Wpisy archiwalne w kategorii

0-50km

Dystans całkowity:19117.14 km (w terenie 1174.93 km; 6.15%)
Czas w ruchu:790:03
Średnia prędkość:23.95 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:8497 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:23697 kcal
Liczba aktywności:580
Średnio na aktywność:33.02 km i 1h 22m
Więcej statystyk

poranna jazda + wieczorny bieg

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(0)
Nadal wieje umiarkowany wiatr płn.zach. Do Blankensee mam dodatkową atrakcję, za to po skręcie na Bismark prędkość ładnie rośnie.
Podjazd do tablicy "Dobra" na piekących udach, podjazd 1 i 2 po 29km/h (z wiatrem niestety).
Nisko nad polami obserwowałem kołujące 2 bociany - ładny widok.

Wieczorem 1h luźnego biegu wzdłuż krajówki (tylko tam jest ciągły chodnik przez wszystkie wsie). 9km - półmetek Mac w Lubieszynie. Trochę dziwny wykres pulsu wyszedł (zmieniał się na początku i końcu skokami o 3-7BPM), ogólnie dosyć płaski w okolicach 130BPM.

poranna jazda

Poniedziałek, 12 marca 2012 · Komentarze(3)
szybkie kółko wyszło, a myślałem że po wczorajszym nie będę miał siły...
podjazdy 1 i 2 po 30km/h (szkoda, że z wiatrem). Do tego jeszcze mżawka nie pomagała, no ale nie w takich warunkach się jeździło ;)
Fajnie, że o 6 zaczyna robić się jasno, miałem dość już jeżdżenia po nocach.
Waga 87kg i nie chce spaść. Do Gryfa jeszcze (tylko?) 6 tygodni, więc powinienem nadddatek spalić. Od dziś koniec z drożdżówkami, macami i innym g...m (do Gryfa :D). Chciałbym jeszcze 2 razy w tygodniu po godzinie pobiegać żeby trochę góra popracowała no i ze 2-3 objazdy trasy zrobić. Nie wiem tylko kiedy zrobię gruntowny serwis roweru, wszelkie naprawy są tylko doraźne...

poranny trening

Piątek, 24 lutego 2012 · Komentarze(0)
W końcu ciepło! 10st, lekki wiatr, ulice mokre.
Zrzucam zimowe wdzianko i przechodzę na wiosenne (czyli jedna koszula mniej :)).
Do granicy jechałem pod wiatr, czułem te dni jazdy bo było tylko 25km/h.
Myślałem aby tylko jakoś dojechać.
"Zwierz" we mnie wstąpił w Bismarcu, kiedy wiatr zaczął mi pomagać, prędkość od razu skoczyła. Moje podjazdy w Dołujach i Skarbimierzycach z którymi codziennie walczę pokonałem jakby to był finisz maratonu (30-28km/h).
W którymś miejscu przywitałem się z dwiema młodymi sarenkami. Ogólnie mimo męk wcześniejszych to sympatycznie było.
Dobrze, że jutro odpoczynek. W niedzielę zrobię sobie dłuższą wycieczkę, żeby jakiś innych klimatów doświadczyć ;)

poranny trening

Środa, 22 lutego 2012 · Komentarze(0)
Po wczorajszym śniegu nie ma śladu. Droga lekko mokra, wiatr słaby. Jechałem całkiem mocno. Z czasu też jestem zadowolony.
Inaczej się ubrałem: koszula termo z długim rękawem, koszulka rowerowa, jesienna lekka kurtka, cieńka kurtka p.deszcz.
Było mi b. ciepło, miejscami gorąco, całkowicie mokre 2 warstwy. Jeżeli jutro też będzie taka temperatura to pojadę bez koszulki.
Wychodzi na to, że wystarczy się osłonić od wiatru nawet cieniutką warstwą a ciepło zaraz nadejdzie :) - kolejna oczywista oczywistość odkryta w czasie pierwszego zimowego sezonu.
Błąd - to nie poroziągałem się po powrocie, jednak to też pomaga (uświadomiłem sobie to dopiero po spininigu) na zmęczone nogi.

