Wpisy archiwalne w kategorii

jazda treningowa

Dystans całkowity:13483.16 km (w terenie 432.00 km; 3.20%)
Czas w ruchu:484:57
Średnia prędkość:27.86 km/h
Maksymalna prędkość:77.90 km/h
Suma podjazdów:22861 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:77737 kcal
Liczba aktywności:271
Średnio na aktywność:49.94 km i 1h 47m
Więcej statystyk

poranna jazda

Czwartek, 22 marca 2012 · Komentarze(0)
Po krótkiej przerwie pojechałem zrobić sobie luźne kółko. Górala postawiłem na kołki - robię mu wiosenny facelifting.
Z cyklu zwierząt spotkanych: dziś zając siedząc na polu nasłuchiwał szum gum :) (ale nie uciekł)
Ze spraw technicznych: szosa umyta, jednak hamulce coś głośno trą a w obręcze mam wtartą gumę z klocków i nie mogę tego doszorować.
Mimo wręcz rekreacyjnej jazdy (bez licznika jeszcze) wyszedł fajny czas (na podst. radia), jak miałbym bić rekord to spokojnie można zejść poniżej godziny (ale na szosie)

poranna jazda

Piątek, 16 marca 2012 · Komentarze(2)
Dzisiaj spokojne kręcenie bez gonienia. W końcu można porozglądać się nieco po okolicy. W Blankensee wypłoszyłem z krzaków sarnę i pooglądałem sobie jak biegnie przez pola. W Mierzynie ignorant, któremu nie chciało się szyb oskrobać wyjeżdżając z Kokosowej zajechał mi scieżkę rowerową, zmuszając do gwałtownego hamowania - klasyka gatunku.
W sumie fajnie, że już piątek :)

poranna jazda - referencja

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(1)
Dziś prawdziwie bezwietrzna pogoda, 6 stopni, sucho i jasno (od 5:30 zaczyna świtać), co sprawiło, że mimo uczucia zmęczenia wykręciłem rekordowy czas.
Na razie nieoficjalny - z licznika, do potwierdzenia na gepeesie po pracy.
Podjazdy 1 i 2 po 26-7km/h, na trasie miejscami luźniej kręciłem (krótki odpoczynek) więc jeszcze jest trochę do urwania. Zauważyłem, że zysk czasowy w stosunku do zimowych jazd jest głównie na zakrętach, wtedy mocno zwalniałem teraz wchodzę w nie bez hamulców.
"Bociany" w Blankesee to chyba czaple siwe dziś się im dłużej przyjrzałem :)
Wracając do Linken trafiłem na niemiecką drogówkę, gdzie panowie schowali samochód na polanie (tej poniżej drogi) a na tle drzewa postawili fotoradar. Dodatkowo zamaskowany był brązowym okryciem - sam go ledwo zauważyłem, dla kierowców niewidoczny.

jest rekord :)


p.s. pozdrowienia dla kolarza z teamu saxo bank ;)

poranna jazda

Środa, 14 marca 2012 · Komentarze(2)
Drugi raz w tym tygodniu wykręcam najlepszy życiowy czas okrążenia.
Albo wiatr mi tak pomaga (podjazdy 1 i 2 po 28km/h), albo nauczyłem się lepiej rozkładać siły (na tej trasie), albo jest cieplej i nic mi już nie marznie więc sprawność lepsza.
Istnieje jeszcze cień nadzei, że jednak jestem trochę silniejszy i pojawiają się pierwsze efekty...
i tego się będę trzymał :)

poranna jazda + wieczorny bieg

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(0)
Nadal wieje umiarkowany wiatr płn.zach. Do Blankensee mam dodatkową atrakcję, za to po skręcie na Bismark prędkość ładnie rośnie.
Podjazd do tablicy "Dobra" na piekących udach, podjazd 1 i 2 po 29km/h (z wiatrem niestety).
Nisko nad polami obserwowałem kołujące 2 bociany - ładny widok.

Wieczorem 1h luźnego biegu wzdłuż krajówki (tylko tam jest ciągły chodnik przez wszystkie wsie). 9km - półmetek Mac w Lubieszynie. Trochę dziwny wykres pulsu wyszedł (zmieniał się na początku i końcu skokami o 3-7BPM), ogólnie dosyć płaski w okolicach 130BPM.

poranna jazda

Poniedziałek, 12 marca 2012 · Komentarze(3)
szybkie kółko wyszło, a myślałem że po wczorajszym nie będę miał siły...
podjazdy 1 i 2 po 30km/h (szkoda, że z wiatrem). Do tego jeszcze mżawka nie pomagała, no ale nie w takich warunkach się jeździło ;)
Fajnie, że o 6 zaczyna robić się jasno, miałem dość już jeżdżenia po nocach.
Waga 87kg i nie chce spaść. Do Gryfa jeszcze (tylko?) 6 tygodni, więc powinienem nadddatek spalić. Od dziś koniec z drożdżówkami, macami i innym g...m (do Gryfa :D). Chciałbym jeszcze 2 razy w tygodniu po godzinie pobiegać żeby trochę góra popracowała no i ze 2-3 objazdy trasy zrobić. Nie wiem tylko kiedy zrobię gruntowny serwis roweru, wszelkie naprawy są tylko doraźne...

niedzielny trening...

