Wpisy archiwalne w kategorii

praca

Dystans całkowity:27685.60 km (w terenie 644.00 km; 2.33%)
Czas w ruchu:1139:23
Średnia prędkość:23.89 km/h
Maksymalna prędkość:69.80 km/h
Suma podjazdów:4238 m
Suma kalorii:18700 kcal
Liczba aktywności:596
Średnio na aktywność:46.45 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Zdążyć przed końcem świata...

Piątek, 21 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Kategoria 50-100km, praca
... jeszcze pojeździć na rowerze :)

Wymyśliłem dłuższą jazdę do pracy przez Bismark, Dobieszczyn, Tanowo i Szczecin.
Po niemieckiej stronie jechało się znakomicie. Nowe - nieobjeżdżone w ciemnościach drogi, suche i równe asfalty, nowe ścieżki rowerowe...
Słuchając porannej Trójki połykałem kilometry tylko w świetle lampy.
Jak tylko skręciłem w kierunku naszego pięknego kraju uderzył mnie wmordewind i tak już do samej pracy jechałem pod wiatr...

O pomstę do nieba woła stan dróg rowerowych - chodzi mi o tą Tanowo-Szczecin - zasypana śniegiem! Jechałem ulicą, na szczęście mimo sporego ruchu nie było groźnych sytuacji...

Ostatecznie potwierdziło się ubranie na wiatr i temperaturę poniżej zera.
Wystarczy jedna termokoszulka, zwykła rowerowa i wiatrówka aby było ciepło.
Zmarzły mi stopy (do braku czucia) i palce rąk (do bólu), ale wiem, że gdybym robił przerwy na rozruszanie się to byłoby lepiej.

No i przydał się battery pack, bo jeden akku całkowicie wyczerpałem.


p.s. powrót do domu prosto przez miasto - później wyszedłem i tyle z dłuższej jazdy...

jazda!... do pracy

Piątek, 14 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Kategoria 0-50km, praca
...czyli mój powrót na rower.
Nareszcie mogłem cieszyć się jazdą w śniegu. Niedługo jednak, bo warunki terenowe w lesie przerosły możliwości moich łysych opon i ciągle walczyłem z poślizgami i zakopywaniem się w śniegu...

Ze strat poniesionych: zgubiłem ulubione okulary, które miałem przewieszone przez pasek plecaka
Z listy zakupów: 2 nowe opony z grubym bieżnikiem

za to nowa konfiguracja ubrań dobrze pasuje na taką temperaturę.


powrót: przez Jasne Błonia i dalej bokiem na wieś.

bez hamulców...

Piątek, 7 grudnia 2012 · Komentarze(9)
Kategoria 0-50km, praca
...nie powinno się jeździć.
Wczorajsze serwisowanie nie przyniosło skutku. Niby poprawnie je zalewam a nie mogę uzyskać mocnego ścisku, nie wiem gdzie popełniam błąd.
Skuteczność na poziomie 30% - jestem w stanie rozpędzić się na zaciśniętych klamkach, zjazdy to strach w oczach...
Zaryzykowałem i pojechałem do pracy - jak co piątek - przez las. Na Głębokim zrobiłem zdjęcie:

Głębokie nocą © James77


W lesie śnieg i -6 co daje świetne warunki do jazdy. Przyjemnie i ciepło było, chociaż pod koniec sztywniały palce. Pojechałem na Gubałówkę, a później zjazd lasem po jakiś mało pochylonych ścieżkach. Niskie ciśnienie w oponach pomagało i nie zrywałem przyczepności. Śnieg fajnie trzeszczał pod kołami. Jak temperatura się utrzyma to na łikend będzie gdzie jeździć.
Na razie mnie to ominie bo jutro wiozę rower do serwisu - Hayesy mnie pokonały...


Wieczorem powrót bocznymi drogami do domu. Siła hamowania 5% - czyli wydaje się, że hamuje - udało się przejechać bez zatrzymywania.

do pracy z Manniakiem

Piątek, 30 listopada 2012 · Komentarze(0)
Trasa jak co tydzień po lesie - strasznie dużo błota, mokro wszędzie i ślisko.
Do pracy przyjechałem ubłocony jak dziecko w mokrej piaskownicy.
Rower to kupa mokrego piachu.

Serwis wczoraj zrobiłem:
Zmiana kół i napędu na zimową wersję (łańcuch zostawiłem do zajechania), regulacja tylnej przerzutki. Próbowałem uzupełnienić płyn hamulcowy w przedniej klamce, ale nic nie wcisnąłem. Trochę lipa po teraz mokre hamulce nie są w stanie szybko mnie zatrzymać, chyba trzeba pojechać do mechanika.