p.s. Ciągle za późno wychodzę, mimo że ubranie siebie zajmuje mi już tylko 10 min. ;)

poranny trening + atak zimy

Wtorek, 21 lutego 2012 · Komentarze(5)
Dzisiaj było ciężko przez silny wiatr i opady śniegu, które rozpoczęły się kiedy wyszedłem a skończyły krótko po powrocie :/.
Momentami jechałem mocno pochylony na bok żeby utrzymać kierunek jazdy, a śnieg padał "poziomo". Bardzo dobrym pomysłem było wzięcie cienkiej kurtki p.deszcz. zamiast kolejnej bluzy. Świetnie mnie uszczelniała i mimo sporej wilgotności wewnątrz, było mi bardzo ciepło (+ rękawice narciarskie i grube ochraniacze).
Wiatr wbijał mi śnieg we wszystkie zakamarki ubrania, nawet pod okulary w oczy, a w nieosłonięte miejsca twarzy kłuł niczym atak wściekłych komarów.
Bardzo się przydaje w takich momentach daszek kasku. Na końcu skorupa tak wyglądała:
zimowy kask © James77


W nogach czuję lekkie zmęczenie (ociężałość), szczególnie na początku, później się rozkręcam.
Coś w napędzie charczy, na razie nie wiem co (wczoraj czyszczony).

poranny trening

Poniedziałek, 20 lutego 2012 · Komentarze(4)
Powrót na starą trasę. Cel za 2 tyg. - ważyć 85kg (znowu :))
Prognozy pogody są bardzo dobre, więc... musi się udać.
Dzisiaj silny zachodni wiatr utrudniał start, ale zaraz za Mierzynem dogoniłem PKSa i podwiozłem się do granicy ;) (było ponad 50km/h) Stąd czas trochę oszukany, ale przed wyjściem były nerwowe poszukiwania bateryjek do tylnych lampek przez co wyszedłem później.
Noc wyraźnie krótsza, o 6tej robi się widno, jednak jezdnia jeszcze niepewna i na zakrętach maksymalnie uważałem.
Czułem moc w nogach, obawiałem się trochę skutków mocnej jazdy w piątek i sobotę, ale regeneracja niedzielna pomogła.

spinning

Sobota, 18 lutego 2012 · Komentarze(1)
Kolega Adam barwnie opisał swoje spiningowe przygody, że postanowiłem też spróbować.
Ustawiliśmy się w Activie jeszcze z kolegą Pawłem i "pojechaliśmy" :)
40 minut intensywnego kręcenia wycisnęło ze mnie mnóstwo potu. Chwilami było ciężko aż czekałem na komendę "można pić" ;) Podobały mi się szczególnie ćwiczenia na stojąco z szerokim ułożeniem rąk na kierownicy.
Po skończeniu byłem cały mokry i rozgrzany do czerwoności, czego nie mogę powiedzieć o kolegach ;) Może to skutek szczątkowego nawiewu na moją osobę, a może brakuje mi jeszcze mocy - nie wiem.
Wniosek ze spotkania mam taki: bierz rolki i ucz się jechać na stojąco :D
W kwietniu pierwszy maraton (Gryf) - pora zacząć coś ze sobą robić.

p.s. zaplecze sanitarne to jak dla mnie poważny minus tego centrum sportowego, na około wielkie hale ze sprzętem, a szatnia to mikro salka z powciskanymi mikro szafkami i mikro ławkami, do tego niedziałające wszystkie prysznice...
Bywałem na kilku innych ośrodkach sportowych i tam było dużo lepiej.

niedzielna planowana wycieczka

Niedziela, 12 lutego 2012 · Komentarze(3)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Wpadłem na pomysł obejrzenia jeziora Szmaragdowego. Chciałem się przekonać czy jest zamarznięte. Pogoda niezła, lekki wiaterek, -7, sucho i śnieżnie. W planowaniu wycieczek jestem daleko za kolegami z Rowerowego Szczecina, ale jeszcze nikt nie wpadł na pomysł pojechania tam tej zimy. Więc pomysł był dobry. Wziąłem aparat, mp3, banana, ubrałem się ciepło i bryknąłem sobie na drugą stronę Szczecina.
Miasto wybudowało akurat ścieżkę rowerową w tamtym kierunku, więc podróż odbywała się w "komfortowych" warunkach:
ścieżka rowerowa zimą © James77


Jako, że to była jazda bez napinki (byle utrzymać ciepło - min 25km/h ;) ) więc pozwoliłem sobie na krótki przystanek na moście cłowym:
Regalica zimą © James77


