadę © James77Przynajmnijej po takim marszu "świeże" ciepło dotarło do palców stóp.
Kiedy już przez wszystkie przeszkody przebrnąłem pojawił się...pług. No i fajnie - jutro będzie łatwiej.
Gdzieś wyczytałem, że odwodnić się w zimie jest równie łatwo co latem. A najlepszy strój do aktywności fizycznej na dworze to taki, w którym jest lekko chłodno (wtedy szybko sie nie poci). No to ja w końcu taki sobie złożyłem. 4 warstwy, ostatnia to zwykła wiatrówka, która ma siatkę pod pachami i to ona zapewnia mi ten "chłodek" na klacie. Dzisiaj mogłem to bardzo dokładnie odczuć (reszta ciuchów praktycznie sucha).
Cieplej się robi. 4 lekkie warstwy spokojnie starczają.
Za to w takich temperaturach trasa Bismark-Blankensee jest najbardziej zdradziecka - leży cienki lód, przysypany tym czego nie zebrał pług. Trochę piasku nawet jest wysypane, ale mini uślizgów - mimo kolcowanych opon - nie ustrzegłem się. I tak, jak na takie warunki prędkość 25-27km/h jest do zaakceptowania.
Panie i Panowie od pogody zapowiadają ocieplenie, więc tylko czekać aż to wszystko spłynie. Ponoć największe mrozy tej zimy już za nami...
NIe lubię jak wieje ze wschodu. Przy wypadach na zachód oznacza to powrót pod wiatr. A dzisiaj, przy -8 nieźle dostałem w kość (a właściwie zęby).
Zmieniłem ubiór - jednak kurtka przeciwdeszczowa to nie najlepszy pomysł do intensywnej jazdy (czuję się jak w worku foliowym). Zastąpiłem ją bluzą i zwykłą przeciwwiatrówką + na pierwszą warstwę dodatkowo koszulka bez rękawów (razem 5 warstw). I tak przyjechałem mokry, jednak mniej niż ostatnio.