Zimowe kółka mają mocno starte opony, co natychmiast wychodzi w błocie. Rower jest niestabilny i łatwo wpada w poślizg.
Trzeba uważać.

p.s. po pracy - leniwie do domu. W Mierzynie mijam Roberta. Kolega tak pogina, że mnie nie zauważa...

Przez łąki, przez pola, pędzi...

Piątek, 23 listopada 2012 · Komentarze(1)
...pędzę ja i do tego lasem we mgle.
Gdzieś na szlaku, jeszcze przed świtem spotkałem probikera. Wymieniliśmy się błyskiem lamp, ale nie rozpoznałem kolegi...
Ze zwierząt to sarnę wypatrzyłem. Mgła znowu zaatakowała, jechałem bez okularów, bo ciągle zachodziły parą. Ubranie b. ciepłe na 1st., chociaz pod koniec czułem zimno w palcach nóg (a gdzieżby indziej).

p.s. powrót na wieś prosto przez miasto (ostro).

Welcome to the jungle...

Piątek, 16 listopada 2012 · Komentarze(8)
Kategoria 0-50km, praca
... - jak śpiewał pan Axl.
-1, jeszcze większa mgła, ciemność i las... - to jest klimat do jazdy.
W lesie bliskie spotkanie z dzikami (przy Gubałówce) - na szczęście wystraszyły się bardziej ode mnie i uciekły.
Trasa jak co piątek - Miodowa, Gubałówka, kawałek jakimś szlakiem, Jasne Błonia, praca.

Stopy oczywiście odmroziłem (do bólu) ale się spodziewałem. Jeżdżę już w rękawicach narciarskich i teraz dłonie są ciepłe.
Niska temperatura odczuwalnie wpływa na jakość pracy zawieszenia (wszystko się utwardza), pojemność akumulatorów lampki - 100% mocy starczy może na 1h jazdy (50% na ok. 3h) - czyli 2 razy mniej niż w lecie (mam na to DIY battery packa - prądu mi nie zabraknie).


p.s. powrót bocznymi drogami z super, hiper, mega szybkim podjazdem Piotra Skargi - stałe 30 do samej góry - ucieczka przed autobusem ;)

piątek - dzień bez samochodu

Piątek, 9 listopada 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 0-50km, praca
Do pracy rowerem przez Głębokie i Gubałówkę.
Wjazd do lasu w świetle lampy, wyjazd już o świcie.
Na Głębokim bliskie spotkanie z młodą sarną (ok. 5m).
Rower uje%^$ny do wysokości błotników.
Ja też.


p.s. powrót przez Głębokie w całkowitej ciemności.
MJ872 i nie ma chu#a we wsi

Thank God It's Friday

Piątek, 26 października 2012 · Komentarze(0)
Nareszcie piątek - dzień bez samochodu.
W planach jazda do pracy przez puszczę w okolicach Głębokiego i Gubałówki.

Termometr pokazywał 2 st. więc zamieniłem 2 pary letnich rękawiczek na jesienne + buff do ochrony szyi i uszu. Reszta jak wczoraj.

Wrażenia z nocnej jazdy po lesie... bezcenne. Dobrze znane szlaki nabierają nowych kształtów, a cienie rzucane przez drzewa i krzaki podsuwały na myśl wszystkie leśne sceny z horrorów oglądanych w dzieciństwie :)

Rękawice utrzymały temperaturę przez godzinę, najpierw było uczucie zimna, później ból, by jeszcze później ból minął i było już tylko błogie uczucie... braku czucia. Pierwsze odmrożenie dłoni w tym sezonie (stopy tylko zmarzły).

W lesie ślisko od liści, a piaszczyste odcinki zmrożone. Jednak w miarę sucho. Byłem ciekaw jakie zwierzęta wypatrzę. Były 2 myszki (jedna wdrapała się na drzewo), kot, sarna kiedy podjeżdżałem szutrem Miodową (ok. 10m przed rowerem) i jeszcze coś kiedy wjeżdżałem na polanę harcerską. Przebiegło środkiem, ale to było mignięcie i nie rozpoznałem bestii...

Przejechałem 90% zakładanej trasy. Ostatni odcinek jest na razie technicznie trudny, a zaczęło brakować mi czasu, no i czucia w dłoniach, więc jestem usprawiedliwiony.

Powrót do domu już przez miasto.

howgh