Pojechałem przez osiedle Bukowe i miejsce spotkań rowerowych z ludźmi z BSa, ale nikogo nie zastałem (ok. 11:05). Zimno nie docierało jeszcze do nóg, co mnie bardzo cieszyło i pozytywnie nastawiony wjechałem w las. I tu kolejna miła wiadomość po śniegu jedzie się fajnie! Ameryki nie odkryłem (może własną), ale po tych zamarzniętych koleinach, miejscami z pokrywą lodową, liśćmi przykrytych luźnym śniegiem czy udeptaną ścieżką jechałem z wielką frajdą. Tył często tańczył, koło buksowało, full fajnie bujał na zjazdach i co ważne było mi ciepło. Sama esencja jazdy po lesie w zimie :)
Robiłem sobie przerwy na rozruszanie stóp w ciekawszych miejscach:
monitoring miejski © James77

Ciekawe ile tych kamer mają i czy są w kształcie pieńka, kamienia, a może jakaś wypchana wiewiórka? :D

drogi leśne miały wydeptane ścieżki przez pieszych i często ślady nart, sanek i kilka opon rowerów. Dało się wyczuć, że zasypane ścieżki mają pod śniegiem liście, i podłoże jest miękkie.
leśna droga zimą © James77


W końcu dojechałem do celu podróży - jęziora Szmaragdowego:
zamarznięte jezioro Szmaragdowe © James77


jezioro Szmaragdowe zimą © James77

Jak widać całkowicie zamarzło. Prawdopodobnie za tydzień lód puści, bo ponoć idzie odwilż, więc była to ostatnia okazja tej zimy (ha! unikat ;) )
Oczywiście zaliczyłem jeszcze punkt widokowy (przejrzystość powietrza bardzo dobra), gdzie skonsumowałem zamarzniętego banana (czułem później tą kostkę lodu w brzuchu). Zdjęcia nie robiłem bo było trochę luda, wsród których oczywiście byli palacze (palce dogrzewali?), więc ulotniłem się czym prędzej.

Na koniec widok na Odrę, też zamarzła:
zamarznięta Odra © James77


nie całkiem jednak:
Odra © James77


Zadowolony jestem z tej jazdy, ostatecznie zmarzłem tylko w stopy (brak czucia) i to już wracając. Rękawice grzeją aż miło, dłonie po trzech godzinach były ciepłe. Reszta ciała też. No i muzyka Wojciecha Manna... tylko wsiadać i jechać

jazda w śniegu

Niedziela, 5 lutego 2012 · Komentarze(5)
Kategoria 0-50km, wycieczka
Korzystając z dobrej pogody, wybrałem się na krótki wypad na Głębokie. Pierwszy raz jeździłem po śniegu (i w ogóle w lutym) - nie było tak źle, ale rewelacji też nie. Wolę błoto.
Na pamiątkę zrobiłem sobie zdjęcie, żeby w lecie móc na nie spojrzeć i pomyśleć jakim byłem hardkorem :D
Madmax na rowerze © James77


Trasa była krótka i oklepana: dookoła Głębokiego, podjazd Miodową - szutrem (pierwszy w tym roku) i zjazd przez polanę harcerską (ciekawe, z kim się tam mijałem).
Jezioro całe zamarzło, było na nim pełno ludzi. Ja jednak bałem się wejść na lód, więc zdjęcia z brzegu:
zamarznięte jezioro Głębokie © James77


na zdjęciach ludu nie widać, ale uwierzcie mi, było sporo:
zamarznięte jezioro Głebokie © James77


Właściwie, jeżeli jest sucho to las każdą porą roku wygląda pięknie. Tu zimą:
zima w Szczecinie © James77


Na odśnieżenie ścieżek rowerowych - póki co - nie mamy co liczyć:
ścieżka rowera © James77


Staty wzięte na oko, bo nie miałem licznika. Temperatura -10 i lekki wiatr, sprawił, że nie miałem ochoty na dłuższą jazdę, więc maksymalnie bocznymi uliczkami wróciłem na wieś.
Na ciepłą herbatę z prądem :)

poranna jazda

Środa, 1 lutego 2012 · Komentarze(2)
-13, lekki wmordewind praktycznie na całej trasie.
Nogi trochę zmęczone - potrzebują odpoczynku.
Pojechałem, mimo sprzeciwu żonki. Dzisiaj zapowiadał się ciężki dzień w pracy - musiałem się wyżyć.