LAMPA :D (i pora na zmianę szkieł - 6:20, Schmagerow).
A to dowód, że na płaskim też można zdobyć "górskie" oznaki (za to):
Wczoraj przyszło pocztą...Królewską ;) Swoją drogą, jak Rapha może wysyłać te odznaki ludziom z całego świata to już wiadomo, dlaczego rękawiczki kosztują 150...euro (fakt, że stylowe), a spodenki "jedyne" 185. A się trzymałem za portfel przy Castelli...
Mimo wyczuwalnego bólu kolana przy porannym macaniu zdecydowałem się skoczyć na zwyczajową trasę do pracy. Jechałem z kadencją niczym Froome próbujący zerwać Contadora pod Puerto De Ancares. Kolano nie bolało, więc decyzja zapadła - wpisowe wpłacone. Teraz czekam na dobre wiatry.
Te głupie 52 sekundy sprintu 10 dni temu odczuwam jeszcze do dzisiaj. Przerwa pomogła na 20 minut, później pojawił się ból w kolanie i dupa. Spokojnie więc kręciłem...i fociłem...głównie siebie :)
ps. jak to jest, że nie jeździłem a jednak jakoś pieniądze na rower wyszły? Kupiłem sobie parę nowych szpejów; uszkodziłem niechcący mp3 - jest nowy, licznik gps po bbt padł totalnie (korozja ścieżek - zgon totalny) - dobrze, że mam drugi (ale Mikołaj już wie co ma mi przynieść ;)), nowy multitool (jeszcze mniejszy od poprzedniego), serwis roweru - hamulce w końcu ciche, no i parę ciuchów - bo jakoś trzeba wyglądać. ;)
Znalazłem sobie nowy powód do wstawania o 5 rano i jeżdżenia po niemieckich wioskach... maraton szosowy za 3 tyg. w Rewalu. Zapisałem się...po czym złapałem kontuzję kolana. Praktyka czyni mistrza...
Pogoiło się już wszystko, pora więc dalej kulać się po niemieckich polach... Ale to już nie to samo: wschód słońca ładny, ale ładniejszy widziałem w górach, fajnie było robić KOMy, teraz jakoś nie mam pasji, owszem rano wyciągnąłem swoją zwyczajową średnią 30 z 45km, ale jakoś tak bez zasapania...
- Du deutschen Sarnen!* - wrzasnąłem rano za Gellin na wypłoszoną z krzaków młodą sarenkę. Nie wiedziała co się dzieje, ale oczywiście chciała mi przebiec tuż przed kołem. Dlaczego, kiedy uciekają zawsze chcą przeciąć drogę?
*wiem, że to nie niemiecki, ale okolice przygraniczne i nawet sarna to zrozumie :)
Kapcioch 500m przed pracą. Ciśnienie spadło tak szybko, że końcówkę przeszedłem z buta. Jakby ktoś nie widział flaczka to poniżej jest zdjęcie poglądowe: