Wpisy archiwalne w kategorii

50-100km

Dystans całkowity:23444.27 km (w terenie 636.19 km; 2.71%)
Czas w ruchu:860:14
Średnia prędkość:26.71 km/h
Maksymalna prędkość:77.90 km/h
Suma podjazdów:19886 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:166 (89 %)
Suma kalorii:69636 kcal
Liczba aktywności:359
Średnio na aktywność:65.30 km i 2h 26m
Więcej statystyk

wieczorna jazda - mix - nirwana

Środa, 1 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
No nareszcie pogoda mi się trafiła i wolny czas też.
Już mnie strzykało jak patrzyłem na te fajne kręcenia znajomych kiedy mają po 20st., a ja co najwyżej 12 o 5 rano.
Zaraz po obiedzie wskoczyłem w krótkie spodnie i pojechałem na szybką trasę wyjechać się ostatecznie przed miedwiem.
Nogi jeszcze trochę zamulone, ale mam dużą chęć kręcenia. 2 godziny mocniejszego depnięcia jestem w stanie spokojnie zrobić.
Tyłek wystraszył się lekarza, bo wszystko zaczęło się pięknie goić, dodatkowo w moich krótkich spodenkach jest super wkładka i na niej mi się bardzo wygodnie jedzie...(jazda 500km na "podpasce" w 3/4 to była prawdziwa masakra).
Nie zdążę wskoczyć w swój poranny rytm jazd, ale w sobotę na pewno nie padnę i jeszcze ucieknę takiemu jednemu z m2... ;)

czirs mejt

resetowanie siebie...

Niedziela, 8 lipca 2012 · Komentarze(3)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Takie tam luźne kręcenie po stałych trasach...
Przez 3 godziny bezmyślnie wgapiałem się w licznik i buty ;)
Szukam jeszcze optymalnych ustawień bloków, po dwóch godzinach czuję niestety pewien dyskomfort w stopach... mam nadzieję, że noga się szybko ułoży.

Dzisiaj 100% szosowców odpowiadało na pozdrowienia i 0% mtb... ciekawe

niepełna 100

Piątek, 22 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria 50-100km
Pojechałem na trasę, na której chcę się sprawdzić na 100km. Niestety, do okrągłej liczby zabrakło 8km. I tak chcę poszukać innej bo miejscami zły asfalt zniechęca (i hamuje) na tyle skutecznie, że tylko się irytuję i wybijam z rytmu.
Jazda raczej luźna, trochę zrywów... czas razem z postojami (fizjologia, pociąg, popas). Mam jakiś spadek formy i motywacji, mam nadzieję, że z czasem przejdzie...

Kiedy siedziałem 5 min. obok kota w Locknitz ciągle mijali mnie rowerzyści miejscy... ich średnia wieku to jakieś 60lat. Niemiaszki to jednak aktywny naród. Na trasie minąłem jeszcze żylastego, z długimi siwymi włosami ok. 60-cio letniego sakwiarza. Wyglądał, jakby był w trasie od miesięcy...
Chciałbym na starość mieć taką kondycję... (i nawet tak wyglądać :D).

dom - praca - (sprawa) dom

Czwartek, 21 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, praca
rano - pętla przez wkrzańską wg. wieczornego schematu. (godz. jazdy)
wieczorem - pojechałem po papierek na drugą stronę Szczecina, po czym powrót na wieś - 1:11 jazdy - praktycznie niewiele dłużej niż samochodem.

dom (wcześniej) - praca - dom

Wtorek, 19 czerwca 2012 · Komentarze(4)
Kategoria 50-100km, praca
ranek - 27km (1:10 jazdy), w tym większość po puszczy wkrzańskiej. Nie jeżdżę już rano, bo nastąpiło pewne zmęcznie materiału i szukam czegoś nowego.
Wyszedłem o 6, mając prze sobą 1,5h do pracy. Na razie po znanych szlakach, aby ustalić optymalną długość trasy na dostępny czas.

Prawie jak w górach:
Szczecińska Gubałówka © James77


Szkoda, że nie mam na horyzoncie żadnego wyjazdu w góry, bo z chęcią bym sobie po nich pojeździł...

wieczorem - rozbudowany lekko "standard" po puszczy.

p.s. żrę jak jakiś jamochłon i znowu: 86kg - fak!

Dobieszczyn - pętla autorska

Piątek, 8 czerwca 2012 · Komentarze(3)
Ranek w końcu ciepły, odświeżyłem więc starą trasę i pojechałem przez Dobieszczyn.
Jechało się całkiem dobrze. Podniosłem o 0,5cm siodło i czuję, że to był dobry ruch. Jeszcze coś z kierą muszę wymyślić, bo po 1,5h bolą plecy.

Mimo pracującego dnia pustki na drogach. Niemcy też szaleją z flagami na samochodach.
Moim małym celem jest przejechanie 100km w 3h. Zabieram się do tego jak pies do jeża, ale po dzisiejszej jeździe widzę, że jest to w zasięgu. Jeżeli miałbym o to walczyć to na tej właśnie trasie z zahaczeniem o Krackow.
Dzisiejsza trasa:

dom - praca - wycieczka - dom

Środa, 23 maja 2012 · Komentarze(1)
rano - ogień jak zwykle. Chwila nieuwagi a na skrzyżowaniu wjechałbym w drzwi samochodu. Na szczęście hamulce mam bardzo dobre i zdążyłem go w ostatniej chwili ominąć.
wieczorem - z racji wolnego wieczoru zaplanowałem sobie krótką wycieczkę nad jezioro Świdwie.
Dojazd był całkowicie spontaniczny i prawie że "na azymut", kilka razy musiałem odpalać mapę by zorientować się gdzie jestem (komary w tym czasie miały ucztę). Trasa była bardzo piaszczysta co w połączeniu z moimi mocno startymi oponami i wysokim w nich ciśnieniem powodowało stałe zakopywanie się kół.
W końcu znalazłem:
wieża widokowa na jezioro Świdwie © James77


Na górze wyczekany popas (roztopiony marsik):
jem coś © James77


Widok z wieży bardzo ładny. Dosyć mocno wiało, więc długo tam nie siedziałem.
panorama jeziora © James77


Dalej, już do Bolkowa, gdzie był skręt na singletrack oznaczony czarnym szlakiem. Jeździ tam chyba jeden rowerzysta na miesiąc, bo ścieżka prawie znika w wysokiej trawie. Tak sobie jadąc (jak dobrze, że mam fulla) trafiam na kanał:
kanał © James77

Wytężam wzrok aż w końcu widzę, gdzie prowadzi ścieżka. Po chwili trafiam na taki kwiatek:
niespodzianka na szlaku © James77

Chwila nieuwagi a mógłbym rower już tylko nieść (nie miałem łatek).
Dojeżdżam w końcu do asfaltu, a dalej do Rzędzin, gdzie chciałem się przejechać nową ścieżką rowerową. Ostatecznie wjeżdżam na nią w Łęgach:
nowa ścieżka rowerowa Dobra-Rzędziny © James77

Nawet fajnie się jechało, w okolicy nie ma chyba lepszej. Dalej już prosto do domu, gdzie ostatni fragment z hopkami pokonywałem pod wiatr.
W sumie miło się przejechałem. Pomimo piachu i wiatru jestem zadowolony a przy okazji odświeżyłem sobie stare miejsca.


dom - praca - dom - podjazdy

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(0)
do pracy - ogień w nogach
po dwóch godzinach porannego zap%$##nia padłem na krzesło :) w nagrodę podwójne śniadanko :)

do domu - jak zwykle do Wkrzańskiej. Miałem dodatkową godzinę wolnego więc zrobiłem sobie wahadło: Polana Miodowa przez Gubałówkę i zjazd na dół lasem po czym powrót tą samą drogą do polany i tak 3x.