Niedziela, 11 marca 2012 · Komentarze(4)
nie, nie z mastersami (chociaż się mijaliśmy), tylko samotne kręcenie podjazdów na Miodowej.
5x pętla tramwajowa - Gubałówka
Powrót przez Dobrą do Blankensee i Linken gdzie jechałem z wiatrem.
Słoneczna pogoda wyciągnęła pełno ludzi (nie tylko na rowerach), na każdym okrążeniu Miodowej mijałem kilku różnych rowerzystów.
Ogólnie miło się ujechałem. Zrobiłem tylko klasyczny błąd zbyt rzadkiego popijania i na 50kaemie zaschło mi w gardle (pół bidonu jeszcze było). Nie zabrałem jeszcze czujnika tętna, więc skupiałem się na technice podjeżdżania i zjeżdżania.

wracając przez Niemcy uwieczniłem wiosenną pogodę (w zimie będzie co wspominać)
niemieckie pola na trasie Bismark-Blankensee © James77


ślad:
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>

szosowa sobota...

Sobota, 3 marca 2012 · Komentarze(7)
Po ostatniej niedzieli chodziłem trochę zmęczony i bez ochoty na jakiś większy wysiłek. Planowałem nawet... aż zadzwonił Paweł i wyciągnął mnie na szosę, Adam jeszcze skonkretyzował co i z kim i o 10:00 byłem na Głebokim.
Roman przedstawił plan, abyśmy podczepili się do mastersów trenujących o tej porze i pojechali z nimi... Zapowiadało się b. ciekawie.

Pora zbiórki:
zbiórka mastersów na trening © James77


Po wszystkim naszło mnie kilka prostych refleksji:
Samotnie jeździć lubię.
W kilka osób też fajnie, kaemy lecą, prędkość większa...
A z 20stoma rasowymi szosowcami, prędkościami powyżej 30 i dystansem 100km? Zajebiście :)

Nawet w maratonach rzadko trafiałem na jakieś większe "pociągi" (max 6-8osób), więc taka grupa robiła wrażenie. Początek był spokojny, przejechaliśmy fajnym skrótem przez wiochy niemieckie i wyjechaliśmy przed Locknitz. Kierunek północ - do Rieth, gdzie był nawrót, po czym na krzyżówce do Dobieszczyna odłączyłem się i pojechałem dalej na południe.
W sumie to jazda była spokojna, banana na twarzy robiła mi za to prędkość - stale powyżej 30, właśnie z taką bardzo przyjemnie się jedzie. Poza tym można było poćwiczyć jazdę w peletonie, zmiany, przetasowania, ogólnie atmosfera była przyjazna.

Na trasie:
grupa kolarzy © James77


Z ciekawszych momentów było gonienie grupy kiedy z Pawłem zatrzymaliśmy się na "szybki sik". 7 minut zajęło nam dogonienie reszty, to wtedy osiągnąłem Vmax i Hrmax :).

powrót samotny:
samotna jazda szosówką © James77


film z nowymi ujęciami bo dorobiłem się uchwytu do rurek:
[

niestety coś się pokopało przy proporcjach, ale nie mam już ochoty dochodzić co jest źle. W Media Player jest dobrze. :/

ślad trasy:
<iframe src="" width="600" height="400" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>

poranny trening

Piątek, 24 lutego 2012 · Komentarze(0)
W końcu ciepło! 10st, lekki wiatr, ulice mokre.
Zrzucam zimowe wdzianko i przechodzę na wiosenne (czyli jedna koszula mniej :)).
Do granicy jechałem pod wiatr, czułem te dni jazdy bo było tylko 25km/h.
Myślałem aby tylko jakoś dojechać.
"Zwierz" we mnie wstąpił w Bismarcu, kiedy wiatr zaczął mi pomagać, prędkość od razu skoczyła. Moje podjazdy w Dołujach i Skarbimierzycach z którymi codziennie walczę pokonałem jakby to był finisz maratonu (30-28km/h).
W którymś miejscu przywitałem się z dwiema młodymi sarenkami. Ogólnie mimo męk wcześniejszych to sympatycznie było.
Dobrze, że jutro odpoczynek. W niedzielę zrobię sobie dłuższą wycieczkę, żeby jakiś innych klimatów doświadczyć ;)

poranny trening

Środa, 22 lutego 2012 · Komentarze(0)
Po wczorajszym śniegu nie ma śladu. Droga lekko mokra, wiatr słaby. Jechałem całkiem mocno. Z czasu też jestem zadowolony.
Inaczej się ubrałem: koszula termo z długim rękawem, koszulka rowerowa, jesienna lekka kurtka, cieńka kurtka p.deszcz.
Było mi b. ciepło, miejscami gorąco, całkowicie mokre 2 warstwy. Jeżeli jutro też będzie taka temperatura to pojadę bez koszulki.
Wychodzi na to, że wystarczy się osłonić od wiatru nawet cieniutką warstwą a ciepło zaraz nadejdzie :) - kolejna oczywista oczywistość odkryta w czasie pierwszego zimowego sezonu.
Błąd - to nie poroziągałem się po powrocie, jednak to też pomaga (uświadomiłem sobie to dopiero po spininigu) na zmęczone nogi.

p.s. Ciągle za późno wychodzę, mimo że ubranie siebie zajmuje mi już tylko 10 min. ;)