Szkoda, że nie miałem dzisiaj aparatu bo ścigałem się z sarną, która biegła wzdłóż drogi po pastwisku a ja ją goniłem (43km/h) . Nagle zwolniła, przeskoczyła elektrycznego pastucha... i pognała jak rakieta przed rowerem w krzaki :)
Czuję, że nogi "nabierają mocy" bo przejechałem odcinki testowe na 95% z jednym rekordem.
p.s. Gdzie w naszym pięknym mieście można kupić żele isostara?
15st to całkiem dobra temperatura na jazdę. Odcinki testowe raczej słabo, ale nogi nie palą... Najgorsze, że morale na walkę jest niskie i nie jestem pewien jak to się ułoży...
W Blankensee niespodzianka - młode sarny pogoniłem:
Komunikat: W związku z pozwoleniem mojego dyrektora sportowego na start w Choszcznie mam 2 wolne miejsca w samochodzie na osoborowery. Kto chce jechać to zgłaszać się, decyduje kolejność wpisów (Mateusz wbijaj na listę, transport jest) ;)
p.s. Przehandlowałem Choszczno za Gryfa, więc na wałach będę tylko się przyglądał.
Zimny ranek - 10st. Ubrałem się jesiennie, bo to już pora... Nogi powoli odpoczywają, chociaż jakieś mocniejsze depnięcia i od razu pojawia się pieczenie. Na prostych ok. Czas "na oko" bo nie naładowałem licznika. Mój "dyro sportowy" rozpatruje wniosek o pozwolenie na start... mam czekać ;)
Kolejna pętla na 100km po Niemczech. Z gwarancją bardzo dobrej nawierzchni i minimalnym ruchem. Wiatr południowo-zachodni, więc przez pół trasy dosyć silny wmordewind. Jazda w założeniu luźna i dla przyjemności, więc nie patrzcie na średnią ;)
p.s. został mi jeden bidon 0,5l (wczoraj na trasie zgubiłem drugi) co na taki czas jazdy i pogodę to absolutne minimum (+ banan).
Trochę się rozczarowałem wynikami, bo mimo sporego wysiłku nie udało się wyżej zajść. Dzisiaj w M3 była mocna czwórka i nie dałem rady. Jest zasadnicza różnica między jazdą we dwójkę a piątkę. Zgodnie z oczekiwaniami doszedł nas (mnie i Roberta) na ok 75km Romek z dwoma mocarzami (nr 105 - m3 Michał Dowczyński z jego grupy, oraz nr 90 - m5 Kazimierz Rojek). Prędkość natychmiast skoczyła i dzięki temu uratowaliśmy z Robertem jeszcze parę miejsc...
Zadowolony jestem za to z logistyki (pomimo, że zapomniałem koszulki to Treneiro użyczył mi bluzy) i strategii (sprawdziła się). Nie dało się dzisiaj szybciej jechać. Robert i ja dawaliśmy z siebie wszystko urywając grupę na samym początku, wskoczyliśmy do Romkowego pociągu... więcej okazji nie było. Dzięki Robert za jazdę (mimo kontuzji jechałeś mocno) i pogaduchy w samochodzie :)
Dochodzę do wniosku (jakże odkrywczego), że mocna grupa to - wręcz - 70% sukcesu - pozostaje jechać i dawać zmiany.
Gratulacje dla Mateusza, Romka, Adama i Magdy za puchary - byliście dzisiaj niezwyciężeni.
Musiałem jeszcze spać, bo zobaczyłem na termometrze 18st... Wbiłem się w krótkie i... po 100 metrach wiedziałem, że ktoś mnie tu oszukuje... No nic, trasa przejechana. Wschód o 6:03, więc słońce mnie nie rozgrzało. Miałem dziś nie jechać, ale mój plan treningowy zakłada... brak planu treningowego i całkowity spontan. Przy okazji sprawdziłem koło, które szybko mi zrobili po wczorajszej awarii (gratis :)).
Na maratonach szosowych frekwencja spada... W Łobzie na dystansie 400km jadą 3 grupy, podczas gdy dystans 270... 2. Dla kolarzy z niznin to jedyny bliski wyścig z górkami, więc trochę to dziwne. Jak zwykle rozrzuciło nas po grupach, ale chyba nie jest źle... Mateusz gr. 3 start 8:42, ja z Robertem (coś czułem, że trafimy na siebie) gr. 5 - 6 min po Mateuszu i Treneiro Romano gr. 7 czyli kolejne 6 min po nas. Można chyba założyć, że Roman nas dojdzie, a my razem Mateusza i grupka szczecińska będzie finiszować wspólnie. :)
Ostatni raz w tym tygodniu jechałem. Jutro odpoczynek i czyszczenie roweru bo od mgły jest oblepiona piaskiem. Pogoda idealna, w końcu ładne widoki. Trochę ścigania się z sarnami (biegły za mną po polu). Fajowo było.
jest lekko niebezpieczna. Szczególnie jak w ostatnich dwóch tygodniach były wypadki wjechania kierowców w rowerzystów ze skutkiem śmiertelnym... Dzisiaj czytam coś takiego :pijany kierowca i się zastanawiam czy jazda o tak wczesnej porze i w takich warunkach to nie zbyt duże ryzyko... Często widzę, że kierowcy rano nie spodziewają się rowerzysty, a jeszcze jak szybko jedzie to w ogóle - strzelają karpia... Zgubiłem gdzieś tylne światło, dobrze że jeżdżę na dwóch. Jednak to znowu wydatek...
I nadeszło lato... 18st. nareszcie! o 5:30 to sukces pogodowy. Wbiłem się wkrótkie i pomknąłem do kota w Locknitz. Czuję, że nogi zmęczone. Muszę do soboty nabrać więcej mocy, bo odcinki testowe poszły bardzo słabo...
Ze spraw technicznych: wczoraj oddane koło do serwisu (pękła szprycha) o 14, gotowe było na 17. koszt: 17zł. To będzie mój ulubiony serwis :) W końcu szybki serwis łańcucha i drobna regulacja przerzutki - chodzi lepiej.
Szybką setę wzięli: Matteo, Roberto, nopwy kolega Michał i ja
Trasa na szybko przed wyjściem wgrana, nie było juz czasu na finezję, ale jak się okazało, trafiłem z asfaltem idealnie. Poza tym pokazałem chłopakom parę fajnych odcinków - Passewalk - Brussow rządzi ;)
Na początku tempo mocne - nawet dla mnie ;), by dalej już spokojniej. Słońce szybko wysuszyło nam bidony i od Brussow zaczęło być pusto. Dalej na tyle się odwodniliśmy, że na BP w Lubieszynie stanęliśmy na tankowanie. Stamtąd jak kto chciał rozjechał się w swoją stronę. Czas netto, z postojami to ok. 4h
Fajna wycieczka, udało się jechać w lesie na odcinkach wietrznych oraz zrobić mini trening wytrzymałościowy. Senkju :)