Dzisiaj się ujechałem. W nagrodę 2 zimne piwka czekały w lodówce.
Zasłużone.
:)

krótka pętla po obcych landach

Sobota, 28 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km, wycieczka
Wykorzystując chwilową nieuwagę żony wyskoczyłem szybko po śniadaniu na rower. ;)
Sprawdziłem moją wersję pętli dobieszczyńskiej, a szczególnie dojazd z ominięciem Głębokiego.
Reszta jazdy po NRD z odkrywaniem trochę przypadkiem nowych tras. Fajny wypad, bo mimo jeżdżenia stale w tych okolicach, zobaczyłem parę nowych rzeczy (czyt. nowe skróty, bo pola i lasy wszędzie takie same).

Po tygodniu jestem trochę zmęczony, więc skupiałem się głównie na technice kręcenia i kadencji w zadanym pulsie (takie moje przygotowania na Świnoujście)...


szosą w lesie © James77


Gryf edycja I 2012

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Rano mocno padało i przyznam bez bicia, gdybym nie wpłacił wcześniej kasy to zostałbym w domu (nawet żonka zaczęła mi współczuć losu jaki mnie czeka :)).
Na szczęście przed wyjściem przestało padać, więc już spokojnie pojechałem na miejsce zbiórki.
Byłem dosyć wcześnie, bez pośpiechu załatwiłem wszyskie formalności, przebrałem się i pojechałem rozpoznać teren.
O 11 wszyscy byli gotowi do startu:
przed startem © James77

Sam wyścig przebiegł mi raczej w samotności i to nie dlatego, że wszystkim uciekłem :D Dosyć szybko główna grupa odjechała, a ja nie zdążyłem się do niej przebić. Połknąłem kilku podobnych do mnie, aż utworzył się mini składzik (3 osoby), który próbował jeszcze coś zawalczyć. Niestety jazda na tętnie w okolicach 170 jest dosyć męcząca, więc po ok. 40 minutach musiałem je uspokoić do sensownego pułapu 160. Tamtych odpuściłem, jednak po jakimś czasie znowu "zlepiła" się ekipa (też 3 rowery) i tak zostało nam już walczyć prawie do końca. Na drugim okrążeniu załadowałem sobie żela, który dał mi nową energię. Kolega z grupki odjechał, a ja po dłuższym (niestety) namyśle również zostawiłem drugiego rywala. Próbowałem dojść uciekiniera, ale gość dobrze jechał i już do mety jechaliśy w znacznej odległości.

No i to tyle. 2:45 mocnego wysiłku.

- Organizacyjnie bez zastrzeżeń, najadłem się do oporu. Bufety na trasie skromne, ale dało się złapać wszystko w biegu (przywiozłem na metę pełny bidon i 2 swoje banany), trasa też fajna (mimo denerwującego bruku)
- Kondycyjnie to jednak czeka mnie nabranie więcej siły, bo wytrzymałość mam.
- No i technika, na szosie też trzeba się wykazać refleksem, ale mtb ma jednak większe wymagania (moim zdaniem)

Rower wytrzymał bez problemu, pod koniec łańcuch cicho popiskiwał. Udało mi się ustawić zawieszenie, więc bujanie było mniejsze niż w piątek. Skorzystałem za to z darmowego serwisu i mechanik wyregulował mi obie przerzutki (poprawiając moje błędy), przy okazji sugerując wymianę przedniej (z którą miałem zawsze kłopoty) bo jest wygięta.
Trochę kłopotów sprawiało mi tylne koło, przez zjechany w zimie bieżnik na błotnych odcinkach było dosyć ślisko.

Wyniki:
oficjalny czas: 2:44:08
punkty zdobyte: 506.22
klasyfikacja M3: 11/ 18
klasyfikacja w open: 26/ 56
czyli lipa :( Nie wiem czy te wyniki są miarodajne, szkoda że nie było więcej uczestników.

Pamiątkowa fota:
na trasie... © James77


Rower po wyścigu:
po wyścigu... © James77









Po analizie śladu wychodzi, że:
I koło zrobiłem w ok. 1:17 - 77min. jazdy
II koło w ok. 1:28 - 88min jazdy



Waga rano: 86kg. TO jest moje osiągnięcie. :)